1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Gauck, prezydent wierny własnym wartościom

Christoph Strack6 czerwca 2016

A więc tylko pięć lat. Joachim Gauck zakomunikował, że nie będzie ubiegać się o reelekcję. Świadczy to po raz kolejny o jego klasie.

100. Deutscher Katholikentag in Leipzig Joachim Gauck
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/H. Schmidt

Joachim Gauck jest dobrym prezydentem. Jest ewangelickim teologiem, był pastorem i działaczem enerdowskiej opozycji. – Nigdy w moim życiu nie opuszczę żadnych wyborów – to zdanie wypowiedział wówczas 72-letni polityk w ową marcową niedzielę 2012 roku, kiedy przytłaczającą większością głosów Zgromadzenia Federalnego został wybrany na jedenastego prezydenta RFN. Gauck nosi w sobie głęboką wiedzę o demokracji i wolności. I te wartości właśnie przybliża ciągle ludziom, z którymi się spotyka.

Gauck doskonale wie, czym jest Republika Federalna Niemiec i co w czasach muru berlińskiego znaczyła ona dla ludzi żyjących pod rządami totalitarnego reżymu. I gdy w marcu tego roku w czasie wizyty w saksońskim Budziszynie, gdzie ze zgliszcz podpalonego ośrodka dla uchodźców unosił się jeszcze dym, Gauck zademonstrował swoją solidarność z migrantami, brunatni krzykacze wyzwali go od zdrajców narodu. Na jego twarzy można było wtedy widzieć emocje, które nim targały, bo Gauck jest jako prezydent tym, który uważa, że dobrze służy swojemu narodowi.

Suwerennie i po europejsku

Dowodzą tego także jego częste przemówienia na temat aktualnego kryzysu migracyjnego. W jednym z nich w sposób suwerenny mówił o potrzebie ograniczenia napływu uchodźców pozostając jednocześnie poza podejrzeniem, że namawia do odgrodzenia się od potrzebujących. Za każdym razem wyglądało to na budowanie mostów także i dla niemieckiej kanclerz. Gauck - co jest ważne w tych miesiącach - świadomie formułował swoje myśli po europejsku i prosił, by w walce z kryzysem uchodźczym silniej uwzględniać potrzebę europejskiego współdziałania.

Gauck na Westerplatte (2014). Niemiecki prezydent nigdy nie krył swojego podziwu dla Polski i PolakówZdjęcie: picture-alliance/dpa

Gauck już w kwietniu 2015, a więc w setną rocznicę rzezi Ormian mówił o ludobójstwie – a nie dopiero rok później. W czasie podróży zagranicznych, jak ostatnio w Chinach, poruszał temat praw człowieka i praworządności w sposób nie budzący podejrzeń o arogancję i traktowanie z góry. Wobec Rosji, np. w czasie obchodów 75 rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej na Westerplatte, nie zawahał się użyć ostrych słów. Być może związane jest to z jego doświadczeniami ze Wschodnich Niemiec, ale na pewno także z jego częstą wymianą poglądów z prezydentami z Europy Środkowej i wschodniej.

Poprawa wizerunku urzędu głowy państwa

I – co także zasługuje na wzmiankę – Joachim Gauck dodał urzędowi prezydenta Niemiec po swoim wyborze w 2012 autorytetu, który został nadszarpnięty przez rezygnacje dwóch jego poprzedników Horsta Koehlera i Christiana Wulffa.

Gauck pozostaje – można odważyć się na taką prognozę – ostatnim prezydentem, który urodził się w czasie drugiej wojny światowej i jako rocznik 1940 wyniósł z niej osobiste wspomnienia. W ten sposób ten jedenasty prezydent Niemiec symbolizuje także pewnego rodzaju zamknięcie rozdziału.

Mając 90 lat, można być jeszcze królową Zjednoczonego Królestwa. Można też mając lat 77 pożegnać się z urzędem prezydenta Niemiec. Joachim Gauck już kilka razy wcześniej dawał do zrozumienia, że tylko nadzwyczajne okoliczności mogłyby zmusić go do kandydowania na drugą kadencję. Takie okoliczności najwidoczniej nie zaistniały. Zmiana na stanowisku prezydenta Niemiec to demokratyczna normalność. Także w tych wymagających i trudnych czasach – mówił.

Joachim Gauck bierze urząd prezydenta Niemiec na poważnie. Jako człowiek – dało się to zauważyć już niejednokrotnie – pozostał jednak osobą skromną. W parlamentarnej demokracji, którą są Niemcy, to naród jest suwerenem. Ale kraj ten, i to potwierdziło się tego poniedziałku, będzie miał do marca 2017 także przyjemnie suwerennego prezydenta.


Christoph Strack

tł. Bartosz Dudek