1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Trump w Warszawie. Powrót komiwojażera

6 lipca 2017

Krótko przed rozpoczęciem szczytu G20 w Hamburgu prezydent USA Donald Trump odwiedził Warszawę. Tam wygłosił przemówienie, które rodzi nowe pytania.

Polen Rede US-Präsident Donald Trump in Warschau
Zdjęcie: Reuters/C. Barria

Zanim Donald Trump spotkał w Hamburgu "starą" Europę, zatrzymał się w Warszawie. Można to zinterpretować jako przekorny sygnał pod adresem dystyngowanego towarzystwa w Hamburgu: Poland first.

"Ameryka kocha Polskę" – powiedział Warszawie do zgromadzonych słuchaczy i podkreślał rolę Polaków jako narodu walczącego o te same wartości – wolność, rodzinę i Boga. Polacy są wzorem do naśladowania" dla wszystkich, którzy dążą do wolności". Trump wystąpił przed pomnikiem powstania warszawskiego, bohaterskich żołnierzy walczących z niemieckim okupantem. To symboliczne tło zapewniło mu entuzjastyczne przyjęcie. Jednak za jego słowami kryło się z pewnością coś więcej. Nadzwyczaj często podkreślał bohaterstwo polskiego narodu i przedstawiał to w kontekście dzisiejszej, niebezpiecznej sytuacji na świecie. Mówił o istniejących zagrożeniach ze strony islamskiego terroru. Podkreślał "wspólnotę wartości" z gospodarzami i brzmiało to momentami tak, jakby w przypadku nowego konfliktów liczył na dzielnych sojuszników na wschodzie.

Sojusznicze gwarancje

Warszawa po wystąpieniu Trumpa. Komentarz J.Reitera

11:17

This browser does not support the video element.

Przemówienie Trumpa w Warszawie zostało dobrze przyjęte przez wschodnich sojuszników, tym bardziej, że wspomniał on o zobowiązaniach sojuszniczych w ramach NATO. Wprawdzie nie były to tak dobitne słowa, jakich użył Obama w Warszawie w 2014 roku, ale mimo wszystko powiedział, że USA czują się zobowiązane przestrzegać artykułu piątego traktatu NATO. Uwaga, że niektóre państwa zbyt mało wydają na obronność, nie była natomiast skierowana do gospodarzy, którzy świecą pod tym względem przykładem. Warszawa nie doczekała się jednak deklaracji o zwiększeniu amerykańskiego kontyngentu w ramach NATO, strzegącego wschodniej granicy Polski. Polacy życzyliby sobie, by znad Renu nad Wisłę sprowadziło się więcej niż obiecanych 5000 żołnierzy. Wypowiedź Trumpa na ten temat była rozczarowująca. W czasie konferencji prasowej po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą Trump powiedział – "nie rozmawialiśmy na ten temat".

Rozmawiali za to o biznesie. Polska ogłosiła wczesnym rankiem, że kupi system rakietowy "Patriot", a także być może więcej skroplonego gazu z USA. Trump chwalił te transakcje jako służące "zwiększeniu bezpieczeństwa i wolności kraju, który nigdy już nie powinien stać się zakładnikiem jednego dostawcy energii".

Przemówienie Donalda Trumpa na pl. Krasińskich przerywane było oklaskami i wiwatamiZdjęcie: Reuters/C. Barria

Oliwa do ognia

Tym samym wysłał on sygnał w kierunku Moskwy. Na Kremlu alternatywne dostawy gazu z USA do Europy wschodniej, jak i system rakiet "Patriot" w Polsce odbierane są zdecydowanie jako prowokacja. Jakby tego było mało, w czasie wizyty w Polsce zapowiedział on kroki przeciwko destabilizującemu zachowaniu Rosji.

Najwyraźniej Trump swoją wizytą na wschodzie chciał nie tylko wyostrzyć swój geopolityczny profil, ale i wysłać sygnał do domu – tam, gdzie zarzuca mu się zbyt bliskie powiązania z Rosją. To, że był to ważny temat dla Trumpa, stało się jasne w czasie jego spotkania z prasą. Graniczyło to z nieuprzejmością, ile czasu i emocji Trump poświęcił zadrażnieniom z CNN i innymi krytykami. Ważne pytania gospodarzy zbywał natomiast krótkimi odpowiedziami. Ta konferencja prasowa uświadomiła jeszcze jedno – niepokojące pojmowanie demokracji przez obu prezydentów, przede wszystkim w kwestii wolności prasy. Zarówno Trump jak i  Duda krytykowali media – każdy z nich adresował tę krytykę do "swoich", krytycznych wobec rządów mediów. Dla mężów stanu wielkiego formatu byłoby to czymś niegodnym. Jednak ci prezydenci z wizerunkowymi problemami najwyraźniej się tym nie przejmują, skoro z uśmiechem na ustach podważają podwaliny każdej demokratycznej konstytucji.

Wzmocniony Trump

Plan Trumpa wypalił. Jego podróż na wschód była z jego perspektywy sukcesem. Zadowolony, żegnany wiwatami i z kontraktami w kieszeni odleciał do Hamburga. Także i polskie władze mimo wszystko mogą pochwalić się dobrym bilansem. Udało się im zdobyć uznanie amerykańskiego partnera i ustawić się w roli ważnego państwa w Europie. Także fakt, że w Warszawie udało się sprowadzić Trumpa na konferencję Trójmorza z 10 przywódcami państw Europy środkowej i wschodniej, wzmacnia przywódczą rolę Polski w tym regionie.

Co konkretnego zostaje jednak po tej wizycie? Najpóźniej jutro stanie się jasne, że Donald Trump nie przyjechał jak dobry wujek z workiem pełnym prezentów, lecz jako twardy biznesmen. Chwalił, mówił o współpracy i perspektywach, do konkretów przechodził jedynie tam, gdzie chodziło o gotówkę – o amerykański skroplony gaz i przemysł zbrojeniowy. Jeden z tweetów z Polski celnie to podsumował: "Ameryka kocha Polskę? Jesteście wspaniali i bohaterscy, ale teraz kupcie nasz gaz i rakiety. Są bardzo fajne!"

Róża Romaniec

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej