1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kościoły w biedzie

Jan Kowalski15 stycznia 2007

Kościoły w Niemczech od dawna narzekają na spadek wpływów – i wchodzą na kurs oszczędnościowy. Powiedzonko, biedny jak mysz kościelna, odzyskuje powoli znaczenie. Nieciekawa jest zwłaszcza sytuacja Kościoła ewangelickiego: podczas synodu w Nadrenii poinformowano o tym, że do roku 2030 zniknie połowa z 2000 parafii. Na pytanie, skąd wziąć, jak nie ma, starają się odpowiedzieć parafialni doradcy finansowi.

Kościół ewangelicki w Wustermark w Brandenburgii.
Kościół ewangelicki w Wustermark w Brandenburgii.

Kiedy nadchodzi apel o pomoc, Dieter Pohl, doradca finansowy Kościoła ewangelickiego, jest na ogół w drodze: w jego kompetencji znajdują się 44 okręgi kościelne, liczące niemal 800 parafii od Saarbrücken po Akwizgran.

- „Procesowi restrukturyzacji towarzyszy konflikt interesów. Najpierw trzeba je zdefiniować – w tym celu prowadzimy szkolenia - a następnie znaleźć reguły postępowania rozjemczego.”

A postępowanie rozjemcze wymaga czasu. Nieraz Dieter Pohl przez dwa lata musi zajmować się daną instytucją kościelną. W pracy tej korzysta ze wsparcia 30 etatowych i społecznych ekspertów, w większości teologów, którzy po trzyletnim szkoleniu są specjalistami z ekonomii i w dziedzinie rozwiązywania konfliktów. W ubiegłym roku ekipa ta przeprowadziła ponad 100 operacji – większość dotyczyła tych parafii, które znalazły się na liście do zamknięcia.

- „ Kościoły często pełnią rolę symbolu danej miejscowości i stanowią element nie tylko chrześcijańskiej tożsamości. A zatem mają one głębokie znaczenie, stąd kwestia ich przyszłości może wywołać burzliwe dyskusje „.

Często jednak pozostaje tylko jedno wyjście – kościół na sprzedaż. Społeczeństwo starzeje się, wielu ludzi opuszcza Kościół, wysokie bezrobocie zmniejsza wpływy z tytułu podatku kościelnego, instytucji typowo niemieckiej, rośnie populacja islamska, powstają meczety. Oto przykład z Wuppertalu: parafia Elberfeld-West. W okresie 20 lat wpływy spadły o ponad połowę. Liczba wiernych zmalała z 15 do 6 tysięcy. To jasne, że w takiej sytuacji parafia musiała zamknąć dwa z posiadanych trzech kościołów. Ale które? Ponieważ nie było co do tego zgody, rolę mediatora przejął na siebie Dieter Pohl. Była to dobra decyzja – stwierdziła starsza zboru, Silvia Fischer:

- „W procesie uczestniczyli przedstawiciele wszystkich okręgów i przy pomocy oceny z zewnątrz – trzeba było przyjąć taką rolę - staraliśmy się zachować pewną neutralność. I kiedy uczciwie rozważy się za i przeciw, to w końcu zapada decyzja w sprawie kościoła. „

Zatem zostaje kościół, wystarczającą duży, położony centralnie i nie za stary. Parafia zwie się teraz „Nowy Kościół” – w pozostałych gmachach znajdzie się centrum młodzieżowe i mieszkania socjalne.

Nie znaczy to, że Kościół godzi się z tym, że będzie coraz to mniejszy. Liczy na odrodzenie, i pierwsze jego oznaki można już dostrzec: więcej ludzi przychodzi do kościoła, powstaje silniejsza więź między wiernymi, kolekta przynosi więcej. Dieter Pohl zwraca uwagę na to, że im mniejsze kościoły, tym większa ich siła przyciągania. Jak w jednej z dzielnic Bonn:

- „Nagle trzeba było zbudować zadaszenie dziedzińca, bo mnóstwo ludzi zaczęło przychodzić na nabożeństwa, i uczestniczyć w spotkaniach. Wierni postarali się nawet o własną linię autobusową, by ułatwić komunikację. A zatem widać oznaki pozytywnego rozwoju „.