Kolonia w literackim rauszu
15 marca 2010Podczas festiwalu w biurze organizacyjnym w Kolonii urywają się telefony i nie zamykają się drzwi. Tysiące spraw i pytań czeka na załatwienie. Regina Schilling jest prawą ręką inicjatorów lit.Cologne - Reinera Osnowskiego i Wernera Kühlera. Równocześnie jest dobrym duchem imprezy, która przez jedenaście dni wprawia milionową Kolonię w literacki rausz. Obok świeżo upieczonej noblistkii Herty Müller i innych pisarzy jak Martin Walser, Nicka Hornby, czy Margaret Atwood na liście zaproszonych autorów znalazł się też młody Polak - Michał Witkowski. W wydawnictwie Suhrkamp ukazała się właśnie jego powieść „Queen Barbara”. „Witkowski pasował do koncepcji festiwalu, bo jest autorem, którego dotychczasowe powieści wywołały w Polsce duże poruszenie, ogromne emocje, szczególnie w środowisku kościelnym i konserwatywnym”, tłumaczy Regina Schilling.
Z gejowską powieścią w Kolonii
Sensacją na skalę międzynarodową była jego poprzednia powieść - „Lubiewo”, w której przedstawił świat zmanierowanych homoseksualistów w PRL-u. Książka sprzedała się nie tylko świetnie w Polsce, lecz entuzjastycznie przyjęto ją także w Szwecji, Izraelu i Czechach.
Na tegorocznym festiwalu w Kolonii w teatrze „Arkadia” Michał Witkowski zaprezentował powieść: „ Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna –Szczakowej”. Również i ta książka wydana przez Surkamp przedstawia świat myślenia i zachowania gejów.
Groteskowy styl opowiadania, skłaniający się ku parodii i maskaradzie zafascynował Reginę Schilling, odpowiedzialną za dobór pisarzy : „Lubimy dobierać autorów kontrowersyjnych i do takich zaliczam Witkowskiego, który przedstawiając polskich gejów pokazuje też trochę inną Polskę, taką jakiej dotąd nie znaliśmy”.
Kolońska publiczność przyjęła życzliwie powieść Polaka. Kolonia jest przecież nieoficjalną stolicą ludzi o innych preferencjach seksualnych. Sala śmiała się z dowcipnych fragmentów powieści. Dla Wilhelma Salbacha była to historia jak każda inna i dziwi się, że w Polsce homoseksualizm wzbudza takie emocje: " my Nadreńczycy jesteśmy bardzo tolerancyjni, homoseksualista to przecież też człowiek. Najbardziej podoba mi się język tej powieści język, który aż skrzy się dowcipem".
Właściwie przetłumaczyć
To w dużej mierze zasługa tłumacza Olafa Kühla, który towarzyszył autorowi na spotkaniu w teatrze „Arkadia”. Przetłumaczenie książki Polaka wcale nie było proste, wyjaśnia Olaf Kühl: „Było przy tym sporo pracy, staraliśmy się zachować język, w którym są elementy slangu przestępczego, gwary śląskiej i staropolszczyzny. Poza tym musiałem się wczuć w bohatera, który jest gejem czy jak kto woli ciotą i to nie było łatwe”.
Festiwal dla publiczności, mniej dla pisarzy
Michał Witkowski bywał już w Niemczech wielokrotnie, ale festiwal w Kolonii jest dla niego wyjątkowy. Z uznaniem wypowiada się na temat programu i rozmachu imprezy. Jednak - jak twierdzi - sam niewiele na niej skorzysta. "Gdyby to było tak, że wszyscy uczestnicy są cztery dni i mógłbym porozmawiać z Hertą Müller czy Catherine Millet, to byłoby dla mnie bardzo atrakcyjne, a tak jest atrakcyjne tylko dla widowni, która jest szczęśliwa, że może zobaczyć tyle gwiazd literatury” - mówi.
Michał Witkowski przyjechał tylko na jeden dzień do Kolonii, a tymczasem w programie festiwalu jest 175 wieczorów autorskich, dyskusji i prezentacji. Według ocen organizatorów tegoroczny lit.cologne pobije rekordy, jeśli chodzi o publiczność. Do 20 marca w festiwalowych imprezach powinno wziąć udział 80 tysięcy miłośników literatury.
Autor: Alexandra Jarecka
Red.odp. Bartosz Dudek