1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kryzys zbożowy. Szukanie odpowiedzialnego

29 lipca 2022

Wojna w Ukrainie pogłębia światowy kryzys żywnościowy. Zachód i Rosja zrzucają na siebie wzajemnie winę za ekstremalny wzrost cen zbóż od czasu rozpoczęcia wojny. Ile prawdy jest w tych zarzutach?

Kryzys zbożowy na świecie
Wraz z rozpoczęciem wojny w Ukrainie eksplodowały ceny zboża na rynku światowymZdjęcie: Efrem Lukatsky/AP/picture alliance

Według Światowego Programu Żywnościowego ONZ (World Food Programme / WFP) 345 milionów ludzi jest obecnie zagrożonych głodem, a gwałtownie rosnące od lutego ceny zbóż mogą spowodować, że ta liczba będzie jeszcze wyższa.

Zdaniem państw zachodnich winę za kryzys zbożowy ponosi przede wszystkim strategia wojenna Kremla. Z kolei Moskwa twierdzi, że winne temu są przede wszystkim zachodnie sankcje. Istnieje też pogląd, że brak dostaw zboża z Ukrainy można łatwo zrekompensować. Prezentujemy tu krytyczne spojrzenie na te argumenty.

Twierdzenie: Rosja jest odpowiedzialna za światowy kryzys żywnościowy

„Odpowiedzialność za zagrożenie globalnym kryzysem żywnościowym leży po stronie Rosji, to wina wojny Putina” – tweetował na początku czerwca niemiecki kanclerz Olaf Scholz.

Podobnie wyrazili się też inni zachodni politycy. – Nie ma innej przyczyny wzrostu cen żywności na świecie niż blokada przez Rosję ukraińskich portów na Morzu Czarnym i ograniczenia przez Moskwę własnego eksportu pszenicy – powiedział sekretarz stanu USA Antony Blinken.

 

Ukraina jest trzecim co do wielkości eksporterem kukurydzy i siódmym co do wielkości eksporterem pszenicy na świecie. Gdy więc wybuchła wojna, światowe rynki adekwatnie zareagowały na obawy o braki w dostawach: cena kukurydzy od połowy lutego do początku marca wzrosła o prawie 20 procent, a pszenicy – aż o 60. W tym ceny znów spadły, ale cena pszenicy wciąż jest o prawie 60 procent wyższa niż przed rokiem.

– Pogłębiający się kryzys żywnościowy nie został jednak spowodowany dopiero tą eksplozją cen – podkreśla w rozmowie z Deutsche Welle Martin Frick, dyrektor biura WFP na Niemcy, Austrię i Liechtenstein.

 

Jak bowiem mówi, liczba ludzi, których egzystencji zagraża głód, wzrosła w ostatnich latach drastycznie: ze 150 milionów w 2019 roku do 276 milionów na koniec grudnia 2021 roku, a obecnie wynosi już 345 milionów.

– To jest konsekwencja trzech K, jak to mówimy: konflikt, klimat, koronawirus. Do tego doszło czwarte K, czyli koszty – podkreśla Frick. – Wojna na Ukrainie spowodowała kolejny wzrost cen zbóż, ale były już wysokie, zanim 24 lutego zaczęto strzelać. (Oryginalna wersja to cztery C: conflict, climate, covid i costs – przyp. red.)

Kryzys żywnościowy to przede wszystkim kryzys dystrybucji i cen. Ocenę tę podziela przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego ONZ Abdulla Shahid. – Nie brakuje nam żywności. Tak naprawdę mamy jej dość dużo, aby wyżywić całą planetę. Ale mamy deficyty jej dystrybucji, dostępności i siły nabywczej – powiedział Shahid podczas wystąpienia 26 maja.

 

Konkluzja: Kryzys żywnościowy ma różne przyczyny: trwające wojny, zmiany klimatyczne i pandemię. Wojna w Ukrainie dodatkowo pogorszyła sytuację.

Twierdzenie: Brakujące dostawy zboża z Ukrainy mogą zostać zrekompensowane

– Na świecie jest dość żywności i nikt nie jest zmuszony do poddawania się dyktatowi Putina – cytuje bawarska telewizja informacyjna BR24 (br.de) ekonomistę do spraw wojskowych Marcusa Keuppa z Politechniki Federalnej w Zurychu (Eidgenössische Technische Hochschule Zürich, ETH Zürich). Jego zdaniem, brak dostaw zbóż z Ukrainy może zostać zrekompensowany. Oprócz pszenicy do zbóż zalicza się nasiona innych wiechlinowatych, takich jak orkisz, żyto, jęczmień, owies czy kukurydza.

Na poparcie swej tezy wskazuje między innymi na globalne zapasy żywności oraz udział ukraińskiego eksportu zboża w światowym rynku. Marcus Keupp ocenia go na 40 milionów ton, co stanowi prawie 8,4 procent wolumenu handlu światowego wynoszącego 479 milionów ton.

W najnowszym raporcie rynkowym z początku lipca Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (Food and Agriculture Organization of the United Nations, FAO) ocenia światowe zapasy zbóż na 859 milionów ton, czyli 1,8 razy więcej niż wynosi roczna wielkość światowego handlu. Liczby te sugerują, że nawet kompletny brak ukraińskich wywozów mógłby zostać zrekompensowany.

 

Takie spojrzenie nie uwzględnia jednak jednej okoliczności. – Największym na świecie magazynierem zboża są Chiny, które jednak uczestniczą w handlu światowym praktycznie tylko jako kupujący – podkreśla w rozmowie z Deutsche Welle Martin Frick, dyrektor biura WFP na Niemcy, Austrię i Liechtenstein. Nie akceptuje też argumentu, że kraje, które do tej pory niemal wyłącznie importowały pszenicę z Ukrainy i Rosji, mogłyby się po prostu przestawić na innych dostawców.

– Teoretyczna możliwość surogacji (zastąpienia; w tym wypadku jednych dostaw innymi – przyp. red.) nie oznacza, że można sobie pozwolić na nią praktycznie – twierdzi Martin Frick, wskazując na ogromny wzrost cen na rynku światowym. Sprawiają one, że zakupy podrożały zarówno dla państw, jak i dla konsumentów.

Wysokie koszty transportu żywności spowodowane dodatkowym kryzysem energetycznym prowadzą do dalszej drożyzny. To powoduje, że istotne staje się również, skąd pochodzi ziarno. O znaczeniu Ukrainy jako eksportera zbóż decyduje więc nie tylko jej udział w handlu światowym, ale także położenie geograficzne. Dlatego Ukraina jest tak ważnym dostawcą zbóż właśnie dla krajów Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej i Afryki Subsaharyjskiej.

Martin Frick, dyrektor biura WFP na Niemcy, Austrię i LiechtensteinZdjęcie: DW

 

Spojrzenie na gołe liczby FAO nie pozwala dostrzec jeszcze jednego ważnego aspektu: największym na świecie eksporterem pszenicy, z udziałem w rynku wynoszącym prawie 20 procent, tymczasem stała się Rosja. – Oczywiście to również odgrywa pewną rolę, ponieważ Rosja może kontrolować swój eksport według własnego uznania – mówi Martin Frick.

Konkluzja: Brak ukraińskich wywozów zbóż nie jest tak łatwy do zrekompensowania przez zainteresowane kraje, jak to sugerują dane dotyczące produkcji, handlu i magazynowania. Zwłaszcza, że wysokie koszty transportu dostaw z bardziej oddalonych państw sprawiają, że i tak już podwyższone koszty stają się przy takim zakupie jeszcze wyższe.

Twierdzenie: Rosja nie może dostarczać zboża z powodu zachodnich sankcji

Rząd rosyjski wielokrotnie deklarował, że jest gotów przyczynić się do przezwyciężenia kryzysu żywnościowego; pod warunkiem, że Zachód zniesie sankcje nałożone na Rosję. Sankcje ujemnie wpłynęły na ubezpieczenia statków, na płatności, oraz na dostęp rosyjskich statków do portów zagranicznych i zagranicznych statków do portów rosyjskich.

Tymczasem rzeczywistość jest taka, że „produkty rolne i środki spożywcze, w tym także pszenica i nawozy” są zwolnione z sankcji eksportowych. Unia Europejska wyraźnie potwierdziła to raz jeszcze w postanowieniu z dnia 21 lipca przyjętym w ramach przygotowań do zawarcia porozumienia zbożowego w Stambule. Konkretnie zapisano tam, że transakcje niezbędne do zakupu, importu i transportu zbóż są dozwolone.

Ponadto rosyjskie statki handlowe, które przewożą produkty rolne i artykuły spożywcze, mogą nadal korzystać z portów w Unii Europejskiej.

 

– Mimo to Rosja jest obecna w Afryce i robi wszystko, co może, aby wesprzeć własny argument, że zachodnie sankcje są odpowiedzialne za brak bezpieczeństwa żywnościowego –krytykuje dyrektor przedstawicielstwa WFP. – Odnosi się również wrażenie, że z cenami zbóż prowadzona jest jakaś gra geopolityczna – dodaje.

Rzeczywiście, rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow odbył w tym tygodniu podróż do kilku krajów afrykańskich, a rozmowy dotyczyły także dostaw rosyjskiego zboża. Badania nie wyjaśniły, czy wprowadzony przez Kreml w marcu zakaz eksportu pszenicy nadal obowiązuje, ani też, czy w ostatnich miesiącach rzeczywiście wyeksportowano jakiekolwiek zboże.

Konkluzja: Sankcje przeciwko Rosji w żadnym wypadku nie są skierowane przeciwko produktom rolnym, co Unia Europejska jeszcze raz wyraźnie podkreśliła w zeszłym tygodniu. Nie udało się jednak wyjaśnić, czy sankcje mają jednak w praktyce wpływ na przebieg płatności i składki ubezpieczeniowe.

Autor: Wulf Wilde

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>