1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarze prasy niemieckiej, poniedziałek 07.07.2008

Iwona-Danuta Metzner7 lipca 2008

Szczyt grupy państw G-8 w Japonii oraz debata nad przedłużeniem eksploatacji elektrowni atomowych w Niemczech - to główne tematy komentarzy w dzisiejszej prasie.

Berlińska Die Welt krytykuje podejście państw G-8 do Chin i Arabii Saudyjskiej:

"Przy stole negocjacyjnym brak krajów, które mogłyby pomóc rozwiązać palące problemy globalne. Jak można się uporać z kwestią popytu i podaży na rynku ropy naftowej, jeśli nie włącza się do regularnych rozmów Arabii Saudyjskiej i Chin? Jak poradzić sobie z globalnym wzrostem inflacji i kryzysem dolara, jeśli przedstawicieli państw, które ponoszą największą odpowiedzialność za podwyżki cen, w najlepszym wypadku zaprasza się przy okazji szczytu na obiad? Może to i prawda, że szukanie rozwiązań z Chińczykami, Saudyjczykami i Brazylijczykami nie jest takie proste. Bez nich jednak wszelkie propozycje rozwiązań są bez znaczenia. Państwa grupy G-8 skupiają nieco ponad 50 procent siły gospodarczej, za to jeśli chodzi o wzrost gospodarczy, pałeczkę przekazały w inne ręce. Dlatego rację ma prezydent Francji, jeśli żąda rozszerzenia grupy G-8".

Tego samego zdania jest Neue Presse z Hanoweru:

"Chiny i Indie ze swym głodem energetycznym powinno się tak samo skłonić do rozważnego eksploatowania złóż jak Brazylię, Meksyk, czy RPA - czyli dynamicznie rozwijające się państwa. Konieczne jest też wywarcie nacisku na wiecznie blokującego decyzje prezydenta USA. Szczyty przeważnie charakteryzuje bicie piany. źle by było, gdyby miało się to w Japonii potwierdzić. Rzadko kiedy politycy byli pod tak silną presją jak obecnie. Epoka obrony partykularnych interesów i gier taktycznych za nami. Światu potrzebna jest zmiana sposobu myślenia".

Ze sceptycyzmem do japońskiego szczytu G-8 podchodzi Thueringer Allgemeine z Erfurtu:

"Z tego, co na razie dociera z Toyako, możemy się raczej spodziewać dalszego wzrostu cen, niż rozwiązań, mających posłużyć ich obniżeniu. Pomysł składowania na wielką skalę zbóż, w celu ochłodzenia w razie potrzeby przegrzanych rynków, specjalnie nie przekonuje. Składowanie w zamożnych krajach pszenicy i kukurydzy w imię stabilizacji cen, nie może być w interesie nowoczesnej Europy, jeśli na świecie setki milionów ludzi przymierają głodem".

Przeprosiny z energią atomową?

Do energii atomowej Recklinghaeuser Zeitung podchodzi z nieufnością:

"Minęły czasy, gdy rezygnacja z programu energii atomowej opierało się na powszechnym konsensie. Pod wpływem drastycznie rosnących cen energii, wraca zainteresowanie energetyką jądrową. Jeszcze tylko nieznaczna większość opowiada się w sondażach za wystąpieniem z programu atomowego. Ostrożność byłaby tu jednak wskazana, bo jeśli znów dojdzie w jakiejś elektrowni do małej awarii, znów wszystko będzie się ogniskować na ryzyku, związanym z energią jądrową i znów będzie to miało przemożny wpływ na wyniki sondaży".

Rheinische Post z Düsseldorfu jest sceptyczna, choć do trosk obywateli podchodzi ze zrozumieniem:

"Energia atomowa jak żaden inny temat wbija klin między obozy polityczne czerwono-zielonych i czarno-żółtych. Jesteśmy albo za albo przeciw energetyce atomowej - nie ma nic pośredniego. Nie tylko Zieloni potrafią zmobilizować swój elektorat. Również SPD i CDU/CSU. Od czasu gwałtownego wzrostu cen ropy naftowej i zapewnień koncernów energetycznych, że przynajmniej prąd by potaniał, gdyby można było dłużej eksploatować elektrownie atomowe, pogląd na ten temat zaczyna się zmieniać. Nękany inflacją obywatel gotów zgodzić się na wszystko, co mogłoby obniżyć ceny energii; nawet na energię atomową. To, że trzeba się dalej liczyć z ryzykiem; to, że nadal nie wyjaśniono sprawy ostatecznego składowania odpadów atomowych i to, że wcale nie jest pewne, czy koncerny faktycznie obniżyłyby ceny, nie ma w tym momencie większego znaczenia. Transport odpadów atomowych też już dziś nikogo nie porusza; za to rachunek naszych wydatków".