Polska kultura i codzienność w powojennych Niemczech
Barbara Cöllen
2 października 2016
W 1945 r., w czterech strefach okupacyjnych Niemiec znajdowało się ok. 2 mln Polaków. Ci, którzy pozostali w Niemczech, stworzyli jako tzw. dipisi - bezpaństwowcy – podwaliny polskiego życia publicznego i kulturalnego.
Reklama
Sztuka, kultura i codzienność polskich dipisów w Niemczech 1945-1955
"Między nadzieją a niepewnością" - Wystawa w Bochum w LWL-Indistriemuseum
Zdjęcie: P. Polonica
Obozy polskich dipisów w Niemczech
Boże Ciało w 1946 roku w obozie dipisów Hanower Münden. Po II wojnie światowej znalazło się na terenie Niemiec ok. 2 mln Polaków. Zostali tam przywiezieni przemocą na roboty przymusowe i do obozów. W latach 1945-55 ci, którzy nie wracali do Polski z racji utracenia ziem na wschodzie albo z obawy przed komunistami zamieszkali w obozach alianckich. Mieli status dipisów (DPs) – bezpaństwowców.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Życie towarzyskie w obozach dipisów
Polscy dipisi z wielką energią i pomysłowością organizowali sobie życie codzienne w obozach. Przejmowali w obozach także zadania administracyjne. Po latach spędzonych w niemieckich obozach i na pracach przymusowych bawiono się w kręgu rodziny i znajomych. W niektórych obozach dochodziło do masowego zawierania małżeństw. N zdjęciu muzycy amatorzy w dipisowskim obozie w Haltern w 1947 r.
Zdjęcie: Rektorat der Poln. Kath. Mission in D.
Wielki głód słowa i kultury
Wśród polskich dipisów panował wielki głód słowa i kultury. Od zera organizowano w obozach infrastrukturę kultury i oświaty: szkoły, uczelnie, wydawnictwa i drukarnie, zespoły muzyczne, orkiestry symfoniczne, grupy teatralne, konkursy różnego rodzaju, a także związki zawodowe twórców kultury. Polacy byli wśród dipisów najlepiej zorganizowaną grupą narodową,
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Źycie kulturalne w obozach dipisów
W obozach polskich dipisów zawodowi aktorzy, śpiewacy, muzycy i reżyserzy, ale i amatorzy, organizowali występy we własnych obozach lub podróżowali z występami do innych obozów. Wspierało ich w tym powstałe w strefie brytyjskiej i amerykańskiej Zrzeszenie Artystów Sceny Polskiej (ZASP). ZASP skupiał muzyków, ludzi teatru, aktorów, reżyserów i inne osoby zatrudnione w branży rozrywkowej.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Raport o działalności kulturalnej
Raport ZASP w strefie brytyjskiej z 1945 r. informował, że działało tam 15 polskich grup, w tym 5 trup teatralnych, 5 varietes, dwie grupy musicalowo-komediowe i trzy orkiestry. W tej działalności rozrywkowej i artystycznej uczestniczyło ogółem ok. 220 polskich dipisów. Działalność tę początkowo dotowali alianci. Potem artyści musieli walczyć z finansowymi trudnościami.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Edukacja w obozach polskich dipisów
W obozach polskich dipisów nauczanie wzięli w swoje ręce polscy nauczyciele - więźniowie niemieckich obozów. Tworzono szkoły powszechne, gimnazja i licea, Prowadzono kursy dla dorosłych o sztuce, geografii i polskiej historii, kursy jęz. angielskiego i innych jęz. obcych, kursy dokształcające dla nauczycieli. Takie kursy prowadzili oprócz nauczania religii także polscy duchowni.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Kształcenie zawodowe - kurs dla szwaczek
W obozach dipisów kształcono w wielu zawodach. Popularne były kursy dla kierowców, pracowników w przemyśle metalurgicznym, szwaczek (obóz Hal tern), rolników, kursy w scenografii i fotografii. W 1945 r. w strefie amerykańskiej było 114 szkół, w strefie brytyjskiej 280, we francuskiej 43, a w 1950 na skutek repatriacji i emigracji w strefie amerykańskiej 11, w brytyjskiej 39, we francuskiej 4.
Zdjęcie: Rektorat der Poln. Kath. Mission in D.
Praca z młodzieżą
Wiele uwagi poświęcano w obozach polskich dipisów edukacji dzieci i zajęciom w czasie wolnym. Organizowano harcerstwo nawiązujące do klasycznych tradycji skautingu. Polskie harcerstwo w Niemczech wydawało różne gazety jak „Czarodziejski raj” i „Strażnica”. Zamieszczano tam art. na tematy polityczne, młodzieżowe, patriotyczne i edukacyjne. Były teatry dziecięce, teatry kukiełkowe.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Karykatury Stanisława Toegla
Cykl karykatur Stanisława Toegla szydzących z polityki reżimu hitlerowskiego i demaskujących ją jak „Hitleriada furiosa” i „Hitleriada makabra”. Powstał on i został wydany w wyd. Antoniego Markiewicza w obozie dla dipisów w Osnabrucku w brytyjskiej strefie okupacyjnej.Toegel wydał kolejne cykle karykatur w wydawnictwie Celle, a w 1948 r. wrócił do Polski
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Józef Szajna też był dipisem
Portret Stefana Sękowskiego. Jego autorem jest scenograf, reżyser, autor scenariuszy, teoretyk teatru, malarz i grafik Józef Szajna. Więzień Auschwitz i Buchenwaldu. Był jednym z mieszkańców Maczkowa, słynnej polskiej enklawy w Emslandzie. „Wreszcie żyliśmy pośród swoich, jakbyśmy byli w Polsce. Był to luksus po długich latach tułaczki” – wspominał swoje dipisowskie życie Józef Szajna.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Tadeusz Nowakowski - nauczyciel
W słynnym liceum w Maczkowie nauczycielami byli b. znani później Polacy, jak pisarz i publicysta Tadeusz Nowakowski. Tam zaczął pisać w starym, niemieckim dzienniku klasowym swoją powieść o dipisach pt. „Obóz wszystkich świętych”. Na zdjęciu oryginał tego dziennika. Z polskim świadectwem dojrzałości zdobytym w liceum w Maczkowie, można było podjąć studia na całym świecie, np. w Londynie.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Duszpasterstwo Polaków w Niemczech
W celu zorganizowania życia religijnego dla Polaków przebywających w Niemczech papież Pius XII powołał specjalnego biskupa, który podlegał jurysdykcyjnie bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Został nim bp polowy Wojsk Polskich na Zachodzie Józef Gawlina. W lipcu 1945 roku ustanowił on Kurię Biskupią dla Polaków. Religijną i duchową opieką rodaków zajęli się wtedy polscy księża, więzieni w Dachau.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Ks. Lubowiecki w Heilbronnie
Kurią Biskupią dla Polaków kierował początkowo ks. Franciszek Jedwabiki, a potem ks. Franciszek Lubowiecki. Na zdjęciu ks. Lubowiecki w Heilbronnie w 1948r. z dipisami z polskiej kompanii wartowniczej. Prawdziwe skarby związane z polskim duszpasterstwie w Niemczech uratował ks. rektor Stanisław Budyń. Archiwum znajduje się w Polskiej Misji Katolickiej w Hanowerze.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
„Słowo Polskie”
Pod opieką Kurii Biskupiej dla Polaków ukazywały się dwa czasopisma katolickie: ”Polska Chrystusowa” wydawane w Darmstadt i „Słowo Polskie” ukazujące się w Reimannie, przemianowane później na „Słowo Katolickie”. W obozach dipisów ukazywały się też pisma o charakterze religijnym i polityczno-społecznym. Ich żywotność była uwarunkowany czasem trwania obozu.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Od drużyny obozowej do mistrza piłki nożnej
Księga "Dwanaście miesięcy Polaków w Fuldzie" dokumentująca m.in. osiągnięcia Polaków w Sekcji Piłki Nożnej w pierwszym powojennym roku. Sekcja powstała w kwietniu 1945 r. jeszcze przed końcem wojny. Pierwsze drużyny nazywały się "Ruch" i "Cracovia". Mecze organizowano w Fuldzie i innych obozach, gdzie też tworzono drużyny. Zawody sportowe pozwalały zapomnieć o troskach codzienności.
Zdjęcie: Porta Polonica, Bochum
Pielęgnowanie pamięci
Po zakończeniu wojny polscy dipisi dość wcześnie zaczęli się zastanawiać nad sposobami trwałego upamiętnienia ofiar wojny. Zakładano polskie cmentarz, stawiano pomniki. Na zdjęciu delegacja polskich więźniów politycznych podczas poświęcenia cmentarza honorowego we Flossenbürgu 27 października 1946.
Zdjęcie: KZ-Gedenkstätte Flossenburg
Historyczny sztandar PSL
Po wojnie Stanisław Mikołajczyk, polski emigrant urodzony w Herne z Westfalii, premier polskiego rządu emigracyjnego w Londynie podjął próbę odnowienia PSL. Większość aktywistów partii wskutek represji wyemigrowała w 1947 r. z Polski, niektórzy do Niemiec. W 1953 r. w obozie dipisów Wolterdingen powstało pierwsze koło PSL. Znajduje się w Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Hanowerze.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
17 zdjęć1 | 17
Nikt dotychczas nie zajmował się tym tematem, podkreśla Jacek Barski, szef „Porta Polonica”. Centrum Dokumentacji Kultury i Historii Polaków w Niemczech jest współorganizatorem ekspozycji w muzeum LWL-Industriemuseum w Bochum - poświęconej niezwykle dynamicznej, pomysłowej i skutecznej działalności publicznej i kulturalnej Polaków latach 1945-1955 w Niemczech.
Wystawę przygotowano w dwóch językach, polskim i niemieckim. – Bardzo ważne było dla nas zaprezentowanie dokonań polskich dipisów także w ich ojczystym języku. Pielęgnacja języka polskiego była bowiem głównym celem podejmowanych przez nich wtedy działań – tłumaczy Barski.
Na terenie III Rzeszy Polacy znaleźli się z różnych powodów. Wywożono ich na roboty przymusowe, zamykano w obozach jenieckich, byli więźniami obozów koncentracyjnych. Znaleźli się tam też jako żołnierze, walczący w armiach sojuszniczych na froncie zachodnim.
W 1945 roku w czterech strefach okupacyjnych (sowieckiej, amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej) znajdowało się ok. 2 mln Polaków. Ich repatriację najszybciej zorganizowano w strefie sowieckiej. Ale przejęcie władzy w Polsce przez komunistów zniechęcało wielu z nich do powrotu w rodzinne strony. A ci, którzy pochodzili z kresów, nie mieli dokąd wracać.
Wskrzeszanie polskiej tożsamości
Polacy, którzy nie chcieli wracać do kraju - a było ich ok. 900 tys. - otrzymali status bezpaństwowców – displaced persons. Dipisi, jak ich potocznie nazywano, umieszczani byli najpierw w wyzwolonych dopiero co obozach koncentracyjnych – w miejscach, gdzie ich przez lata więziono i prześladowano, gdzie pozbawiano ich tożsamości. Jacek Barski opowiada, że traumatyczne przeżycia wojenne pozostawiły u wielu Polaków głębokie ślady. A świadomość, że przez jakiś czas nie będzie wolnej Polski, rodziła niepewność o dalsze losy. – Ta niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa - bo przecież żyli wśród byłych wrogów - stały się dominującymi uczuciami, które wyparły radość Polaków z zakończenia wojny – opowiada szef „Porta Polonica”. W tym stanie ducha polscy dipisi „podjęli działania nad wskrzeszaniem swojej polskiej tożsamości”, co wspierał polski rząd emigracyjny w Londynie.
Obozowa codzienność dipisów
Wystawa w Bochum rozprawia się z najważniejszym stereotypem o polskich dipisach, funkcjonującym w niemieckiej pamięci zbiorowej – „bestii żądnych zemsty, organizujących krucjaty, okradających niemieckich bauerów”. - My chcieliśmy ten stereotyp skorygować. I udało nam się to – ocenia Barski. Mówi on, że przy przygotowaniach wystawy był osobiście zaskoczony poziomem kultury w tamtych czasach, także tej codziennej. Powrót polskich dipisów do normalności można prześledzić na wystawie na zdjęciach, ale i na przykładzie numerów polskiego magazynu mody. Ukazał się już w 1945 r. w dipisowskim obozie w Niederlangen.
Kluczową rolę w organizowaniu życia codziennego polskich dipisów odgrywało też polskie duszpasterstwo. Organizował je bp Józefa Gawlina pod protektoratem Watykanu i z pomocą polskich księży więzionych (ponad 800) w KL Dachau. Spektakularna dokumentacja o dziejach polskiego duszpasterstwa w Niemczech znajduje się w archiwum rektoratu Polskich Misji Katolickich w Hanowerze.
Kultura i oświata w obozach polskich dipisów
Jacek Barski opowiada o „wielkim głodzie słowa i kultury wśród polskich dipisów”. Od zera tworzyli oni infrastrukturę kulturalną i oświatową: żłobki, szkoły, wydawnictwa i drukarnie, zespoły muzyczne, orkiestry symfoniczne, grupy teatralne i taneczne, teatrzyki dziecięce, kluby sportowe, organizowali się w związki zawodowe twórców kultury. - Polacy byli wśród dipisów w Niemczech najlepiej zorganizowaną grupą narodową – mówi szef „Porta Polonica”. Zmuszała ich do tego też sytuacja. W przeciwieństwie do innych dipisów musieli bowiem dłużej zostać w Niemczech.
Już w 1946 roku odbyła się w Brunszwiku pierwsza wystawa 18 polskich artystek i artystów pt. „Polska na obczyźnie”, pokazywana też w innych miastach.
W wielu pracach polskich artystów z tamtego okresu chodziło o „uporanie się z doświadczeniami obozowymi i ukazanie ich wyobcowania na ziemi sprawców” – mówi Jacek Barski. W swoich karykaturach Stanisław Toegl szydzi na przykład z polityki reżimu hitlerowskiego i demaskuje ją jako „Hitleriada furiosa” i „Hitleriada makabra”. Doświadczenia więźnia obozu koncentracyjnego i później polskiego dipisa opisał w „Pamiętniku z Freimannu” Tadeusz Borowski, jeden z najważniejszych pisarzy polskich pokolenia wojennego.
Po 1950 roku znaczenie i zadania sztuki i kultury uległy zmianie – opowiada Barski. - Coraz bardziej w twórczości artystycznej zaczęła pojawiać się refleksja nad tożsamości własną i narodową, która w ośrodkach emigracyjnych trwa w różnych formach do dzisiaj.
Edukacja w obozach polskich dipisów
Oświata w obozach polskich dipisów była zorganizowana od zera i „niezwykle profesjonalnie” – podkreśla Barski. Wzorcem był przedwojenny system edukacji. Nauczanie wzięli w swoje ręce polscy nauczyciele - więźniowie niemieckich obozów. - Organizowali się w polskich ośrodkach obozowych, szczególnie na północnym zachodzie w Emslandzie, gdzie powstała polska enklawa. Nazywano ją „piątą polską strefą okupacyjną” –przypomina szef „Porta Polonica”. W słynnym liceum w Maczkowie (w Harem) nauczycielami byli znani później Polacy, jak Tadeusz Nowakowski. Pisarz i publicysta zaczął tam pisać w starym, niemieckim dzienniku klasowym swoją powieść o dipisach pt. „Obóz wszystkich świętych”. Z polskim świadectwem dojrzałości z tego liceum w Maczkowie, można było podjąć studia na całym świecie. – To bardzo motywowało do nauki, gdyż nie łatwo było zdać tę maturę. Poziom nauczania był bardzo wysoki – zaznacza Barski.
W obozach polskich dipisów kształcono też w wielu zawodach. Uczono też języków obcych, gdyż Polacy nie wiedzieli, co się z nimi stanie. Z reguły ich celem była dalsza emigracja, głównie do krajów anglosaskich.
Wystawę w Bochum o życiu codziennym i kulturalnym w obozach polskich dipisów, której pełny tytuł brzmi „Między niepewnością a nadzieją. Sztuka, kultura i codzienność displaced persons w Niemczech 1945-1955” można oglądać jeszcze w październiku, a w przyszłym roku także w Polsce. Do wystawy przygotowano katalogi w języku polskim i niemieckim. Ekspozycję wzbogaciły eksponaty organizacji emigranckich i archiwów w Niemczech, USA, Wlk. Brytanii, Holandii i Polsce.