1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarze prasy niemeickiej, wtorek, 8.12.2009

8 grudnia 2009

Trwający od wczoraj międzynarodowy szczyt klimatyczny w Kopenhadze i kolejne, nowe fakty o ataku powietrznym Bundeswehry w Afganistanie – to główne tematy, o których pisze niemiecka prasa.

Sächsische Zeitung surowo ocenia stan przygotowania niemieckich żołnierzy do misji w Afganistanie:

„W dłuższej perspektywie nie idzie tylko o kłótnię o nalot w Kunduzie. Bombardowanie świadczy o tym, że Bundeswehra jest bardzo źle przygotowana do przeprowadzania operacji wojskowych w Afganistanie. Najwyższy czas, by minister obrony, Karl-Theodor zu Guttenberg, przedstawił jasną strategię, która pokaże; jakie cele w Hindukuszu ma niemiecka armia, i określi czas wyjścia oddziałów Bundeswehry z Afganistanu. Wszystko inne wywoła tylko większy niepokój i zamieszanie w niemieckim społeczeństwie i wśród żołnierzy tam na miejscu”.

Financial Times Deutschland koncentruje się na odszkodowaniach, jakich żądają adwokaci rodzin ofiar cywilów, którzy zginęli podczas nalotu Bundeswehry:

„Przy negocjowaniu dokładnej liczby ofiar cywilnych i sumy odszkodowań lepiej jest, z niemieckiego punktu widzenia, wydać o kilka dolarów więcej, niż mniej. Rząd federalny powinien wykorzystać tę sytuację, by pokazać Afgańczykom swoją solidarność i w ten sposób pozyskać ich życzliwość dla stacjonujących tam zagranicznych wojsk”.

Die Welt już w tytule artykuł o odszkodowaniach dla rodzin ofiar prezentuje stanowisko redakcji wobec tego problemu – „Zbrukane krwią pieniądze dla ofiar w celu uniknięcia krwawej zemsty”. Komentator gazety pisze:

„Rodziny cywilnych ofiar bombardowania w Kunduzie otrzymają od rządu federalnego odszkodowania. I powinni za to dziękować swojemu, bremeńskiemu adwokatowi. Takie krwawe odszkodowania są powszechne w świecie islamskim. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich odszkodowanie jest ograniczone do sumy 40 tys. euro. A w Iranie istnieje tabela z cenami za krew”.

Die Welt w swoim tekście skupia się na osobie prawnika z Bremy, który swoimi działaniami i zaangażowaniem doprowadził do takiej deklaracji rządu w Berlinie:

„Trzy razy w ostatnim czasie adwokat z Bremy, Karim Popaln latał do swojej ojczyzny, by zebrać fakty, relacje świadków i zrobić odpowiednie nagrania. W środę prawnik, który przybył do Niemiec w 1979 roku, gdy miał 19 lat, i nie umiał ani słowa po niemiecku, a następnie skończył prawo, znowu poleci do Afganistanu. Tym razem już z dobrą wiadomością dla swoich klientów – rząd Niemiec wypłaci odszkodowania dla rodzin ofiar, których bliscy przez przypadek zginęli podczas bombardowania dwóch uprowadzonych cystern w pobliżu miasta Kunduz. Ile to będzie pieniędzy? To na razie pozostaje tajemnicą. Rzecznik ministerstwa obrony powołuje się na afgańską praktykę. Rząd w Kabulu zazwyczaj wypłaca 2 tys. dolarów za zabitego, a 1000 dolarów dla ciężko rannego. Tym razem taki cennik wydaje się być mało prawdopodobny. Mecenas Popala żąda stałego funduszu dla poszkodowanych”.

Obrady konferencji klimatycznej

Süddeutsche Zeitung obszernie relacjonuje rozpoczęty szczyt klimatyczny w Kopenhadze:

„Niestety najbardziej z powodu zmian klimatycznych ucierpi Afryka, chociaż to nie ten kontynent jest siła napędową tych zmian. Z pewnością Afrykańczycy przyczyniają się do ocieplenia klimatu, od wieków wycinając miejscowe drzewa na podpałkę. Ale to nie zmienia faktu, że główna odpowiedzialność za ratowanie klimatu spoczywa na państwach uprzemysłowionych. Dlatego bogate kraje powinny sfinansować walkę z najcięższymi konsekwencjami ocieplania klimatu w najbiedniejszych regionach Afryki”.

Kölnische Rundschau pisze o bardzo praktycznych powodach, które politykom w Kopenhadze nie pozwalają się porozumieć:

„Do tej pory handel emisjami nie spełnił oczekiwań. Głównym powodem jest to, że bardzo trudno określić realną cenę za emisję szkodliwych gazów. Można to zrobić tylko wtedy, gdy porówna się te ceny ze szkodami, jakie powoduje emisja CO2 i jeśli przedsiębiorstwa jak i rządy, będą uwzględniały szkody finansowe powstałe wskutek zmian klimatycznych. I wtedy to dopiero będzie oznaczało prawdziwy krok naprzód. Kopenhaga musi wskazać właściwy kierunek zmian. Jeszcze nigdy nie było tak sprzyjających okoliczności. Obecnie istnieje nie tylko wola polityczna, ale także ogromna świadomość, że trzeba działać. Jeśli w ciągu najbliższych 10 lat nie nastąpi przełom, to powinniśmy zacząć zastanawiać się nad zorganizowaniem strukturalnej ochrony przeciwko katastrofalnym skutkom ocieplania się klimatu. I wtedy okaże się, że te dramatyczne apele trafiły w próżnię”.

Marcin Antosiewicz

Red. odp. Barbara Coellen / me