1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kioski walczą o przetrwanie

Monika Skarżyńska8 lutego 2014

Papierosy, alkohol, gazety, a także słodycze i lody: niemieckie kioski są swego rodzaju instytucjami. Jednak wielu ich zarządców potrzebuje nowych koncepcji, jeśli chce przetrwać na rynku.

Kiosk, Trinkhalle in Frankfurt/Main
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Wczesnym rankiem w kiosku, na dworcu w Bonn. Sprzedawczyni z daleka rozpoznaje swojego stałego klienta. Sięga po paczkę papierosów i podaje mu ją z uśmiechem na twarzy. Mężczyzna odwzajemnia uśmiech, płaci, dziękuje i rusza w dalszą drogę. Takie sceny powtarzają się wraz z początkiem dnia jeszcze wiele razy. Właścicielka kiosku, Niemka pochodzenia irańskiego, żartuje z kupującymi, dba o ich potrzeby i wie dokładnie, jak traktować każdego z osobna.

Na pytanie, czy to jej wymarzona praca, 52-letnia kobieta odpowiada: „Na litość boską, nie!”. Z zawodu jest pielęgniarką. Jak sama podkreśla, „nie jest wcale” zadowolona ze swego zajęcia. Pracuje, aby utrzymać siebie i dzieci. Kiosk pozwala jej jedynie związać koniec z końcem. „Jeszcze kilka lat temu – wyznaje sprzedawczyni – można było z tego nieźle żyć”. Dziś „idzie tak sobie”.

Shirin Mazandanani obsługuje klienta w swoim bońskim kioskuZdjęcie: DW/C. Ignatzi

Problemy rosną

Jedną z głównych przyczyn takiej sytuacji jest kryzys ekonomiczny sprzed kilku lat. „My wszyscy nie wyszliśmy po nim na prostą” – mówi z ubolewaniem Mazandanani. Ponadto, wzrosły koszty prowadzenia kiosków: z biegiem czasu zmniejszyły się marże, a podwyższono opłaty za wynajem lokali. Duża jest także konkurencja, zwłaszcza na dworcach. Na przykład w Bonn, niewielką powierzchnię zajmują aż cztery kioski.

Innym problemem, z którym właściciele budek z gazetami i papierosami borykają się od dłuższego czasu, jest stopniowe łagodzenie przepisów dot. zamykania sklepów. Od 2006 roku wiele niemieckich supermarketów jest otwartych dłużej w tygodniu i w weekendy. Od dawna kiosk nie jest ostatnim przystankiem na wieczorne zakupy.

Nie ma powodu do paniki

Miejsce na kiosk zawsze się znajdzieZdjęcie: picture-alliance/dpa

Mimo braku perspektywy dla drobnych sprzedawców, Sabine Möller odwodzi od siania paniki. Profesor wspieranej przez Lekkerlanda Katedry Praktyczności i Marketingu (Convenience und Marketing) przeprowadziła w 2011 r. badania nt. kiosków. Jak podaje, w Niemczech jest ok. 38 tysięcy budek z pismami, papierosami etc. Wynik ankiety przeprowadzonej w dziesięciu miastach pokazuje, że „choć niektóre sklepiki nie generują zysków, to dominuje takie oto nastawienie: Kiedy zamyka się jeden kiosk, otwiera się ponownie następny”.

Zdaniem profesor Möller problemem jest klasyczny asortyment budki gazetowej. „Coraz mniej pali się papierosów, a prasa znajduje się pod presją ekonomiczną. Także słodycze nie należą do produktów, których odnotowuje się wzrost sprzedaży – mówi Möller. Innego zdania jest właścicielka kiosku Mazandanani. Podkreśla, że papierosy stanowią ok. 60 procent sprzedanego towaru. Jednak dawny lukratywny interes nie jest tym samym, co kiedyś. Znaczny wzrost podatków spowodował obniżenie o połowę zarobków.

Pomagają stali klienci

Kiosk Shirin M. na dworcu głównym w BonnZdjęcie: DW/C. Ignatzi

Utrzymać kiosk przy życiu pozwala stała klientela, która – zamiast taniego supermarketu oznaczającego, anonimowość – chętniej wybiera kiosk. Do budki na bońskim dworcu przychodzi mężczyzna w starszym wieku. Shirin Mazandanani spogląda na niego, pytając: „Ile?“. „Sześć“ – odpowiada klient. „Kupujemy pewnie na weekend, prawda?“ – stwierdza pytająco kobieta. Mężczyzna bierze papierosy z uśmiechem. Do kiosku – jak przyznaje – przychodzi chętnie, ponieważ mieszka w pobliżu dworca, a obsługa kiosku jest bardzo sympatyczna.

Nowe drogi

Kto chce przetrwać, musi być pomysłowyZdjęcie: picture-alliance/dpa

W opinii profesor Sabine Möller właściciele małych sklepów muszą myśleć o rozwoju swojej działalności w przyszłości. „Istnieją dwa trendy. Po pierwsze, coraz mniejsza popularność kioskowego asortymentu. Po drugie, coraz częściej niektórzy klienci unikają wielkich zakupów w sobotnie przedpołudnie, wstępując chętniej do sklepów położonych blisko domu. To wielka szansa dla kioskarzy. Przetrwa na rynku ten, kto zaprezentuje unikalną, niepowtarzalną ofertę, np. świeże produkty. Ma je w swoim asortymencie Shirin Mazandanani, która w ten sposób odróżnia się od innych sprzedawców. Mimo to konkurencja na dworcu jest duża. Kioskarka nie chce jednak zamknąć małego biznesu; przynajmniej do czasu, w którym jej syn będzie mógł spokojnie ukończyć studia.

Christian Ignatzi / Monika Skarżyńska

red. odp.: Iwona D. Metzner