1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Optymistyczna prognoza Obamy

11 stycznia 2017

Barack Obama wygłosił pożegnalne przemówienie, które przejdzie do historii – twierdzi Miodrag Soric, korespondent DW w Waszyngtonie.

USA Präsident Barack Obama Abschiedsrede in Chicago
Zdjęcie: Reuters/Jonathan Ernst

Tradycja pożegnalnych przemówień została zapoczątkowana przez pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych Georga Washingtona. Wystąpienie to zawiera zarówno ocenę dokonań mijającej prezydentury, jak i spojrzenie w przyszłość na wyzwania, którym muszą sprostać kraj i nowi przywódcy.

Pożegnalne przemówienia większości prezydentów nie przeszły do historii. Wielu z nim w pokrętny sposób chwaliło swoje sukcesy, wygłaszało ostatnie przemówienie w obronie własnej, tłumacząc, dlaczego podejmowali takie, a nie inne decyzje. Z jednym wyjątkiem: prezydent Dwight Eisenhauer ostrzegał przed groźnie rosnącą potęgą „kręgów wojskowo-przemysłowych”. A teraz mamy chyba najbardziej emocjonalne pożegnalne przemówienie Baracka Obamy, które – ku zaskoczeniu wielu – było nad wyraz optymistyczne. Zaskakujące dlatego, gdyż w wielu obszarach polityki Obama diametralnie różni się poglądami od prezydenta elekta Donalda Trumpa, który już zapowiedział, że wiele z dokonań ostatnich ośmiu lat zamierza anulować. Co za tragizm: polityczne dziedzictwo Obamy zależy po części od tego, co Trump z niego zachowa.

Miodrag Soric, korespondent DW w Waszyntonie

Prezydent bez skandali – tym Obama góruje nad swoim następcą

Obama przeczuwa to, ale nie pozwala sobie odebrać wiary. Jego wiara w Amerykanów, w ich wartości, w konstytucję jego kraju jest niezłomna. Amerykańska demokracja jest zagrożona, jeśli Amerykanie za każdym razem będą uważali ją za coś oczywistego – powiedział w Chicago - mieście, gdzie rozpoczęła się jego polityczna kariera. Tak jak wtedy, kiedy był młodym senatorem, tak dzisiaj Obama wezwał swoich rodaków do społecznego i politycznego zaangażowania, ostrzegł przed cynizmem i dodał otuchy. 

Pięć osiągnięć Baracka Obamy

01:54

This browser does not support the video element.

Tak przemawia mąż stanu, bez zarzutu, emanujący godnością, którego prezydentura nie miała nawet cienia skandalu. Co za kontrast do Trumpa, który zanim złożył przysięgę, trafił na pierwsze strony gazet za sprawą kompromitujących doniesień, nietolerancji, skandali. 

Podczas, gdy Obama odwołuje się w Chicago do ideałów swoich rodaków, amerykańskie służby wywiadowcze informują polityczne elity w Waszyngtonie, że wywiad rosyjski prawdopodobnie dysponuje kompromitującym materiałem o Trumpie. Co za symbolika! Bardziej jaskrawiej nie da się przedstawić różnicy między nimi.

Obama ma powody do dumy

Owszem, Obama jest zarozumiały. W swoim pożegnalnym przemówieniu wyliczył dokonania swojej prezydentury: naprawę gospodarki w 2009 roku, niską stopę bezrobocia, uchwalenie reformy opieki zdrowotnej tzw. Obamacare, ukaranie Bin Ladena, nową politykę klimatyczną, umowę z Iranem, odnowienie relacji z Kubą. Dlaczego właściwie nie miałby wymieniać tych czy innych sukcesów? Zwłaszcza, że Republikanie robią wszystko, aby temu prezydentowi przysporzyć problemów. Ameryce rzeczywiście wiedzie się lepiej niż osiem lat temu. Obama ma powody, żeby być dumny ze swych dokonań.

Oczekiwania wobec tego prezydenta były od początku nierealistyczne. Przepaść między bogatymi i biednymi jest ciągle jeszcze głęboka. Nie znikły problemy Ameryki z rasizmem tylko dlatego, że w Białym Domu zamieszkał Afroamerykanin. Obama nigdy nie chciał, aby jego kolor skóry determinował jego prezydenturę.

"Zmiany potrzebują czasu" - powiedział Obama, który w wielu częściach swego wystąpienia brzmiał jak na początku swej prezydentury. Jak ktoś, komu na sercu leży edukacja i szansa na awans ludzi ubogich i imigrantów, opieka zdrowotna dla wszystkich, równe prawa dla mniejszości. Obama jeszcze urzęduje. Jednak wielu Amerykanów już teraz za nim tęskni.

Miodrag Soric /tłum. Barbara Cöllen

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej