1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ratunek z Chin?

23 października 2011

Państwa eurostrefy oczekują wsparcia Chin w przełamywaniu euro-kryzysu. Ale czy rzeczywiście da się zażegnać pogłębienie kryzysu zadłużenia w strefie euro kilkoma miliardami z Chin?

Zdjęcie: picture-alliance / dpa

Od chwili pojawienia się kryzysu zadłużenia w Europie i USA zwiększyła się polityczna rola Chin i innych wschodzących gospodarek. Na niedawnym spotkaniu państw G-20 szefowie resortów finansów Chin, Brazylii i Indii zapowiedzieli, że za pośrednictwem Międzynarodowego Funduszu Walutowego przyjdą z pomocą zadłużonym państwom eurostrefy.

Niecodzienna sytuacja

Ekspert ds.Chin Eberhard SandschneiderZdjęcie: DGAP/dapd

Z taką sytuacją Europejczycy muszę się najpierw oswoić: „Oto trzy państwa, gospodarki wschodzące, którym 30 lat temu nawet by nie przyszło do głowy, że pewnego dnia zabiorą głos w takim gronie - zauważa Eberhard Sandschneider, analityk w Niemieckim Towarzystwie Polityki Zagranicznej (DGAP) w rozmowie z Deutsche Welle - teraz mówią o zamiarach wsparcia MFW, o którym Europejczycy i Amerykanie sądzą, że mają go pod kontrolą.”

Nawet, jeśli Europa na razie się zastanawia, kraje wschodzące pracują, jak informuje Financial Times, nad programem ratunkowym dla państw zagrożonych bankructwem. Wychodzą one bowiem z założenia, że Europie nie uda się samej wydostać się z grzęzawiska zadłużenia. Faworyzują obligacje MFW, które winny uratować Europę przed katastrofą. Jest to, w ich opinii, lepsze zabezpieczenie od obligacji zadłużonych państw eurostrefy i dlatego taka opcja jest dla Chin i krajów wschodzących atrakcyjniejsza.

Dotychczas tylko słowa bez pokrycia

Prof. Huang ZeminZdjęcie: Huang Zemin

Jednakże pomimo wielokrotnych zapewnień o gotowości przyjścia z pomocą strefie euro Pekin wstrzymuje się z zakupem obligacji krajów dotkniętych kryzysem. Chińczycy zainwestowali zaledwie 300 mln euro w fundusz ratunkowy EFSF. Wprawdzie azjatycki kolos posiada niemałe rezerwy dewiz wartości 3, 2 biliona dolarów, lecz dla Chin sprawą priorytetową są nie zyski kapitałowe, a bezpieczeństwo, mówi prof. Huang Zemin, ekspert finansowy East China Normal University. Poza tym Chiny nie są w stanie pomóc Europie: „Wyniki gospodarcze Chin są wprawdzie gigantyczne. Sprawa ma się jednak inaczej, jeśli przeliczymy je na jednego mieszkańca”, wskazuje Zemin.

Chiny, mówi, są jeszcze biednym krajem. Roczny dochód przypadający na jednego mieszkańca wynosi poniżej 5000 dolarów. W Europie jest on dziesięciokrotnie wyższy. „Dlatego wydaje się mało prawdopodobne, że Chiny pomogą Europie”, zaznacza chiński ekspert.

Europa jest ważna dla Chin

Huang Zemin dostrzega problem Europy w „braku równowagi między dochodami a wydatkami”. Także ekspert ds. Chin Sandschneider wskazuje, że Europejczycy muszą sobie sami poradzić. Jednakże z uwagi na nieprawdopodobną ilość rezerw dewizowych Chiny uchodzą za możliwe źródło pomocy, tym bardziej, że stabilna Europa jest także w interesie Chin: „Chiny stały się w ostatnich latach częścią gospodarki globalnej i bardzo zależy im na tym, by zachowała ona dobrą kondycję, z czego i one korzystają” podkreśla ekonomista.

Szczyt UE-Chiny: premier Wen Jiabao, Herman Van Rompuy, Jose Manuel Barroso 6 października 2010 rZdjęcie: AP

Dla Chin Unia Europejska jest już od dawna najważniejszym partnerem handlowym. 27 państw członkowskich Unii importowało w 2010 roku z Chin towary wartości 280 mld euro. Gdyby w Europie doszło do zapaści, zagrożony byłyby również eksport z Chin. Ponadto słabe euro uszczupla zasoby dewizowe Pekinu, który je pomnaża od lat, żeby uniezależnić się od polityki pieniężnej amerykańskiego banku emisyjnego. Ocenia się, że Chińczycy zainwestowali już co najmniej 30 proc. rezerw dewizowych w zakup euro.

Coś za coś

Chiny mogą i chcą pomóc Europie, oczekują jednak coś w zamian. Przede wszystkim druga co do wielkości gospodarka narodowa na świecie chciałaby, aby UE uznała ją za gospodarkę rynkową. Według reguł Światowej Organizacji Handlu (WTO) Chiny i tak zostaną w 2016 roku automatycznie uznane za gospodarkę rynkową. Więc skąd ten pośpiech?

Eberhard Sandschneider sądzi, że ma to charakter symboliczny: „Chiny chcą, aby nie stało się to na zasadzie automatyzmu, lecz by było aktem uznania państw europejskich dla ich dotychczasowych dokonań.”

Także czynniki polityczno-handlowe odgrywają ważną rolę, uważa ekspert, ponieważ status gospodarki rynkowej chroniłby Chiny przed nawałnicą skarg w sprawie dumpingu. Chińczycy czekają na szybki przełom w tej sprawie.

Zhang Danhong/Barbara Cöllen

red. odp. Iwona D. Metzner

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej