1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: zatrzymać Polskę w Unii

Dudek Bartosz Kommentarbild App
Bartosz Dudek
8 października 2021

Wojna na wyroki nic nie da. Problem poszanowania praworządności w Polsce można rozwiązać tylko politycznie. OPINIA

Flaga UE podczas protestów przed TK w Warszawie (22.9.2021) Zdjęcie: NurPhoto/picture alliance

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest ciosem dla zwolenników coraz ściślejszej integracji europejskiej. Sędziowie TK uznali bowiem, że orzeczniczy mandat Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ustanowiony w Traktatach europejskich nie obejmuje kwestii związanych z organizacją wymiaru sprawiedliwości i nominowaniem sędziów.

Spór kompetencyjny między narodowymi trybunałami konstytucyjnymi a TSUE nie jest w rzeczy samej niczym nowym. Faktycznie w Unii istnieją dwie fundamentalne pozycje prawne, o czym przypomniał niedawno w głośnym wywiadzie dla „Die Zeit” Andreas Vosskuhle, były prezes niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Pierwsza z nich, reprezentowana przez TSUE i Komisję Europejską mówi, że prawo europejskie ma absolutne pierwszeństwo przed prawem krajowym, a ostatnie słowo ma zawsze TSUE. Druga pozycja prawna, reprezentowana przez wiele trybunałów konstytucyjnych państw członkowskich, zakłada, że państwa członkowskie UE przekazały unijnym instytucjom tylko niektóre, jasno sprecyzowane kompetencje i tylko w ich obrębie ostatnie słowo przysługuje TSUE. Także bardzo przyjazny wobec integracji europejskiej Federalny Trybunał Konstytucyjny w maju 2020 nakreślił TSUE granice jego kompetencji w głośnym wyroku w sprawie wykupu obligacji przez Europejski Bank Centralny. Mówiąc potocznie, jest to nierozstrzygalny spór o to, co było najpierw: kura czy jajko. Sęk w tym, że nie ma niezależnej instancji, która mogłaby go rozstrzygnąć.

Generalny problem polega jednak na tym, że Unia Europejska nie jest (jeszcze) państwem federalnym. Decydujący krok w tym kierunku, polegający na uchwaleniu konstytucji europejskiej, zakończył się fiaskiem w 2005 roku na skutek referendów we Francji i w Niderlandach. Przy całym entuzjazmie dla idei europejskiej federalizacji: demokrata musi tę decyzję uszanować. Podobnie jak fakt, że Unia Europejska na jej obecnym etapie rozwoju jest zbudowanym na kompromisach, nieukończonym budynkiem.

Wypadkowa polityki wewnętrznej

Faktem jest też, że wyrok TK daje rządzącym Polską glejt do dalszego demontażu państwa prawa i niezawisłości sądownictwa. Jak widać, próba zatrzymania tego procesu na drodze prawnej zakończyła się niepowodzeniem. Problem ten będzie można rozwiązać tylko na drodze politycznej. 

Zjednoczona Prawica wprawdzie świętuje wyrok TK jako „zwycięstwo suwerenności”. To retoryka dla twardego elektoratu prawicy. Niewykluczone jednak, że jest to tylko zasłona dymna. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że Warszawa zrezygnuje z unijnych miliardów, potrzebnych przecież także do wygrywania wyborów i utrzymania władzy. Wygląda na to, że przynajmniej częściowo PiS wycofa się z kontrowersyjnych reform wymiaru sprawiedliwości.  Wydaje się, że wyrok TK pomoże ośmieszanemu jako „miękiszon” premierowi Morawieckiemu zachować twarz, a jednocześnie dążyć do kompromisu z Brukselą, która powinna zastosować uchwaloną przez wszystkich zasadę „pieniądze za praworządność”. Bruksela powinna wykazać się jednak nie tylko umiejętnościami negocjacyjnymi, ale i zrozumieniem meandrów polskiej polityki wewnętrznej. Polska polityka zagraniczna jest bowiem pod rządami PiS wypadkową polityki wewnętrznej. Bruksela powinna zrobić wszystko, by utrzymać Polskę w Unii i zapewnić przynajmniej minimum przestrzegania standardów praworządności.

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej