1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Faraon Helmut Kohl

21 czerwca 2017

Helmut Kohl także po śmierci będzie, jaki był za życia: niezwykły, uparty, pamiętliwy i polaryzujący. Wszystko to potwierdzają plany uroczystości żałobnych (KOMENTARZ)

Deuutschland Trauer Helmut Kohl Wohnhaus in Oggersheim Eva Lohse
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/T. Frey

Helmut Kohl nie był zwykłym obywatelem. Był jednym z najważniejszych świadków niemieckiej historii. Poza granicami Niemiec opinia na ten temat jest bardziej jednoznaczna niż w Niemczech, gdzie na platformach medialnych pod nekrologami roi się od obraźliwych uwag pod adresem zmarłego byłego kanclerza.

De mortuis nihil nisi bene - o zmarłym tylko dobrze – było kiedyś przyjętą na zasadzie konsensusu normą społeczną. Ale obecnie jest ona generalnie naruszana, jak wiele innych norm zachowań, które na forach w sieci są zupełnie nieprzestrzegane.

Felix Steiner, komentator Deutsche Welle

Ponieważ Helmut Kohl nie był zwykłym obywatelem, w jego przypadku stosuje się inne zasady. Zwykły obywatel, który zmarł w swoim domu, najpóźniej po 36 godzinach przewożony jest do przycmentarnej kostnicy.

Wdowa po Kohlu natomiast wyposażyła pokój stołowy w rodzinnym domu w Ludwigshafen-Oggersheim w urządzenie chłodzące i tam wystawiona będzie trumna z ciałem byłego kanclerza aż do chwili oficjalnych uroczystości żałobnych.

Odbędą się one 1 lipca. Jest to dość oryginalne przedsięwzięcie w czasie obecnych upałów w Niemczech. Ale jest to cena, jaką Maike Kohl-Richter jest skłonna zapłacić, aby zachować kontrolę nad tym, komu wolno pożegnać się ze zmarłym, a przede wszystkim komu nie wolno. Helmut Kohl był pamiętliwy. A ta pamiętliwość żyje też post mortem. Podtrzymuje ją wdowa – wykonawczyni woli kanclerza.

O tym, co się dzieje w domu Kohlów i o planach uroczystości żałobnych i pogrzebowych ekskluzywnie, na bieżąco donosi tylko „Bild" – jedyny wysokonakładowy tabloid w Niemczech.

I to nie dziwi, gdyż dawny naczelny „Bilda“ Kai Diekmann był świadkiem na ślubie Kohla z Maike Richter przed dziesięciu laty, a z samym Kohlem był po imieniu, pomimo, że były kanclerz mógłby być jego ojcem. Dlatego też ostatnie zdjęcie Helmuta z Maike ukazało się tylko w „Bild-Zeitung”!

I to właśnie ze stron tej gazety opinia publiczna w Niemczech dowiedziała się, że były kanclerz zadysponował, że nie życzy sobie żadnej państwowej uroczystości żałobnej w Niemczech. Dla takich osób jak on byłoby to oczywiste, tym bardziej, że Niemcy dotychczas w ten sposób żegnali się ze swoimi kanclerzami i prezydentami.

Dlaczego Helmut Kohl tego nie chciał, można sobie tylko pospekulować: Czyżby zdawał on sobie sprawę ze swej niezwykłości i mógł polegać na tym, że jego stary przyjaciel Jean-Claude Juncker, szef Komisji Europejskiej zaproponuje dla niego „europejskie uroczystości żałobne”?

To jest absolutnie godne honorowego obywatela Europy, którym był Helmut Kohl, ale z punktu widzenia historycznego uroczystości żałobne na szczeblu europejskim, to zupełna nowość. I to pasuje do Helmuta Kohla, który w swoim życiu w wielu sprawach był pierwszy lub najmłodszy.

Ale „Bild” rozpowszechnia też inne wytłumaczenie decyzji Kohla: Uroczystościami żałobnymi w Niemczech zarządza niemiecki prezydent. Ale od kilku miesięcy jest nim Frank-Walter Steinmeier.

I właśnie Frank-Walter Steinmeier w 1998 roku po odsunięciu Kohla od władzy, jako nowy minister w Urzędzie Kanclerskim, złożył doniesienie na kanclerza, ponieważ przed przekazaniem urzędu Gerhardowi Schroederowi niszczono w nim w dużym stylu dokumenty. 

Jednak prowadzone w tej sprawie śledztwo nie dostarczyło dowodów, a Kohl został oczyszczony z zarzutów. Ale zajście to wryło się głęboko w pamięć, która odezwała się też po śmierci kanclerza, bo miał on pamięć słonia.

Lecz to wszystko są drobnostki w obliczu historycznych zasług Helmuta Kohla. A ówczesne doniesienie Steinmeiera nie jest w stanie przesłonić wizerunku wielkiego chadeka.

Statkiem po Renie do Speyer

Już wiadomo, że 1 lipca w sali plenarnej PE w Strasburgu odbędą się uroczystości żałobne. Następnie trumna z ciałem kanclerza popłynie statkiem po Renie do Spiry (Speyer), gdzie w średniowiecznej katedrze odbędzie się nabożeństwo żałobne. Przypomina to trochę pogrzeb pierwszego kanclerza Niemiec Konrada Adenauera przed 50 laty, którego ciało w trumnie przewieziono statkiem z katedry kolońskiej na cmentarz w jego strony rodzinne w Rhöndorfie. Więc Kohl jest jednak „wnuczkiem Adenauera”, którym deklarował zawsze być? W sumie przypomina to bardzo obrzędy pogrzebowe faraonów w starożytnym Egipcie. Dlatego spowoduje to polaryzację społeczeństwa, bo co ustawicznie pojawiało się w życiu politycznym Helmuta Kohla towarzyszy mu także po jego śmierci.

Wiadomo już, że Kohl spocznie na starym cmentarzu w Spirze. Jean Monnet – architekt pierwszej Wspólnoty Europejskiej i obok Kohla pierwszy honorowy obywatel Europy, spoczywa w paryskim Panteonie. Ale my nie posiadamy podobnego miejsca spoczynku dla zasłużonych Niemców.

Helmut Kohl bardzo lubił średniowieczną katedrę w Spirze. Tam spoczywają czterej cesarze i kilku królów. A w ostatnich latach katedra stała się miejscem spoczynku wielu biskupów.

Stary cmentarz, na którym spocznie Helmut Kohl, jest obecnie w dużej części terenem zielonym i publicznym parkiem, który nazwano Parkiem im. Konrada Adenauera.

Więc wszystko wspaniale się składa i być może zmiana nazwy parku jest tylko kwestią czasu. 

Felix Steiner / Barbara Cöllen

 

*Helmut Kohl zmarł 6. czerwca 2017 wieku 87 lat

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej

Dowiedz się więcej

Pokaż więcej na temat