1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Gliwice na Krymie?

11 sierpnia 2016

Czy Rosja zechce otwarcie zaatakować Ukrainę, by utworzyć połączenie lądowe z Krymem i wykorzysta do tego najnowszą prowokację?

Zdjęcie: picture alliance/AP Photo/Evgeniy Maloletka

Rosyjska ambasada w Kijowie jest opustoszała. Rosja nie ma tutaj nawet ambasadora; Kijów nie udzielił mu ostatnio wymaganej akredytacji. Także w Moskwie nie ma ambasadora Ukrainy. De facto stosunki dyplomatyczne między obu tymi państwami zostały zerwane – mimo, że formalnie nie zostało to ogłoszone.

W tym dyplomatycznym stanie zawieszenia pesymiści widzą oznaki zbliżającej się eskalacji konfliktu między Rosją i Ukrainą. Rzeczywiście, są ku temu powody: walki w Donbasie z tygodnia na tydzień przybierają na sile, obserwatorzy relacjonują, że na front przerzucany jest ciężki sprzęt, wojskowi w Rosji i w krajach NATO mówią o ruchach rosyjskich wojsk w regionie przygranicznym. Jedni mówią o przegrupowaniu, inni o koncentracji sił. Obie wersje brzmią niepokojąco.

"Ukraińska agresja"

A teraz to: rosyjska służba bezpieczeństwa FSB twierdzi, że zapobiegła akcji terrorystycznej Ukraińców na Krymie; w czasie tej rzekomej ukraińskiej agresji zginąć miało dwóch Rosjan. Natychmiast prezydent Władimir Putin skonstatował, że w tej sytuacji nie może być mowy o żadnych rozmowach na szczycie na temat porozumienia z Mińska. Czy Rosja szuka pretekstu, by zaatakować?

Czy wojna rosyjsko-gruzińska – dokładnie osiem lat temu – nie wybuchła właśnie w sierpniu? Czy nie odbywały się wtedy igrzyska olimpijskie, które absorbowały światową opinię publiczną? Czy Zachód nie znajduje się jakby w stanie paraliżu – w USA trwa kampania wyborcza, a Europejczycy osłabieni są własnymi problemami? Kiedy, jeśli nie teraz? – tak zapewne mówią twardogłowi na Kremlu. Z ich rosyjsko-imperialnej perspektywy aneksja Krymu i wsparcie dla separatystów w Donbasie to jeszcze nie ostatnie słowo.

Trujące wyziewy z Kremla

Z tego rodzaju spekulacji i nagich faktów dotyczących walk na wschodzie Ukrainy, powstaje koktajl, który smakuje strachem przed wojną. To trująca mieszanka przygotowywana na Kremlu, której wyziewy wywołują w Kijowie napięcie, a w Brukseli, Berlinie i Paryżu mdłości. Bo Putin sięgając po militarne groźby chce najwidoczniej zawładnąć procesem, który rozstrzygnie o przyszłości Ukrainy. Jednak ta pozycja siły związana jest też z ryzykiem. Jeśli Rosja zdecyduje się na otwartą wojnę na wschodzie Ukrainy, gospodarcze sankcje Zachodu zostaną zaostrzone i osłabią rosyjską gospodarkę.

Dlatego Rosji pozostaje - przynajmniej na razie - polityka gróźb i małych ukłuć. 24 sierpnia Ukraina świętować będzie ćwierćwiecze niepodległości. Najwyraźniej władcy na Kremlu robią wszystko, by popsuć Ukraińcom to święto.

Christian Trippe

tł. Bartosz Dudek

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej