1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kolonia ratuje swoją historię

17 czerwca 2009

Katastrofa zawalenia się kolońskiego archiwum akt dawnych jest tragedią dla historycznej pamięci miasta. Lecz rozdzieranie szat nic nie da - trzeba było zakasać rękawy. Bilans 100 dni akcji ratunkowej.

Jak do tej pory udało się uratować 80 % zbiorów
Jak do tej pory udało się uratować 80 % zbiorówZdjęcie: AP

Pierwszym zadaniem było zadaszenie miejsca katastrofy, która wydarzyła się 3 marca 2009 roku. Deszcz i śnieg towarzyszące wczesnej wiośnie zniszczyłyby resztki archiwum. W pobliżu dawnego archiwum władze miasta szybko wynajęły dwie hale, w których można było przeszukiwać gruzy, wyławiając z nich resztki dokumentów. Ponadto na peryferiach Kolonii w Lind urządzono centrum ratunkowe, gdzie archiwiści, restauratorzy i rzesza wolontariuszy segregują materiały, rejestrują je i zabezpieczają w zależności od stanu.

Dokumenty w kontenerach na śmieci

Marzec 2009 - strażacy byli pierwsi na miejscu katastrofyZdjęcie: AP

Jak do tej pory w akcji ratowania zbiorów uczestniczyło ok. 2000 osób. "Setki wolontariuszy przez całą noc dźwigało dokumenty, przewożąc je w kontenerach przeznaczonych na śmieci" wspomina wicedyrektor archiwum Ulrich Fischer. "Trzeba było działać szybko i efektywnie. Nie było czasu na czasochłonne identyfikacje. Inaczej reszta dokumentów by po prostu zgniła".

Zbiory archiwum składowane były w regałach o długości 30 kilometrów. Pierwszych 6 kilometrów udało się uratować z piwnicy w nienaruszonym stanie i przerzucić do sal gimnazjum położonego po drugiej stronie ulicy. Szybko uratowano też 60 tysięcy dokumentów i część archiwum miasta Porz, które dziś administracyjnie należy do Kolonii.

Na drugi ogień poszły dokumenty z archiwów Konrada Adenauera, akt nadania Nagrody Nobla ze zbiorów Heinricha Boella, tysiące zdjęć, map, plakatów, średniowiecznych rękopisów i oczywiście kolońskie akta, akta, akta...

Chaos i pleśń

Najstarszy dokument archiwum: akt nadania własności z roku 927Zdjęcie: Stadtarchiv Köln

Im dłużej trwa akcja ratunkowa, tym większym uszkodzeniom ulegają dokumenty. Archiwariuszka Gisela Fleckenstein wyciąga ze skrzyni wilgotne papiery, które zdążyły już zapleśnieć. Z gruzów wydobył je strażak Thomas Stollenberg. Ratował, co się dało. "Walczyliśmy o każdy cenny dokument. Archiwariusze cieszyli się jak dzieci, kiedy oddawaliśmy je w ich ręce."

Gdy gmach archiwum walił się, wiele dokumentów porwało się na strzępy. Teraz trzeba jakoś złożyć te części w jedną całość. Szefowa kolońskiego archiwum Bettina Schmidt-Czaia szuka możliwości, jak w tym galimatiasie zaprowadzić porządek. "Przemieszały się zbiory z różnych pięter, różnych epok. Dokumenty pergaminowe przemieszane są ze strzępami papieru czerpanego, przemysłowego, rękopisów. Kompletny chaos..."

Mega-puzzle

Berliński Instytut Fraunhofera opracował swego czasu cyfrową technikę porządkowania skrawków papieru, polegającą na zescanowaniu fragmentów i układaniu ich przy pomocy specjalnego programu komputerowego. Restauratorzy papieru przygotowują w Kolonii pierwszą partię takich skrawków - wyjaśnia Stefanie Behrendt. "Najpierw trzeba je na sucho odkurzyć, potem nawilżyć, prasować i oddać do scanowania w Instytucie. Na ten cel archiwum chciałoby dostać od Federacji 1,85 miliona euro. Niedługo okaże się, czy ta technika będzie przydatna przy ratowaniu kolońskich zbiorów.

Brak jeszcze 1/5 zbiorów

Dużo pracy dla archiwariuszy i restauratorów...Zdjęcie: Marion Linnenbrink

W trzy miesiące po katastrofie wiele zmieniło się przy Severinstrasse, gdzie kiedyś stał gmach archiwum. Wywieziono stamtąd 11 tysięcy ton gruzu. W gigantycznym dole ekipy po raz ostatni szukają resztek archiwum. Thorsten Pecher odkurza kartki jakiejś kartoteki. Normalnie pracuje jako archiwariusz w Bambergu, ale oddelegowany został do pomocy do Kolonii. "Chciałem pomóc, choć interesowało mnie również, jak ratuje się zbiory w razie katastrofy. "- wyjaśnia. Wraz z kolegą z Bawarskiej Szkoły Archiwalnej jest jednym z ostatnich specjalistów, którzy schodzą z miejsca katastrofy. Teraz wkroczą tam ekipy budowlane, które mają zabezpieczyć krater powstały po usunięciu gruzu.

Jak się ostrożnie szacuje przypuszczalnie na początku sierpnia będzie można rozpocząć dalsze poszukiwania. Pod gruzami leży jeszcze 20 % zbiorów. Nikt jednak nie odważa się na prognozę, kiedy akcja ratowania zbiorów się zakończy, ani jakie będą jej ogólne koszty.




Marion Linnenbrink / Małgorzata Matzke

Red.: I.Metzner