Po raz pierwszy od tygodni Niemcy odnotowały lekki wzrost infekcji koronawirusem. Powodem jest wariant Delta.
Reklama
Wraz z rozprzestrzenianiem się wariantu Delta również w Niemczech odnotowano pierwszy od tygodni nieznaczny wzrost przypadków infekcji koronawirusem. Siedmiodniowy wskaźnik zachorowalności liczony na 100 tys. mieszkańców, który ostatnio stale spadał, wzrósł znowu o 0,1 proc. Według danych z niemieckich sanepidów wynosi on obecnie 5,0. Dzień wcześniej – w sobotę 3 lipca – plasował się na poziomie 4,9 proc., a tydzień wcześniej wynosił jeszcze 5,7.
Zazwyczaj liczba nowych zakażeń w weekendy i poniedziałki jest niższa niż średnia tygodniowa, ponieważ w weekendy wykonuje się mniej testów i zgłasza mniej wyników badań.
Delta w natarciu
Najwyższy siedmiodniowy wskaźnik zachorowalności podczas trzeciej fali pandemii odnotowano w Niemczech 26 kwietnia – wynosił on wtedy 169,3. Potem już (poza kilkoma wyjątkami) spadał dość systematycznie. Ostatnio wzrósł przejściowo 1 i 2 czerwca.
Ze względu na rozprzestrzenianie się szczególnie zakaźnego wariantu Delta spodziewano się, że również w Niemczech systematyczny spadek liczby infekcji nie utrzyma się w tej formie.
Siedem zgonów
Według nowych danych niemieckiego Instytutu Roberta Kocha (RKI) w ciągu ostatnich 24 godzin zgłoszono w Niemczech 559 nowych zakażeń koronawirusem i siedem zgonów w związku z COVID-19. Łącznie RKI naliczył w Niemczech od początku pandemii 3.730.912 infekcji SARS-CoV-2. Rzeczywista liczba jest prawdopodobnie znacznie wyższa, ponieważ wiele zakażeń pozostaje niewykrytych.
Liczba osób, które zmarły w związku z koronawirusem wzrosła do 91.030.
(AFP/dom)
Także psy i koty zarażają się koronawirusem
Psy i koty dość często zarażają się koronawirusem od swoich właścicieli. Także i u nich występują symptomy, ale choroba ma zwykle łagodny przebieg.
Zdjęcie: DW/F. Schmidt
Zarażone czworonogi
Jeśli człowiek ma COVID-19, lepiej by jego pies przytulał się do swojego pluszaka. Naukowcy z Utrechtu pobrali wymazy z nosa i próbki krwi od 48 kotów i 54 psów, których właściciele zarazili się koronawirusem w ciągu ostatnich 200 dni. Test na koronawirusa wypadł pozytywnie w 17,4 proc. przypadków. U 4,2 procent zwierząt wystąpiły również objawy chorobowe.
Zdjęcie: Fabian Schmidt/DW
Zwierzęta mogą zachorować
Oznacza to, że prawie jedna czwarta zwierząt, które zostały zarażone, również zachorowała. Chociaż u większości z nich przebieg był łagodny, u trzech choroba miała ciężki przebieg. Niemniej jednak eksperci są pewni, że zwierzęta domowe nie odgrywają większej roli w rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Zdjęcie: Fabian Schmidt
Koty jako nosiciele?
O tym, że koty mogą być zakażone koronawirusem, wiadomo już od marca 2020. W tym czasie Instytut Badań Weterynaryjnych w Harbin w Chinach po raz pierwszy wykazał, że nowy koronawirus może replikować się u kotów. Domowe tygrysy mogą również przekazywać wirusa swoim pobratymcom, ale niezbyt łatwo - powiedział wtedy weterynarz Hualan Chen.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/K-W. Friedrich
Bez paniki!
Właściciele psów i kotów nie powinni jednak wpadać w panikę - zwierzęta szybko wytwarzają przeciwciała, więc faza zakaźna nie jest długa. Każdy chory na covid człowiek powinien na jakiś czas ograniczyć wypuszczanie kota z domu. Zdrowi ludzie powinni dokładnie myć ręce po głaskaniu obcych zwierząt.
Zdjęcie: picture-alliance/imageBroker
Kto kogo zaraża?
Czy ta domowa świnia powinna zachować większą odległość od psa podczas spaceru w Rzymie? Być może teraz trzeba będzie również dokonać ponownej oceny tej kwestii. Świnie prawie nie wchodzą w grę jako nosiciele koronawirusa - stwierdzili jeszcze w 2020 roku weterynarze z Harbin. Wtedy jednak z podejrzeń oczyścili także psy. Czy to nadal obowiązuje?
Zdjęcie: Reuters/A. Lingria
Kiedy człowiek staje się zagrożeniem
Czteroletnia malezyjska tygrysica Nadia była jednym z pierwszych dzikich kotów, u których wykryto wirusa w 2020 roku - w nowojorskim zoo. "Jest to - według naszej wiedzy - pierwszy przypadek, kiedy dzikie zwierzę zaraziło się wirusem COVID-19 od człowieka" - powiedział magazynowi "National Geographic" naczelny weterynarz nowojorskiego zoo.
Zdjęcie: Reuters/WCS
Niesłusznie oskarżane?
Z drugiej strony wiadomo, że koronawirus pochodzi od zwierząt. Do tej pory za głównego nosiciela uważane były nietoperze. Jednak weterynarze przypuszczają, że w grudniu 2019 r. w Wuhan rolę żywiciela pośredniego między nimi a ludźmi odegrało inne zwierzę. Jakie? Na razie nie wiadomo.
Jenot jest nosicielem znanych wirusów SARS. Niemiecki wirusolog Christian Drosten uważa go za potencjalnego nosiciela koronawirusa. "Jenoty są łapane na szeroką skalę lub hodowane dla ich futra w Chinach" - powiedział. Dla Drostena to jenoty są głównym podejrzanym.
Zdjęcie: picture-alliance/ImageBroker/C. Krutz
Inny podejrzany
Inni eksperci podejrzewają, że pośrednim żywicielem wirusa mogły być łuskowce. W każdym razie naukowcy z Hongkongu, Chin i Australii byli w stanie wykryć wirusa u łuskowców malezyjskich, który jest uderzająco podobny do SARS-CoV-2. Badanie zostało opublikowane w "Nature" 26 marca 2020 roku. Łuskowce (pangoliny) są nielegalnie sprzedawane na chińskich targach dzikich zwierząt.
Zdjęcie: Reuters/Kham
Kwarantanna dla fretek
Hualan Chen eksperymentował również z fretkami. Wynik: SARS-CoV-2 może replikować się u zwierząt z rodziny kunowatych tak samo jak u kotów. Przenoszenie wirusa następuje drogą kropelkową. Pod koniec 2020 roku dziesiątki tysięcy kunowatych musiało zostać zabitych na różnych fermach futrzarskich na całym świecie, ponieważ zwierzęta zaraziły się SARS-CoV-2.