Fundacja "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Nieoczekiwany zwrot
16 grudnia 2014Dotychczasowy dyrektor fundacji od początku znalazł się w ogniu krytyki m.in. dlatego, że zbyt mocno podkreślał problematykę przymusowych wysiedleń Niemców, a zbyt mało natomiast uwzględniał europejski wymiar przesiedleń. Do eskalacji doszło, gdy Manfred Kittel przygotował dwie wystawy bez konsultacji z radą naukową fundacji, która ma wspierać ją merytorycznie. Jedna z ekspozycji okazała się zapowiedzią przyszłej wystawy stałej i została ostro skrytykowana przed radę naukową.
W skład tej rady wchodzi kilkunastu członków z kilku krajów, m. in. z Polski - taką obsadą rząd Niemiec chciał zagwarantować wyważony charakter przyszłej stałej wystawy centrum dokumentacji przymusowych wysiedleń i czystek etnicznych, jak również uwzględnienie różnych perspektyw w spojrzeniu na do zjawisko.
Ultimatum międzynarodowego gremium
Po tym, jak członkowie rady naukowej zorientowali się, iż dyrektor traktuje ich jak przysłowiowy "listek figowy", postawili sprawę na ostrzu noża i jednogłośnie zapowiedzieli - najpierw w poufnym spotkaniu z minister stanu ds. kultury Moniką Gruetters, a następnie w oficjalnym liście, że zrezygnują ze współpracy z rządową placówką, jeżeli Kittel pozostanie na stanowisku.
Odejście Kittela nie nastąpiło z dnia na dzień, lecz była kolejnym etapem w narastającym od dłuższego czasu konflikcie między radą naukową a dyrekcją fundacji. - Te wystawy, które dyrektor przygotował bez naszej konsultacji, okazały się wierzchołkiem góry lodowej. Konflikt nawarstwiał się od co najmniej kilku miesięcy - tłumaczy prof. Krzysztof Ruchniewicz, jeden z dwóch polskich historyków zasiadających w radzie naukowej fundacji.
Ucieczka do przodu
W oficjalnym oświadczeniu prasowym Rada Fundacji informuje że "przyjęła rezygnację dyrektora Kittla". Nieoficjalnie mówi się o tym, że gdyby nie zrezygnował sam, doszłoby do trudnej sytuacji. Prasa pisze wprost o "wyrzuceniu dyrektora". Teoretycznie Manfred Kittel, historyk z Bawarii, nie mógł być odwołany z tego stanowiska bez zapewnienia mu wcześniej innej posady. Rezygnując z niego ułatwił sprawę radzie fundacji. Manfred Kittel zakończył pracę w trybie natychmiastowym.
Członkowie rady naukowej podkreślają, że takie zakończenie jest również ważnym sygnałem. - Uwzględnienie naszych objekcji i rezygnacja ze stanowiska dyrektora pokazuje, że rząd chce współpracy w fundacji opartej na zaufaniu oraz że liczy się z opinią międzynarodowego gremium - cieszy się Ruchniewicz. Dodaje, że warto, aby dostrzegli to również krytycy projektu w Polsce. - Jeszcze niedawno uważano, że nasza rada naukowa jest tylko "kwiatkiem do kożucha". Teraz ten argument przestaje być aktualny - dodaje historyk.
Następca nie musi być Niemcem
Nowe kierownictwo ma zostać wybrane w drodze międzynarodowego konkursu. Przewodniczący rady naukowej Stephan Troebst podkreśla, że rozpisanie tego stanowiska to ważny sygnał, bo odpowiada międzynarodowym standardom. Nie jest wykluczone, że będzie to ktoś z zagranicy. - Mam nadzieję, że zostanie nim uznana na arenie międzynarodowej osobowość, np. ktoś ze świata nauki lub ze środowiska muzealnego - mówi Troebst.
Wyłonienie nowego szefa może potrwać kilka miesięcy. W tym czasie fundacją pokieruje triumwirat składający się z trzech obecnych kierowników działów m.in. historyk Andreas Kossert. - Ich zadaniem jest nadzór dotychczasowych działań - mówi Leonie Mechelhoff, rzeczniczka fundacji. Chodzi więc głównie o kontynuację prac organizacyjnych. Jest to m.in. tworzenie biblioteki fundacji oraz prace budowlane w przyszłej siedzibie placówki w tzw. Deutschlandhaus.
Fundacja "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" powstała w 2008 roku. Jej statutowym celem jest stworzenie w Berlinie centrum dokumentacyjno-informacyjnego na temat przymusowych wysiedleń w Europie XX wieku. Fundacja jest placówką rządową. Jej utworzenie było kompromisową reakcją na zamiary stworzenia takiej instytucji przez Erikę Steinbach, ówczesną szefową Związku Wypędzonych.
Róża Romaniec, Berlin