1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Putin przystawia Ukrainie pistolet do głowy

4 grudnia 2021

Do wielkiej wojny Rosji z Ukrainą (na razie) nie dojdzie. Alarmistyczna reakcja Zachodu jest jednak na rękę Kremlowi. Potrzebna jest inna reakcja. OPINIA

Zdjęcie: DMITRY ASTAKHOV/PRESIDENTIAL PRESS/AFP/Getty Images

Odkąd Kreml w wielkim stylu zaczął rozmieszczać rosyjskie wojska na granicy z Ukrainą, świat zachodni zastanawia się, czego chce Władimir Putin. Odpowiedzi udzielił w tym tygodniu sam prezydent Rosji. Na spotkaniu z zagranicznymi ambasadorami w środę sprecyzował swoje niedawne wypowiedzi o "długoterminowych gwarancjach bezpieczeństwa" ze strony Zachodu.

Sprawa jest więc jasna: Putin chce, aby NATO wyrzekło się na piśmie jakiejkolwiek przyszłej ekspansji na wschód. Oznaczałoby to, że Ukraina i Gruzja nigdy nie będą mogły znaleźć się pod parasolem ochronnym Sojuszu, choć w zasadzie otrzymały taką obietnicę na szczycie NATO w Bukareszcie w 2008 roku. Putin narysował w ten sposób grubą czerwoną linię na mapie Europy.   

Moskwa obawia się ukraińskiej marynarki wojennej

Przewidywalna odpowiedź z Rygi, gdzie tego dnia ministrowie spraw zagranicznych NATO spotykali się ze swoimi ukraińskimi odpowiednikami, nadeszła błyskawicznie: sekretarz generalny Sojuszu, Jens Stoltenberg, powtórzył, że Rosji nie przysługuje prawo weta.

Putin jednak nie tylko domaga się od NATO powstrzymania się od dalszej ekspansji na wschód. Cierniem w jego boku jest także dwustronna pomoc wojskowa, która zwiększa zdolności obronne Ukrainy. Rosyjskiemu prezydentowi chodzi najwyraźniej nie tylko o amerykański system obrony przeciwpancernej Javelin, który Ukraina otrzymuje od lat, ale także o ewentualne przyszłe dostawy uzbrojenia. Przykładowo, Kijów bezskutecznie prosił dotąd USA o rakiety przeciwlotnicze Patriot.

Autor komentarza Roman Gonczarenko jest redaktorem ukraińskiej sekcji DW

Największym zmartwieniem Kremla jest jednak rosnąca w siłę ukraińska marynarka wojenna i jej ćwiczenia na Morzu Czarnym. Kijów uzgodnił wspólną budowę okrętów i łodzi wojennych z Turcją, Francją i Wielką Brytanią. Równie ważne jest porozumienie w sprawie dostaw brytyjskich pocisków, w które można by je uzbroić. Wreszcie, tureckie drony Bayraktar, których niedawne użycie przeciwko separatystom w Donbasie wywołało oburzenie Moskwy, są wykorzystywane także przez ukraińską marynarkę wojenną. Wszystko to, jak również plany Kijowa dotyczące budowy nowych baz morskich, wywołuje coraz większy niepokój w Moskwie. Jednak w przypadku poważnego konfliktu Ukraina i tak nigdy nie będzie w stanie stawić czoła rosyjskiej armii czy marynarce wojennej.

Porozmawiaj ze mną, Joe!  

O tym i o wielu innych sprawach Putin chce wkrótce porozmawiać z prezydentem USA Joe Bidenem - i to jak równy z równym. Rosyjscy politycy niemal codziennie ogłaszają, że do końca roku będzie "kontakt" na najwyższym szczeblu, podobno albo w formie konferencji wideo lub rozmowy telefonicznej.

Wraz z rozmieszczeniem wojsk na granicy z Ukrainą, Putin zwiększa presję na Bidena. W marcu działał już podobnie i to z powodzeniem. Wówczas Biden zgodził się na spotkanie na szczycie w Genewie, które odbyło się w czerwcu. Teraz Putin chce umocnić swój sukces.

Kilka lat temu, wtedy w innym kontekście, władca Kremla powiedział: "Miłe słowa są dobre, ale miłe słowa i Smith & Wesson są o wiele bardziej skuteczne". Wydaje się, że to jedna z jego podstawowych zasad. Putin lubi rozmawiać z Zachodem, przystawiając rewolwer do głowy Ukrainie.

Próba zastraszenia Zachodu czy realna groźba inwazji? Rosyjskie oddziały przy granicy z Ukrainą (listopad 2021)Zdjęcie: Maxar Technologies/AFP

Wojna mało prawdopodobna

Jak realne są więc obawy przed nadciągającą wojną? Jest mało prawdopodobne, aby stało się to w przewidywalnej przyszłości. Dopóki gazociąg Nord Stream 2 nie zostanie uruchomiony, wydaje się to prawie niemożliwe, bo wojna oznaczałaby koniec tego projektu. Z drugiej strony, możliwa jest nowa eskalacja wojny pozycyjnej w Donbasie.

Gdyby Rosja zdecydowała się na otwarty atak militarny na Ukrainę, nastąpiłoby to zapewne w nieoczekiwanym momencie. Od 2014 roku jest to prawie niemożliwe. Jeśli jednak ktoś grozi kilka razy, a potem nie uderza, osłabia czujność potencjalnej ofiary. To również może być kalkulacja Moskwy.

W każdym razie Zachód powinien ostrożniej reagować na działania Moskwy. Głośne komunikaty alarmowe są na rękę kremlowskiemu przywódcy. Na drugi dzień Putin powiedział, nie bez satysfakcji, że rosyjskie ostrzeżenia o zachodnich dostawach broni na Ukrainę wywołały "pewne napięcia". I życzył sobie, aby "trwały one jak najdłużej". Zachód nie powinien wyświadczać mu tej przysługi. Najlepszą odpowiedzią na rosyjskie manewry na granicy z Ukrainą byłaby wizyta w Kijowie prominentnego polityka zachodniego. Dotychczas brakowało takiego wsparcia.