1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Putin dąży do walki z Ukrainą

Litauen Vilnius | Parlamentswahl Russland 2021 | Konstantin Eggert im Interview
Konstantin Eggert
3 stycznia 2022

Prezydent Rosji nie szuka kompromisu - on chce, żeby Zachód skapitulował. W kwestii Ukrainy Putin dąży do starcia z NATO. To musi być jasne dla Sojuszu. KOMENTARZ

Zdjęcie: ERIC BARADAT/AFP

W wydanej po niemiecku książce "Aus erster Hand" ("Z pierwszej ręki") Władimir Putin opowiada historię ze swojej młodości, kiedy to w swoim bloku mieszkalnym w Leningradzie polował na tłustego szczura. On i kilku przyjaciół gonili zwierzę przez chwilę, aż szczur nagle stał się agresywny i zaatakował młodego Putina. Teraz to Putin i jego kumple musieli uciekać. Dlaczego ta historia staje się znowu aktualna? Bo dla Putina opowiastki o sile i desperacji to coś ważniejszego niż historie młodości. Szczególnie w dzisiejszych czasach anegdotę ze szczurem można po raz kolejny odczytać jako metaforę.

Tuż przed i tuż po rozmowie telefonicznej Putina z prezydentem USA Joe Bidenem w miniony czwartek, jego minister spraw zagranicznych Ławrow, doradca ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow i ambasador Rosji w USA Anatolij Antonow kolejno stawiali sprawę jasno: Rosja nie będzie tracić czasu na rozmowy w stylu tych z czasów zimnej wojny. Chce prawnie wiążących "gwarancji bezpieczeństwa" ze strony Zachodu: obietnicy, że żadne z byłych państw sowieckich nie zostanie przyjęte do NATO (Ukraina, Gruzja), jak również obietnicy zmniejszenia aktywności wojskowej w Europie Środkowo-Wschodniej i krajach bałtyckich. Rosja nie chce, aby w Europie stacjonowały rakiety krótkiego i średniego zasięgu. Putin stawia sprawę jasno: wycofa wojska na granicy z Ukrainą tylko wtedy, gdy NATO odwoła obietnicę, którą złożyło Ukrainie i Gruzji w 2008 roku w sprawie przyszłego członkostwa.

Moskwa wywiera presję - ale dlaczego?

Po ponad 20 latach na arenie międzynarodowej Putin oczywiście wie aż za dobrze - nic z tego nigdy nie będzie. Gdyby NATO rzeczywiście zrezygnowało z obietnic złożonych na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku - jakkolwiek kontrowersyjnych wśród europejskich państw NATO - byłoby to tak, jakby Sojusz przyznał Rosjanom prawo weta, że tak powiem, wobec własnych decyzji. Byłby to koniec NATO, jakie znamy.

Biden przynajmniej trochę zrelatywizował obietnice z Bukaresztu. Ukraina musiałaby najpierw opanować problem korupcji, zanim można by rozważać członkostwo w NATO. Dał też jasno do zrozumienia, że na terytorium Ukrainy nie będzie rozlokowana żadna ciężka broń. Teoretycznie można sobie nawet wyobrazić, że Biden ograniczy nieco współpracę wojskową USA z Kijowem, choć to zapewne rozgniewałoby Kongres USA.

W zasadzie Waszyngton poczynił już prawie wszystkie możliwe ustępstwa wobec Rosji, zanim jeszcze doszło do dwustronnych rozmów w Genewie - zaplanowano je na 10 stycznia. Mimo to Kreml wywiera presję i domaga się dalszych ustępstw. Choć dla Rosjan powinno być jasne, że są one całkowicie iluzoryczne. Pytanie brzmi: dlaczego Moskwa wywiera taką presję?

Autor komentarza Konstatin Eggert

Putin korzysta z nadarzającej się okazji

Putin uważa, że Zachód, a w szczególności Unia Europejska, są całkowicie osłabione przez pandemię. Nie dostrzega on silnego przywództwa. Biden popełnił błąd, zapraszając Putina na bezpośrednie rozmowy na wiosnę - w czasie, gdy stawało się już jasne, że Rosja może rozlokować oddziały na granicy z Ukrainą. Rosja uznała to za oznakę słabości. I jako chęć ze strony USA do zawarcia "układu" na niekorzyść Ukrainy: Najważniejsze jest to, że Rosja nie miesza się do amerykańskich zapasów z Chinami, najważniejszym wyzwaniem dla USA w tym stuleciu. Z drugiej strony Putin był naprawdę zły, że na Ukrainie jego najbliższy ukraiński przyjaciel i sojusznik Wiktor Medwedczuk został oskarżony o zdradę i uwięziony. Stało się dla niego jasne, że żadna ukraińska głowa państwa nigdy nie spełni kryteriów mińskich ustalonych w 2015 roku. Do dziś Ukraina czuje, że musiała podpisać porozumienie z Mińska z pistoletem przyłożonym do skroni - było to jedno wielkie upokorzenie.

W każdym razie Rosja jest przekonana, że teraz jest właściwy moment, aby wysunąć niezmienne żądania: Rząd Niemiec jest ponownie kierowany przez socjaldemokratów, którzy są postrzegani jako prorosyjscy i nie są zainteresowani wstrzymaniem uruchomienia gazociągu Nordstream 2. Francja jest w trakcie męczącej kampanii wyborczej, a kandydatka na prezydenta domaga się wycofania kraju z NATO i zniesienia sankcji wobec Rosji. Na czele USA stoi prezydent u progu osiemdziesiątki, a jego ekipa jest mocno podzielona. Od realistów "najpierw Chiny" do internacjonalistów "musimy myśleć o Rosji" - reprezentowanych jest tam wiele frakcji. A Ukraina jest w tej chwili na słabej pozycji: z jednej strony dlatego, że nie może się ustabilizować politycznie, a z drugiej strony dlatego, że nie może opanować sytuacji pandemicznej.

Putin wie, co robi

I jeszcze jedna uwaga: Jako głównodowodzący, Putin nie może sobie pozwolić na masowe przemieszczanie rosyjskich wojsk dwa razy w roku za wielkie pieniądze tylko po to, by ułatwić sobie rozmowy telefoniczne z prezydentem USA. To stworzyłoby wizerunek słabości - a niczego Putin nie boi się bardziej niż tego. Rosja nie jest krajem demokratycznym. Dla Putina najważniejsze jest zadowolenie kilku ważnych kręgów elit, w tym najwyższych wojskowych. W ten sposób utrzymuje stabilność reżimu.

Putin dokładnie wie, co robi. Dąży on do walki z Ukrainą. Dla niego jest to zarówno strategiczna konieczność, jak i obowiązek wynikający z historycznej spuścizny. Dlatego, drodzy czytelnicy: zapomnijcie o szczytach Chruszczowa i Kennedy'ego, Breżniewa i Nixona. Rosja Putina jest jeszcze bardziej zdeterminowana do ekstremum niż wszyscy ówcześni przywódcy razem wzięci - i czuje się znacznie swobodniejsza w swoich decyzjach niż kiedykolwiek byli Sowieci.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej