1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Amerykańska porażka w Afganistanie

Ines Pohl Kommentarbild App
Ines Pohl
16 sierpnia 2021

Po wycofaniu żołnierzy USA i przejęciu władzy przez talibów Afganistan pogrąża się w chaosie. Waszyngton kompletnie pomylił się w ocenie sytuacji i roztrwonił swoją wiarygodność – ocenia Ines Pohl.

Prezydent USA Joe Biden Zdjęcie: Andrew Harnik/AP Photo/picture alliance

Nie ma dobrego rozwiązania afgańskiego dylematu, który prezydent USA Joe Biden odziedziczył po swoich poprzednikach. Wycofanie z Afganistanu wszystkich amerykańskich oddziałów było jedną z ostatnich decyzji Donalda Trumpa. Jeszcze wcześniej Barack Obama nie skorzystał z okazji, aby przygotować wycofanie sięgając po dobry argument, że po śmierci Osamy bin Ladena inwazja straciła uzasadnienie.

Joe Biden jest pod wielką polityczną presją, aby nareszcie zakończyć tę wojnę. Większość Amerykanów nie chce już ryzykować ludzkiego życia ani wydawać kolejnych miliardów dolarów na kraj, którego większość mieszkańców nie uważa Amerykanów i ich sojuszników za wyzwolicieli, tylko za okupantów.

Biden pilnie potrzebuje sukcesu. O ile wcześniejsi prezydenci USA wywoływali wojny, aby wygrać wybory, to teraz Biden musi zakończyć wojnę, aby już w przyszłym roku nie stracić delikatnej większość w obu izbach Kongresu.

Zachodni cywile w wielkim niebezpieczeństwie

Wszystko to musi być brane pod uwagę przy ocenie aktualnej sytuacji. Ale złożoność sprawy nie może być usprawiedliwieniem dla dramatu i humanitarnej katastrofy, która rozgrywa się właśnie w Afganistanie. Chodzi nie tylko o tysiące Afgańczyków, który w ostatnich dwóch dekadach pomagali zachodnim żołnierzom, a teraz są wraz z całymi rodzinami pozostawieni bez ochrony.

Zachodni sojusznicy nie są nawet w stanie zapewnić bezpieczeństwa swoim własnym cywilom. Jak to możliwe, że zanim z kraju wycofano wojska, otwierając drogę do sukcesów talibów, nie ewakuowano stamtąd dyplomatów, współpracowników organizacji pozarządowych i innych?

Ines Pohl kieruje studiem DW w WaszyngtonieZdjęcie: DW/P. Böll

Jak to możliwe, że jeszcze przed kilkoma dniami tak zwani eksperci w Białym Domu twierdzili, że Kabul tak szybko nie upadnie? W mieście panuje obecnie panika, bo afgańska armia od razu przeszła na drugą stronę. Ze strachu przed potęgą talibów, ale także dlatego, że nie warto jest walczyć dla rządu kierowanego przez skorumpowanego do cna prezydenta Aszrafa Ghaniego. Co to mówi o pracy służb wywiadowczych i rozpoznaniu sytuacji w tym kraju? I ile warte są wobec tego słowa Joe Bidena, który zapewniał ostatnio, że Afganistan nie stanowi już zagrożenia terrorystycznego, dlatego kraj ten można pozostawić samemu sobie?

Pomocnicy zostawieni na lodzie

Wojna w Afganistanie była reakcją na zamachy z 11 września 2001 roku. Mało przekonująca jest logika kryjąca się za słowami Joe Bidena, że 20 lat później operacja została zakończona. Zakończona w nadziei na zamknięcie kolejnego niechlubnego rozdziału w historii amerykańskich operacji militarnych i na ogłoszenie zwycięstwa w walce z międzynarodowym terroryzmem.

Ale w ciągu tych 20 lat niczego nie wygrano. Przegrano za to bardzo dużo wiarygodności. I to zwłaszcza u tych, którzy pomagając zachodnim partnerom narażali nie tylko własne życie, ale też bezpieczeństwo własnych rodzin. Teraz w haniebny sposób są zostawiani na lodzie. To dotyczy nas wszystkich. I musi nas wszystkich zawstydzać.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej