Były pastor, który na własnej skórze doświadczył komunistycznej dyktatury. Joachim Gauck zawsze czerpał ze swojej biografii. To czyniło go prezydentem z prawdziwego zdarzenia. OPINIA
Reklama
Joachim Gauck był prezydentem z prawdziwego zdarzenia. Po swoich dwóch pechowym poprzednikach – Horście Köhlerze i Christianie Wulffie – przywrócił temu urzędowi autorytet. Autorytet, który opiera się nie tyle na realnej władzy, co na sile i oddziaływaniu słowa. Gauck przekonywał charyzmatycznymi i inspirującymi przemówieniami. Próbował wytłumaczyć Niemcom, na czym polega ich rola w świecie, jak są postrzegani, czego się od nich oczekuje.
Kaznodzieja
Joachim Gauck - bezprzykładna kariera pastora z NRD
17 marca 2017s kończyła się kadencja prezydenta Joachima Gaucka. Nie chciał kandydować raz jeszcze, pomimo że wielu by sobie tego życzyło. Jego następcą wybrany został socjaldemokrata Frank-Walter Steinmeier.
Zdjęcie: Picture-alliance/dpa/B. Jutrczenka
Wzruszające pożegnanie
W piątek (17.03.2017) uroczystym capstrzykiem pożegnano prezydenta Niemiec Joachima Gaucka, który po jednej kadencji zrezygnował z ponownej kandydatury. U jego boku partnerka Daniela Schadt.
Zdjęcie: Reuters/H. Hanschke
Początek politycznej kariery: Urząd Gaucka
Przez 10 lat Joachim Gauck kierował Archiwum Akt Stasi. Jako enerdowski dysydent i ewangelicki pastor wybrany został w 1990 roku jako poseł do ostatniej Izby Ludowej NRD. To gremium zaproponowało go na dyrektora archiwum i rząd RFN zaaprobował ten wybór. Do dziś instytucję tę potocznie nazywa się "Urzędem Gaucka".
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Kandydat ludu
W roku 2000 Joachim Gauck zakończył pracę w Archiwum Akt Stasi i rozpoczął pracę jako publicysta i działacz polityczny. Po tym, jak w roku 2010 niespodziewanie do dymisji podał się prezydent Horst Köhler, SPD i Zieloni wysunęli kandydaturę Gaucka. Mass media stylizowały go na "kandydata ludu". W ostatnim głosowaniu wygrał jednak kandydat chadecji Christian Wulff.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Udało się za drugim podejściem
Niecałe dwa lata później Christian Wulff podał się do dymisji i partie opozycyjne ponownie wysunęły kandydaturę Joachima Gaucka, którą poparły także partie rządzące. W sondażach cieszył się on 69-procentowym poparciem. Wynik głosowania w Zgromadzeniu Narodowym 18 marca 2012 był jeszcze bardziej wymowny: w pierwszym głosowaniu 991 z 1228 ważnych głosów oddano na Gaucka
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Pierwsza Dama, ale nie żona
Joachim Gauck był zupełnie inny niż jego poprzednicy. Był pierwszym prezydentem bez legitymacji partyjnej i pierwszym, u którego boku była kobieta, z którą żył w nieformalnym związku. Dziennikarka Daniela Schadt jest jego partnerką od roku 2000. Od 25 lat żyje on w separacji z żoną Gerhild Gauck, z którą ma czworo dzieci.
Zdjęcie: Picture-alliance/dpa/W. Kumm
Wolność jako odpowiedzialność
Głównym tematem Gaucka od zawsze była wolność. Ujmuje on ją jako "upoważnienie" jednostki. Krytycy zarzucają mu gloryfikację egoizmu w antykomunistycznej manierze. W przekonaniu innych wolność w pojęciu Gaucka to nic innego jak pełnia praw przysługujących człowiekowi, które nie zawsze dają szczęście i radość, tylko raczej egzystencjalną odpowiedzialność za samego siebie, bez kurateli państwa..
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/K. Nietfeld
Głowa państwa
Jako najwyższy reprezentant Niemiec Gauck spotykał głowy innych państw. Jego wystąpienia nie zawsze odpowiadały dyplomatycznym zwyczajom, bo pozwalał sobie na bezpośrednią krytykę. W Ankarze w 2014 r.na spotkaniu z ówczesnym premierem Erdoganem krytykował cenzurę, naciski na wymiar sprawiedliwości i autorytarny styl rządów. Wobec niezadowolenia Erdogana Gauck stwierdził: Spełniłem mój obowiązek.
Zdjęcie: Reuters
Mądra retoryka
W marcu 2016 Gauck rozmawiał w Szanghaju ze studentami o nieufności, jaka powstaje między państwem i obywatelami, jeżeli rząd nie został wyłoniony w wolnych wyborach. Gauck mówił o NRD, chińskie władze były spokojne, ale pomimo tego tekst ocenzurowano. Zbieżności były jednak czytelne, bo w Internecie kursowało dokładne tłumaczenie słów niemieckiego gościa.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/W. Kumm
Dalekowzroczny i czujny
Dwa miesiące po wizycie w Turcji w roku 2014, po odwiedzeniu obozu uchodźców na granicy z Syrią, niemiecki prezydent wskazywał na coraz większą liczbę imigrantów przeprawiających się przez Morze Śródziemne i apelował o podjęcie działań: przyspieszenie procedur azylowych, zacieśnienie współpracy w UE i pragmatyzm w polityce. 14 miesięcy później Angela Merkel zapewniała "Damy radę".
Zdjęcie: picture alliance/AA
Odchodzi w glorii
Dzięki Joachimowi Gauckowi urząd prezydenta Niemiec zyskał nową głębię i jeszcze większy szacunek. Po tym, jak obydwaj jego poprzednicy wcześniej pożegnali się z tym urządem, Gauck, po jednej 5-letniej kadencji, zdecydował się nie kandydować ponownie, bo nie jest pewien, czy pozwoliłoby mu na to zdrowie.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/R. Hirschberger
Apel o "oświecony patriotyzm"
W swoim ostatnim wystąpieniu jako prezydent RFN apelował do Niemców o "oświecony patriotyzm" i obronę wolności i demokracji. Ich uosobieniem, jego zdaniem, jest jego następca Frank-Walter Steinmeier.
Na pewno nie zrobi się temu byłemu pastorowi krzywdy uwagą, że jego przemówienia były często kazaniami, przestrogami, słowami wygłaszanymi z wirtualnej ambony. A ponieważ Gauck jest wysoce uczuciowym, nieprawdopodobnie sentymentalnym człowiekiem, często dawał ponieść się emocjom. Nie każdemu to się podobało, ale nadało jego prezydenturze bardzo ludzkiego zabarwienia. I właśnie to czyniło go prezydentem z prawdziwego zdarzenia. Wielkim mówcą, człowiekiem, który okazywał swoje uczucia, człowiekiem, który napominał obywateli, człowiekiem, który wypowiadał także niewygodne prawdy – i udowadniał, że ma kręgosłup. Wtedy na przykład, kiedy demonstracyjnie odmówił przyjazdu na zimowe mistrzostwa olimpijskie w Soczi i dla wszystkich było jasne, że zaprotestował on w ten sposób przeciwko rosyjskiej, putinowskiej polityce ekspansji. Wtedy, kiedy masakrę Ormian dokonaną przez Turków po pierwszej wojnie światowej nazwał ludobójstwem – i wywołał tym samym dyplomatyczne napięcia między Turcją a Niemcami. Albo wtedy, gdy demonstracyjnie przyjął tureckiego uchodźcę Cana Dündara albo upominał się o aresztowanego niemieckiego dziennikarza Deniza Yücela.
Pierwszy republikanin
Ustępujący prezydent Niemiec był człowiekiem słowa, człowiekiem starannie dobranych gestów, demokratą z krwi i kości na ponadpartyjnym stanowisku prezydenta. Był zaangażowany, czasem nawet pełen pasji. Człowiekiem odważnym, który potrafił stawić czoła rasistowskiemu tłumowi na wschodzie Niemiec – nawet jeśli było to nieprzyjemne. W tym sensie Gauck był pierwszym republikaninem w państwie. Dawał przykład żyjąc według wartości republiki, broniąc demokracji i nienaruszalności godności człowieka. Jego przywiązanie do demokracji było niezłomne – to efekt jego życia w enerdowskiej dyktaturze.
Gauck został prezydentem we właściwym czasie. Człowiekiem właściwych słów i symboli we właściwym momencie. A pomimo to był jakiś niedzisiejszy. Prezydent, który nie został oszlifowany przez polityczną codzienność, przez procesy praktykowanej demokracji, piłującą kanty i profile. Tak - będąc pierwszym obywatelem Niemiec, zachował swoją indywidualność.
To, że zrezygnował z ubiegania się o drugą kadencję, związane jest z jego wiekiem. Ogromna większość Niemców z przyjemnością nadal widziałaby go w roli gospodarza pałacu Bellevue. Gauck doszedł do wniosku, że być może nie starczyłoby mu na to sił. Za to też należy mu się szacunek. Urząd prezydenta i tutaj był dla niego ważniejszy od własnej osoby.