Komentarz: Niemcy czekają wielkie przełomy
3 czerwca 2019Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego przed tygodniem wywołały w Niemczech polityczne trzęsienie ziemi, którego katastrofalne skutki stają się teraz widoczne. Zapowiedziane przez szefową SPD Andreę Nahles ustąpienie ze wszystkich, piastowanych przez nią stanowisk jest czymś znacznie więcej niż wewnątrzpartyjnym problemem niemieckich socjaldemokratów. Jest zarazem symbolem stanu, w jakim znajdują się SPD i CDU. Czyli obydwie masowe partie, które od powstania Republiki Federalnej Niemiec na zmianę i w różnych koalicjach wystawiały kanclerza.
Obydwu partiom brakuje obecnie profilu – pod względem programowym i personalnym, którego by potrzebowały, by rzeczywiście przejąć odpowiedzialność za kraj.
Słaby wizerunek nowej szefowej CDU
Najpierw CDU: od chwili, kiedy Angela Merkel zrezygnowała z funkcji przewodniczącej partii – zmuszona do tego złym wynikiem CDU w wyborach krajowych, walki między poszczególnymi skrzydłami partii wymknęły się spod kontroli. Nowa szefowa partii i potencjalna następczyni Merkel robi bardziej niż niefortunne wrażenie. Zabieganie Annegret Kramp-Karrenbauer o względy prawego skrzydła chadeków podczas kampanii wyborczej do PE nie przyniosło partii niczego dobrego, a wręcz przeciwnie.
Jeszcze poważniejsze konsekwencje miała katastrofa komunikacyjna, którą szefowa CDU wywołała swoją nieporadną krytyką youtubera, który na masowych partiach nie zostawił ani suchej nitki. Również w tym przypadku jej rzekoma twardość i domaganie się surowszych regulacji opinii w sieci, obróciła się przeciwko niej. Przyniosło to szkody nie tylko osobie Kramp-Karrenbauer, ale całej partii. CDU sprawia wrażenie starej, zużytej partii, bez wizji na przyszłość.
SPD szuka swojego miejsca
Dla SPD sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Od sześciu lat socjaldemokraci są partią juniorem w wielkiej koalicji i nie byli w stanie zaoferować niczego, co mogliby przeciwstawić zręcznym posunięciom kanclerz. Czy chodzi o płacę minimalną, czy opiekę nad dziećmi: praktycznie w przypadku każdej, zainicjowanej przez SPD reformy, jej efekt okazał się politycznym sukcesem Angeli Merkel. Na podstawowy problem, jakim jest znalezienie swojego miejsca w niemieckim krajobrazie partyjnym, w którym liberalna CDU obsadza wiele klasycznych tematów SPD, socjaldemokraci nie odpowiadali programem, tylko walkami poszczególnych skrzydeł partii i coraz to nowym przywództwem.
Teraz zatem szefowa SPD rezygnuje z funkcji. Tym samym wszystko staje się możliwe. SPD znalazła się w takim dołku, że mnożą się głosy, które chcą tylko jednego – końca horroru wielkiej koalicji. Obojętne jakim kosztem.
Żadnych przedwczesnych wniosków
Jest to jednak niebezpieczne. Bo co będzie, jeżeli rzeczywiście jeszcze w tym roku dojdzie do przyspieszonych wyborów parlamentarnych? Ani SPD, ani chadeckie siostry CDU i CSU nie mają w tej chwili przekonywujących liderów. Żadna z tych partii nie ma programu wyborczego, który oferowałby ludziom odpowiedzi na ich aktualne troski i obawy. Temat ochrony klimatu jest tylko jednym z nich, nawet jeśli chwilowo najbardziej nagłośnionym.
Niemcy stoją mocno na demokratycznym gruncie. Także w wypadku nowych wyborów nie istnieje niebezpieczeństwo, że większość w rządzie mogliby zdobyć skrajnie prawicowi populiści. To dobra wiadomość z Niemiec w tych burzliwych czasach.
Rola Niemiec w świecie
Jednak w obliczu roli, jaką odgrywają Niemcy w aktualnej sytuacji na świecie, o tym, co się stanie w nadchodzących dniach, nie mogą decydować ani wewnątrzpartyjne rozgrywki, ani partyjno-polityczne intrygi. Zarówno SPD jak i CDU dobrze by zrobiły, gdyby się nie spieszyły. Ich dewiza powinna głosić: żadnych pochopnych wniosków, tylko właściwe. Niemcy będą stabilne politycznie i pozostaną obliczalne dla międzynarodowych partnerów – w pozytywnym sensie – tylko wówczas, gdy w dzisiejszym działaniu będą myślały o politycznym jutrze, a nie o utrzymaniu obecnej władzy.