1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koniec pewnej ery [KOMENTARZ]

Iwona-Danuta Metzner28 lipca 2014

Szimon Peres, prezydent Izraela ustępuje dziś (28.07.2014) ze stanowiska. Co pozostanie? Wojna, nienawiść i hardlinerzy, uważa Peter Hille.

Shimon Peres
Zdjęcie: AFP/Getty Images

Jerozolima, jesień 1999 roku. W Domu Gościnnym w Watykanie miejsce na podium zajął ówczesny izraelski minister rozwoju regionalnego Szimon Peres. Na jego twarzy pojawił się łagodny uśmiech. Przybył tutaj, aby z palestyńskim ministrem stanu Ziadem Abu-Zayyadem rozmawiać o pokoju.

Na płaszczyźnie dyplomatycznej pokój został już osiągnięty, mówi Peres. Teraz krok po kroku Izrael zaprzestanie sprawowania kontroli nad życiem Palestyńczyków i nie będzie już budować nowych osiedli. Chodzi o to, żeby Palestyńczykom zapewnić dobrobyt a tym samym pokój.

Poniósł miażdżącą porażkę

Peter Hille, Deutsche WelleZdjęcie: DW/P. Henriksen

Dziś, 15 lat późnej, po tych obietnicach nie pozostało nic. W zamian za to z Gazy kieruje się rakiety na Izrael, które zabijają niewinnych ludzi. Izrael ze swej strony odwzajemnia się ostrzeliwując ten skrawek ziemi i zabijając setki niewinnych Palestyńczyków. Szimon Peres poniósł miażdżącą porażkę. Gorzej być nie może.

Wtedy jednak panowała pokojowa euforia. Również ja się jej poddałem. Po jego wystąpieniu pędzę z kartką i ołówkiem do Peresa i proszę laureata Pokojowej Nagrody Nobla o autograf. Miałem wtedy kilkanaście lat. Dlatego niech mi będzie wybaczone zachowanie młodego fana. Peres zrobił na mnie ogromne wrażenie.

Architekt z Oslo

Jest on w końcu tym, który w 1994 roku wiedział, podobnie jak Jasir Arafat i Yitzhak Rabin, że osiągnięcie pokoju na Bliskim Wschodzie możliwe jest jedynie na drodze pokojowej. Peres pracował na rzecz pokoju, jako przewodniczący Partii Pracy, jako minister, jako premier i wreszcie jako prezydent. Jest on też tym, który w 1948 roku zdobywał na całym świecie broń mającą chronić młode państwo Izrael. Jest także tym, który postarał się o technikę nuklearną z USA i Francji umożliwiając Izraelowi stanie się jedną z potęg nuklearnych. I tym, który jako zastępca Ariela Scharona należał do rządu, który w końcu zastopował proces pokojowy z Oslo.

Po nim hardlinerzy

Wraz z jego odejściem kończy się mimo to pewna era, w której pokój był możliwy; był jakby w zasięgu ręki. Miejsce ludzi pokroju Peresa czy Abu-Zayyada już dawno zajęli ci, którzy uważają, że ten konflikt można rozwiązać tylko z pomocą bomb i rakiet. Po stronie palestyńskiej jest tak najpóźniej od śmierci Jasira Arafata w 2004 roku i wzrostu popularności Hamasu. Ale również w Izraelu coraz rzadziej do głosu dochodzą politycy, którzy, podobnie jak Szimon Peres, wierzą w pokojową koegzystencję w dwóch państwach.

Izrael traci prezydenta, który, mimo że nie myślał o bezwarunkowym pokoju, pragnął go z całego serca.

Peter Hille / tł. Iwona D. Metzner