1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koronasceptycy pokojowo nastawieni? Raczej nieobliczalni

29 marca 2021

Przedstawiają się jako ruch obywatelski, ale ich demonstracje często kończą się przemocą. Koronasceptycy to przypadek dla Urzędu Ochrony Konstytucji.

Na demonstracjach koronasceptyków panuje chaotyczny sojusz, który sięga daleko na prawo
Na demonstracjach koronasceptyków panuje chaotyczny sojusz, który sięga daleko na prawoZdjęcie: Sebastian Kahnert/dpa/picture alliance

„Koronasceptycy zakończyli przerwę zimową” − ogłosił Michael Ballweg w internetowym komunikacie wideo pod koniec stycznia. Założyciel ruchu wymierzonego przeciwko państwowej polityce pandemicznej i znajdującego coraz więcej naśladowców wezwał jednocześnie do zorganizowania manifestacji samochodowej w Stuttgarcie. W 2020 r. stolica Badenii-Wirtembergii była centrum „przeciwnego myślenia” w Niemczech. Obecnie istnieją lokalne odłamy ruchu koronasceptyków na północy, zachodzie i południu republiki. Demonstracje odbywają się wszędzie, przy czym w ubiegłym roku największe wiece miały miejsce na wschodzie kraju: w Berlinie i Lipsku. W obu przypadkach kończyły się przemocą. Podobnie w połowie marca 2021 w Dreźnie (Saksonia) i tydzień później w Kassel (Hesja).

Jednak obrazy bijących się demonstrantów i policjantów w ogóle nie pasują do wyobrażenia, jakie mają o sobie koronasceptycy. Michael Ballweg i jego zwolennicy zawsze podkreślają swoją lojalność wobec konstytucji i pokojowe nastawienie. Taniec i śpiew należą do standardowego repertuaru na wiecach. Ale to tylko jeden aspekt. Stałymi bywalcami demonstracji są również prawicowi ekstremiści. I nikomu to nie przeszkadza.

Badacz demokracji Reiner Becker z Uniwersytetu w Marburgu (Hesja) dostrzega w tym pewien powtarzający się schemat. − Udział w takiej demonstracji jest indywidualną decyzją każdego człowieka − mówi w wywiadzie dla DW. Innymi słowy: każdy jest odpowiedzialny za to, w jakim towarzystwie przebywa. Jednocześnie, jak podkreśla Reiner Becker, uczestnicy znają strategię polegającą na przytłaczaniu policji „ogromną masą” demonstrantów i niestosowaniu się do wymagań stawianych przez sądy.

Flagi wojenne Rzeszy, tak jak tutaj w Berlinie, są częstym widokiem na wiecach koronasceptykówZdjęcie: Bernd Von Jutrczenka/dpa/picture-alliance

Ekspert ds. ekstremizmu ostrzega przed nadmierną krytyką policji

Dokładnie to samo miało miejsce ponownie w Kassel: zamiast dozwolonych 6 tys. uczestników, ulicami przemaszerowało ponad trzy razy więcej. Zdecydowana większość demonstrantów nie zachowała wymaganej minimalnej odległości 1,5 metra, ani nie nosiła masek ochronnych. W drodze byli również kontrdemonstranci. W miarę jak sytuacja stawała się coraz bardziej zagmatwana i brutalna, policja, zgodnie z własnymi oświadczeniami, broniła się za pomocą pałek, gazu pieprzowego i armatek wodnych. Jednak w internecie krążą również zdjęcia i nagrania wideo, na których policjanci biją demonstrantów.

Christopher Vogel, który pracuje w mobilnym zespole doradczym przeciwko rasizmowi i prawicowemu ekstremizmowi w Kassel, na miejscu obserwował gwałtowny przebieg zdarzeń. Jego zdaniem, krytyka zachowania policjantów jest niewłaściwa. Publiczność, z którą się tam zetknął, była również „nietypowa dla policji”, mówi Vogel w wywiadzie dla DW. Niektórzy ustawili swoje dzieci „w pierwszym rzędzie, jako tarcze”. Ale były też starcia między prawicowcami i lewicowcami, a gdzieś pomiędzy nimi były rodziny.

„Oni chcą spokoju od państwa”

− Śledząc rozwój wydarzeń i zachowanie ludzi trudno było o jednoznaczną ocenę − mówi Christopher Vogel, opisując zagmatwaną sytuację. Siłą napędową była tu inicjatywa „Wolni Obywatele Kassel”. To grupa, która swoją postawą i retoryką jest jednoznacznie ukierunkowana na stuttgarcki model koronasceptyków. − Policji trudno było wtedy ocenić: „Ok, teraz wiemy, co mamy robić i jak to działa” − uważa Vogel. − Tego już nie dało się kontrolować – dodaje.

Uważa on, że podstawa ruchu koronasceptyków jest „niezwykle krucha”. W zasadzie troszczą się jedynie o swoją indywidualną wolność. Ma to niewielki związek z postulatami społeczno-politycznymi, które wykraczają poza ten zakres. − Oni chcą po prostu powrotu do normalności i mieć spokój od państwa − uważa Vogel. Jeśli koronawirus zniknie z pierwszych stron gazet, duża część z nich ponownie zrezygnuje z angażowania się w politykę.

Wielu koronasceptyków uważa, że media takie jak ARD i ZDF manipulują raporty o koronakryzysieZdjęcie: Sachelle Babbar/ZUMA Wire/picture alliance

Wyborcy Zielonych staną się sympatykami AfD

Ocena ta pokrywa się z wynikami badań opublikowanych w grudniu ubiegłego roku przez socjologa Olivera Nachtweya z Uniwersytetu w Bazylei. On i jego zespół zapytali ponad 1100 koronasceptyków o ich motywy i nastawienie. Według badań, przed protestami z powodu koronawirusa prawie połowa z nich nigdy nie brała udziału w demonstracji. „Społecznie jest to ruch stosunkowo stary i stosunkowo akademicki” – brzmi jeden z wniosków. Mniej niż dziesięć procent jest młodszych niż 30 lat, średnia wieku wynosi prawie 50 lat.

Prawie dwie trzecie respondentów posiada co najmniej maturę, ponad połowa ukończyła studia wyższe, a 67 procent zalicza się do klasy średniej. W wyborach federalnych w 2017 roku 23 procent głosowało na Zielonych, 18 procent na Lewicę, a 15 procent na prawicową Alternatywę dla Niemiec (AfD). Było to jednak na długo przed pojawieniem się koronawirusa. W następnych wyborach do Bundestagu AfD może liczyć na niemal podwojenie swoich głosów w środowisku koronasceptyków (27 proc.). Podczas gdy Zieloni znajdą się na poziomie konserwatystów (CDU/CSU), zdobywając jeden punkt procentowy.

Koronasceptycy przekonani, że rząd ukrywa prawdę

Zdecydowana większość, bo 61 procent ankietowanych, chce głosować we wrześniu na nieznane partie odłamowe, w tym na Basisdemokratische Partei Deutschlands, która powstała dopiero w lipcu 2020 roku. Na jej stronie głównej można przeczytać zdania typu: „Kto twierdzi, że w naszym kraju panuje wolność, ten kłamie. Bo wolności nie ma”. To przekonanie znajduje także odzwierciedlenie w badaniu koronasceptyków, w którym prawie 80 procent zgadza się ze stwierdzeniem, że nie można już wypowiadać swoich poglądów bez narażania się na kłopoty. Około 75 procent uważa, że media i polityka są w zmowie, a rząd ukrywa prawdę.

Głównym wnioskiem wynikającym z powyższych badań jest to, że ruch koronasceptyków charakteryzuje się silną separacją od instytucji systemu politycznego, uznanych mediów i tradycyjnych partii głównego nurtu. Innym wnioskiem jest to, że jego zwolennicy nie są „jawnie ksenofobiczni lub islamofobiczni” i są częściowo „raczej antyautorytarni ze skłonnościami do antropozofii”. Ta samoocena wydaje się pasować do obrazów z demonstracji koronasceptyków. Tańczący, bębniący, śpiewający ludzie – z jednej strony. Z drugiej strony – prawicowi ekstremiści z flagami wojennymi Rzeszy i antysemickimi hasłami.

Merkel przeprasza. Niemcy zdezorientowani

01:42

This browser does not support the video element.

Prowokacje z żydowską gwiazdą Dawida

Niektórzy koronasceptycy wyglądają prawie jak z ruchu hippisowskiego dzieci kwiatów z lat 60. i 70. Inni prowokują żółtą żydowską gwiazdą z czasów nazizmu, którą pokazują na demonstracjach z dopiskiem „nieszczepiony”. Jako wyraz ich rzekomej stygmatyzacji przez system, który odrzucają. Granice między skrajną lewicą a skrajną prawicą są płynne. Zbyt płynne dla Urzędu Ochrony Konstytucji w Badenii-Wirtembergii. Dlatego też ruch koronasceptyków jest tam od grudnia 2020 oficjalnie obserwowany.

„Ekstremistyczne, spiskowo- ideologiczne i antysemickie treści celowo mieszają się z uzasadnioną krytyką rządowych środków mających na celu powstrzymanie pandemii koronawirusa” – czytamy w uzasadnieniu Urzędu Ochrony Konstytucji. Prawie cztery miesiące później urząd uznał swoją decyzję za słuszną. Jego rzecznik powiedział DW, że uzyskano dodatkowe informacje o regionalnych odgałęzieniach ruchu koronasceptyków, „co daje bardziej kompleksowy obraz siatki powiązań tej inicjatywy w Badenii-Wirtembergii”.

Zapowiedź kolejnej dużej demonstracji

Ponadto w odpowiedzi stwierdzono, że otrzymano dalsze informacje na temat „powiązań czołowych działaczy” ruchu koronasceptyków ze środowiskiem „obywateli Rzeszy” i „samorządowców”. Również Federalny Urząd Policji Kryminalnej (BKA) bacznie obserwuje sytuację. „Bardzo uważnie śledzimy rozwój wszystkich zjawisk ekstremistycznych i regularnie dopasowujemy nasze oceny zagrożenia do rozwoju sytuacji” – czytamy w oświadczeniu dla DW.

Konkretne lekcje poglądowe mogą być wkrótce dostępne podczas kolejnej dużej demonstracji planowanej na 3 kwietnia w Stuttgarcie. Chyba, że zgromadzenie zostanie zakazane. Dotychczas jednak w większości przypadków takie wnioski kończyły się niepowodzeniem w sądzie.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>