1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koniec euforii? Jak Niemcy pomagają Ukraińcom

9 sierpnia 2022

Na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Niemcy ochoczo pomagali uchodźcom z Ukrainy. Teraz jednak wojna jakby spowszedniała. Jak długo jeszcze Ukraińcy mogą liczyć na solidarność Niemców?

Kanclerz Scholz z wizytą u organizacji "Blau-Gelbes Kreuz"
Kanclerz Scholz z wizytą u organizacji "Blau-Gelbes Kreuz" ("Niebiesko-Żółty Krzyż")Zdjęcie: Bundespresseamt

Dla Lesi jest to 154. dzień pobytu w Kolonii. 38-letnia Ukrainka nauczyła się już najważniejszej rzeczy w swoim nowym domu –  że język niemiecki jest kluczem do odnalezienia się w nowym kraju. Dlatego zawsze nosi w plecaku zeszyt ćwiczeń. Że jej dzieci będą miały łatwiej w Niemczech; dziesięcioletnia córka właśnie otrzymała rekomendację do gimnazjum. I że niemiecka biurokracja ma zarówno swoje wady, jak i zalety.

– Ludzie, którzy wszyscy niesamowicie mnie tu wspierają, zawsze żartują z tego, bo pytają mnie: Co ci się tu najbardziej podoba? A ja wtedy mówię: Te wszystkie przepisy, którymi kierują się Niemcy, to jest wspaniałe. A co przeszkadza ci najbardziej? Cóż, właśnie te przepisy – mówi ze śmiechem.

3 marca Lesia była jedną z pierwszych 43 Ukrainek, które przybyły do Kolonii w autobusie wyczarterowanym przez organizację pomocową „Niebiesko-Żółty Krzyż”. Pięć miesięcy później zajmuje wraz z dwójką dzieci małe mieszkanie w Kolonii, jej pociechy biorą udział w specjalnym programie wakacyjnym, obejmującym lekcje muzyki i angielskiego. Tym, co wzrusza Lesię każdego dnia na nowo, jest gotowość do pomocy ze strony zupełnie obcych ludzi, wolontariuszy i sąsiadów.

– Właśnie była u mnie sąsiadka i wpadłyśmy na pomysł, żeby pójść razem popływać. Ale potem przypomniałam sobie, że nie mam przecież bikini. Później zadzwonił dzwonek do drzwi, a na podłodze leżała paczka. Mój syn otworzył ją i powiedział: „Mamo, zobacz, tu są dwa kostiumy kąpielowe dla ciebie!”.

Lesia (z lewej) i Linda Mai Zdjęcie: Oliver Pieper/DW

Rekordowe darowizny w marcu

Lesia, która na krótko przed wybuchem wojny była u progu założenia start-upu IT w swoim rodzinnym mieście między Lwowem a Kijowem, nie czuje, że solidarność z ukraińskimi uchodźcami zmalała, wręcz przeciwnie. Ale już samo spojrzenie na wpłaty dla organizacji pomocowych pokazuje, że ogromna fala euforii w tym kraju po rozpoczęciu wojny osłabła.

W marcu Niemcy przekazali ponad 180 mln euro pod hasłem „Emergency Aid Ukraine” na rzecz „Aktion Deutschland hilft”, sojuszu ponad 20 niemieckich organizacji pomocowych. Dziś obywatele nadal sięgają do portfeli, by pomóc, ale od maja na konto co miesiąc wpływa już tylko po kilka milionów euro.

Coraz mniej wolontariuszy

Linda Mai najlepiej potrafi ocenić, jak dziś wygląda gotowość do niesienia pomocy. Urodzona w Ukrainie, jest przewodniczącą organizacji „Niebiesko-Żółty Krzyż” w Kolonii. Po wybuchu wojny Linda i jej pomocnicy szybko założyli obóz pomocy dla 3 500 Ukraińców, którzy od tego czasu przyjechali do Kolonii. Niestrudzenie zbierali datki na dziesiątkach wieców i zorganizowali 170 transportów pomocowych i ewakuacyjnych z 1 500 tonami materiałów pomocowych.

– Wciąż czerpiemy korzyści z ogromnych darowizn z marca i kwietnia, zarówno w naturze, jak i w gotówce. Ale oczywiście pomocników zrobiło się mniej. Na naszej ostatniej manifestacji było też mniej osób. To chyba normalne, że ludzie wracają do swoich codziennych zajęć, ale wojna nie robi sobie przerwy – mówi działaczka.

„Niebiesko-Żółty Krzyż” z czasem sprofesjonalizował swoją pomoc, a wsparcie dla Ukrainy jest teraz jeszcze bardziej ukierunkowane. Dziesięciokilogramowy „Rescue Pack” zawiera bandaże do udzielania pierwszej pomocy, leki hemostatyczne i opaski uciskowe. Wystarczająco dużo, by lekarz w terenie uratował życie pięciu osób, gdy musi leczyć ofiary ataku bombowego.

Zawartość pakietu dla młodych ukraińskich matek przekazywana na Ukrainę przez "Niebiesko-Żółty Krzyż"Zdjęcie: Natalie Nothstein

Ceny gazu w centrum zainteresowania

Młode ukraińskie matki, które otwierają pudełko dla niemowląt przesłane z Kolonii, znajdują w środku środki higieniczne, jedzenie dla niemowląt i ubranka dla dzieci. W ramach akcji „Gotowi do szkoły” organizacja pomocowa wspiera rodziny, które wraz z dziećmi w wieku szkolnym uciekły do Niemiec. W magazynie w Kolonii na dwunastu paletach ułożone są piórniki, zeszyty i tornistry.

Linda Mai mówi, że może spać teraz trochę więcej; sześć godzin zamiast trzech jak w lutym, marcu czy kwietniu. Ale dominująca w Niemczech debata o podwyższonych cenach gazu, która zaczyna wypierać z nagłówków informacje z Ukrainy, coraz częściej powoduje, że działaczka znów ma bezsenne noce.

– Ile kosztuje ludzkie życie? Czy nie powinno być to dla nas więcej warte niż płacenie pieniędzy Rosji za paliwo i gaz? Każdy może coś zrobić i przekazać pięć euro, to nie zaszkodzi. Cierpienie w Ukrainie jest ogromne – zaznacza Linda Mai.

Prawie milion uchodźców z Ukrainy w Niemczech

Jeśli zmierzyć solidarność Niemiec z Ukrainą liczbami, to na dzień dzisiejszy bilans jest imponujący. W tym kraju jest obecnie zarejestrowanych ponad 915 tys. osób z Ukrainy. Do końca czerwca w agencjach pracy, biurach pośrednictwa pracy i innych urzędach gminnych zarejestrowało się 353 424 Ukraińców, a ponad 146 000 ukraińskich dzieci i młodzieży uczęszcza do niemieckich szkół.

Prywatne i pozarządowe platformy również podają imponujące liczby, na przykład „Unterkunft Ukraine” zdołała do tej pory zorganizować prawie 44 000 łóżek dla ukraińskich uchodźców. Ale Niemcy nie byłyby Niemcami, gdyby biurokracja nie utrudniała czasem niepotrzebnie integracji nowo przybyłych. Rzeczniczka organizacji skarży się, że coraz częściej otrzymują informacje o powiatach, jak Mettmann lub Poczdam, które ogłosiły koniec przyjmowania uchodźców.

– Oznacza to, że nawet jeśli udałoby się zorganizować kwatery prywatne, uchodźcy nie mogą ich zająć i muszą wrócić do swoich przepełnionych kwater masowych, aby mieć prawo do wsparcia ze strony państwa – skarżą się wolontariusze.

Ukraińcy żolnierze cierpią na PTSD

03:35

This browser does not support the video element.

Coraz więcej problemów

Zawieszenie przyjmowania uchodźców dotyczy także kilku powiatów w Brandenburgii, Bielefeld (Nadrenia Północna-Westfalia), a nawet – całych krajów związkowych, takich jak Bawaria czy Saksonia, które w pierwszych miesiącach po rozpoczęciu wojny przyjęły bardzo dużą liczbę uchodźców. Uchodźcy są teraz wysyłani w głąb Niemiec, ponieważ w tych regionach wyczerpany jest limit osób, które mogą otrzymać pomoc socjalną, a dodatkowo władze obawiają się przeciążenia szkół, szpitali i urzędów.

Do tego dochodzi jeszcze wymóg zamieszkania, który jest bolączką organizacji pomocowych, takich jak „Unterkunft Ukraine”. Jeśli uchodźcy zarejestrowali się już np. w dużych miastach, nie mogą po prostu przeprowadzić się na wieś do innego kraju związkowego, ponieważ wtedy mogą nie otrzymać pomocy socjalnej. Chociaż sytuacja mieszkaniowa może być tam o wiele lepsza, jak mówią przedstawiciele organizacji pomocowych.

Jest to wyzwanie dla pośredników, którzy muszą znajdować uchodźcom mieszkania na terenie powiatu zameldowania. „Unterkunft Ukraine” uważa, że Niemcy powinny stać się bardziej elastyczne w obchodzeniu się z uchodźcami. Apel organizacji brzmi podobnie do tego, który często można było usłyszeć podczas pandemii: „Zamiast stosów papieru, potrzebujemy cyfrowych, elastycznych rozwiązań, które upraszczają procedury”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>