1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
MediaAfryka

Kenia. Dziennikarka DW raniona policyjnym pociskiem

Andreas Noll
3 maja 2021

Podczas demonstracji w Nairobi policja wystrzeliła pociski z gazem łzawiącym w kierunku korespondentki DW. Organizacje dziennikarskie potepiły atak.

Dziennikarka DW raniona policyjnym pociskiem
Dziennikarka DW raniona policyjnym pociskiemZdjęcie: Ed Ram

Podczas demonstracji w stolicy Kenii, Nairobi, policja zaatakowała korespondentkę Deutsche Welle (DW) pociskami z gazem łzawiącym. Mariel Mueller była tam z kamerzystą, by relacjonować przebieg demonstracji przeciwko rosnącej brutalności policji i utracie miejsc pracy w związku z trwającym od końca marca lockdownem.

Prezes DW, Federacja Korespondentów Zagranicznych w Afryce Wschodniej (FCAEA) oraz organizacja praw człowieka Amnesty International Kenia potępiły atak na dziennikarkę. Amnesty International wezwała kenijskie władze do przeprowadzenia śledztwa w sprawie tego incydentu.

DW: Co możesz powiedzieć o tle tej demonstracji?

Mariel Mueller: Kilka grup aktywistów wezwało w sobotę do protestu przeciwko działaniom rządu mającym na celu walkę z pandemią. Był to protest przeciwko lockdownowi i jego konsekwencjom ekonomicznym – szczególnie dla biedniejszej ludności zamieszkującej nieoficjalne osiedla w Nairobi.

Grupy aktywistów pochodzą głównie z tych osiedli i zebrały się, by pokojowo demonstrować w centrum Nairobi, w dzielnicy biznesowej. Śpiewali, odczytywali swoje postulaty i – w większości przypadków – przestrzegali zasad dystansu.

Jak doszło do eskalacji sytuacji?

- Kiedy protest rozpoczął się rano, przed Archiwum Narodowym protestowało około 40 osób. A potem przyjechała policja i wystrzeliła na ten mały placyk pociski z gazem łzawiącym. Usłyszeliśmy te strzały i bardzo szybko poczuliśmy gaz łzawiący w oczach.

Policja była uzbrojona w pałki i rozpędzała pojedynczych demonstrantów. Jeden z policjantów próbował na przykład wyrwać protestującemu transparent. Ten aktywista i co najmniej jeszcze jedna osoba zostali następnie aresztowani i wywiezieni.

Kiedy wydawało się, że sytuacja nieco się uspokoiła, przeprowadziliśmy wywiad ze starszą kobietą stojącą na uboczu, ponieważ ona również brała udział w protestach.

Ludzie zgromadzeni wokół dziennikarzy przeprowadzających wywiadZdjęcie: Ed Ram

Kiedy filmuje się tutaj na ulicy, ludzie szybko przychodzą i pewnie byli wśród nich aktywiści, którzy potem stali wokół nas i przysłuchiwali się. I to właśnie wtedy, podczas tego wywiadu padł strzał, który mnie trafił. Jeden z tych małych srebrnych nabojów z gazem łzawiącym trafił mnie w udo – widocznie ktoś w nas celował. Już wcześniej łuska otarła się o moją łydkę.

Jak duże są te naboje z gazem łzawiącym?

- Mieszczą się w dłoni. Mam też odcisk na spodniach od tej amunicji. Nabój nie odbił się od ziemi, prawdopodobnie był wycelowany prosto w nas. Potem podeszłam do policjanta, który wystrzelił te naboje, mówiąc mu, że trafił mnie w nogę. Ale on powiedział tylko: „nie, nie, nie” i odszedł.

Nie było żadnych innych reakcji ze strony sił bezpieczeństwa?

Nie, w ogóle. Sytuacja była również bardzo niejasna. Było to związane z aresztowaniem tego jednego aktywisty. Na placu było około 15 policjantów i inni policjanci w cywilu. Wyglądało mi to na wielką obecność policji w stosunku do liczby demonstrujących.

Jak jest z wolnością mediów w Kenii?

- Incydent ten z pewnością nie jest odosobnionym przypadkiem. Podczas takich protestów zdarza się, że dziennikarze są bici lub aresztowani. Jednak w porównaniu z innymi krajami Afryki Wschodniej z Kenii można jeszcze stosunkowo swobodnie relacjonować. Ale przemoc wobec dziennikarzy jest tego częscią. Niestety, podobnie jak bezkarność po takich incydentach. Organizacja Reporterzy bez Granic umieściła ostatnio Kenię na 102. miejscu w swoim Globalnym Indeksie Prasy. Organizacja potwierdza, że dochodzenia przeciwko policji są rzadkie, a jeszcze rzadsze wyroki skazujące.