1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Kupa” prezentów i „czy chłopiec sika?”. Dziwne zwyczaje

25 grudnia 2022

Nasi autorzy opisali najdziwniejsze lub kontrowersyjne zwyczaje bożonarodzeniowe w krajach, w których mieszkają lub które są im bliskie.

Hiszpania: pieniek Tio de Nadal, który przynosi prezenty
Hiszpania: pieniek Tio de Nadal, który przynosi prezentyZdjęcie: Rafael Campillo/Imago Images

Holandia: problem z Czarnym Piotrusiem 

W ostatnich latach jedna z holenderskich tradycji świątecznych wzbudza coraz większą krytykę. Chodzi o postać Czarnego Piotrusia (Zwarte Piet), czyli czarnoskórego pomocnika Sinterklaasa – Świętego Mikołaja. Łatwo go rozpoznać po pomalowanych na czarno twarzy i dłoniach, peruce z kręconymi czarnymi włosami, czerwonej szmince i dużych złotych kolczykach. Zwarte Piet rozdaje dzieciom słodycze i wchodzi przez kominy, żeby zostawić prezenty.

Czarny Piotruś wzbudza jednak spore kontrowersje, niektórzy widzą w nim pozostałość kolonialnej przeszłości Holandii i wyraz rasizmu, inni bronią go jako część niderlandzkiej tradycji. Po protestach w ostatnich latach w niektórych miastach czarnoskórego Piotrusia zastąpiła po prostu postać z nieco osmaloną przez sadzę twarzą.

„Uwolnić Piotrusia". W Holandii Zwarte Piet wzbudza spore kontrowersjeZdjęcie: Richard Wareham/IMAGO

Ale pomocnicy Mikołaja to nie wszystko. Holenderskie dzieci pamiętają też o reniferach w powozie Świętego i specjalnie wystawiają w ogródkach przed domem wiadra z wodą, żeby te mogły się napoić. 

Belgia: wielkie ogniska z choinek

I w Belgii towarzysz Świętego Mikołaja (zwykle ubranego w strój przypominający szaty biskupie) wywołuje spory. Obaj przybywają w popularnych inscenizacjach do portu w Antwerpii parowcem z Hiszpanii, gdzie wedle dawnych tradycji Zwarte Piet miał być mauretańskim pomocnikiem, a nawet niewolnikiem Mikołaja.

Natomiast w Walonii towarzyszem Mikołaja jest, podobnie jak w północnej Francji, Père Fouettard, który kiedyś straszył niegrzeczne dzieci rózgami i workiem, do którego miał pakować największych łobuzów. Pierwotnie Père Fouettard miał wygląd wyrzutka lub byłego złoczyńcy, jednak mieszanie się ludności i tradycji w Belgii sprawiło, że w Walonii (ale nie we Francji) zaczął z czasem być belgijsko-frankofońską wersją Zwarte Piet z przerysowanymi cechami czarnoskórego.

Antwerpia: Święty Mikołaj i jego pomocnikZdjęcie: BELGA/dpa/picture alliance

Oskarżenia o rasizm – choć rzadsze niż w Holandii – sprawiły, że belgijski pomocnik Mikołaja (Zwarte Piet lub Père Fouettard) w niektórych miejscach już bieleje, a co najmniej szarzeje. Bywa bowiem przedstawiany jako umorusany węglem i sadzą biały pomocnik Mikołaja z hiszpańskiego statku.

Natomiast już tylko flamandzką (wspólną z Holandią), lecz nie walońską tradycją, jest kerstboomverbranding, czyli wspólne palenie choinek, które ostało się jeszcze m.in. w Antwerpii oraz niektórych miejscowościach głównie na wybrzeżu Belgii. Zwyczaj, który jest zakorzeniony jeszcze w czasach przedchrześcijańskich, jest praktykowany w pierwszym lub drugim tygodniu nowego roku. Wspólne spalanie kilkudziesięciu, a nawet kilkuset choinek z sąsiedztwa (obecnie pod okiem straży pożarnej) to zręczny sposób na pozbycie się starych drzewek. Ale symbolika ognia i światła ma wprowadzać w nowy rozdział cyklu życia, kiedy po przesileniu zimowym przybywa światła wraz z wydłużającym się dniem.

Wielka Brytania: czar świątecznych sweterków

Sweterki w renifery, bałwanki, choinki, a czasem nawet ozdobione migającymi światełkami (im bardziej tandetne, tym lepiej) są podstawą świątecznej garderoby Brytyjczyków. Do tego stopnia, że w kraju obchodzony jest nawet Narodowy Dzień Świątecznego Swetra, w tym roku przypadał on 8 grudnia. Uczestnicy akcji zakładają najbardziej absurdalne świąteczne wdzianka i zbierają pieniądze na rzecz potrzebujących dzieci.

Podstawa świątecznej garderoby Brytyjczyków: odpowiedni sweterekZdjęcie: picture alliance / Zoonar

Niektórzy Brytyjczycy 21 grudnia, czyli w najkrótszy dzień w roku, okazują swoje niezadowolenie paląc zegarki. W Brighton co roku organizowana jest nawet specjalna parada z tej okazji, zwykle bierze w niej udział około tysiąca uczestników, którzy na koniec publicznie palą ogromny zegar.

Jednym z tradycyjnych bożonarodzeniowych dań w Wielkiej Brytanii jest pudding – mocno nasączony rumem lub brandy, a przy serwowaniu dodatkowo polewany alkoholem i podpalany. W puddingu mogą być ukryte monety. Poza puddingiem na brytyjskie stoły trafiają także tzw. Christmas cracker, czyli zapakowane w kolorowy papier paczuszki w kształcie cukierków, zawierające małe upominki albo kiepskie żarty, które obdarowani są zobowiązani przeczytać na głos. Paczuszkę otwiera się z głośnym trzaskiem, pociągając za dwa końce w tym samym czasie. Zgodnie ze zwyczajem każdy zgromadzony przy stole chwyta jedną ręką końcówkę swojej paczki, a drugą końcówkę paczki sąsiada.

Hiszpania: „kupa” prezentów w Katalonii 

Zgodnie z tradycją w katalońskich domach prezenty dzieciom przynosi Tió de Nadal, czyli specjalny pieniek ozdobiony namalowaną uśmiechniętą buźką i nogami z patyków. Pieniek, a zwłaszcza jego tylna część, przykrywany jest czerwonym kocykiem, pod którym dorośli chowają prezenty. Kiedy nadchodzi właściwa pora, dzieci zaczynają okładać Tió de Nadal kijkami, śpiewając piosenkę, która w wolnym tłumaczeniu rozpoczyna się słowami „Pieńku, zrób kupę!”. W odpowiedzi pieniek wydala prezenty i słodycze. Drugą popularną nazwą pieńka jest Caga Tió, co oznacza dosłownie „pieniek robiący kupę”.

Inną – choć podobną w wydźwięku – popularną tradycją bożonarodzeniową w Katalonii jest postać caganera ustawiana przy bożonarodzeniowej szopce. Figurka przedstawia katalońskiego chłopa w charakterystycznej czerwonej czapce barretinie, który ma spuszczone spodnie i… defekuje.

Caganerzy zdobyli taką popularność, że dzisiaj w wielu hiszpańskich sklepach z pamiątkami można kupić figurki przedstawiające np. Donalda Trumpa czy Królową Elżbietę w podobnych pozach, jak te z szopki bożonarodzeniowej.

El gordo - świąteczna loteria w HiszpaniiZdjęcie: Eduardo Parra/EUROPA PRESS/dpa/picture alliance

Poza tym niemal wszyscy mieszkańcy Hiszpanii chętnie biorą udział w specjalnej świątecznej loterii „El gordo”. Los kosztuje ok. 20 euro. Zwycięskie liczby ogłaszane są na żywo w telewizji 22 grudnia przez dzieci z madryckich szkół. Ponadto w okresie świąteczno-noworocznym, a dokładnie 28 grudnia, Hiszpanie obchodzą także swój prima aprilis, który nazywa się „Dia de los Santos Inocentes”. 

Włochy: prezenty od wiedźmy

Ogień odgrywa wielką rolę w bożonarodzeniowych tradycjach południowowłoskiego regionu Molise. Celebrowana 24 grudnia Ndocciata to przemarsz mężczyzn z – czasem długimi nawet na cztery metry – płonącymi pochodniami (to ndocce) z gałęzi jodły lub sosny, które tworzą konstrukcję w formie wachlarza niesionego na plecach. Pod koniec tej parady czy raczej procesji, której towarzyszą m.in. religijne śpiewy, pochodnie są rzucane na ogromne wspólne ognisko. A potem pokazywana jest szopka lub odgrywane sceny bożonarodzeniowe. Ta tradycja jest związana głównie z miastem Agnone, ale obecnie bywa w ramach adwentowych obchodów odgrywana również poza swym regionem, w tym na Placu Świętego Piotra w Rzymie w ramach regionalnych pielgrzymek.

Niesienie ogromnych pochodni to pokaz sprawności, więc wedle dawnych zwyczajów zalotnicy z płonącymi „wachlarzami” na plecach paradowali pod oknami swych potencjalnych wybranek. Jeśli uczucie nie było odwzajemnione, panny gasiły pochodnie wiadrem zimnej wody.

Natomiast ogólnowłoską tradycją jest rozdawanie prezentów dopiero w święto Trzech Króli rano przez kobiecą postać, czyli Befanę. To czasem złośliwa, lecz zasadniczo bardzo życzliwa wiedźma (za złe zachowanie dostaje się „węgiel”, ale w rzeczywistości to tylko słodycze udające węgiel), której imię pochodzi od włoskiej nazwy Święta Objawienia (Festa dell'Epifania). Wiedźma, nazwana potem Befaną, symbolizowała w przedchrześcijańskich czasach „stare”, a nawet być może była palona (analogicznie do topienia Marzanny), by ludzie mogli wejść w nowy rok czy też we wiosnę z wyczyszczonym rachunkiem. Jednak już w tradycyji chrześcijańskiej utkano jedną z legend o Befanie, u której mieli zatrzymać się Trzej Królowie w drodze do Betlejem. Kobieta nie dała się namówic do dalszej wspólnej podróży, a gdy zorientowała się, co traci, ruszyła w pogoń za Królami, ale bez skutku, bo do dziś poszukuje Dzieciątka, zaglądając przez kominy albo okna do domów wszystkich dzieci. A przy okazji zostawiają im prezenty.

Włochy: wiedźma Befana Zdjęcie: Massimo Percossi/picture alliance

Portugalia: „Czy chłopiec sika?”

Wiele jest w Portugalii tradycji bożonarodzeniowych, które znane są w całym kraju. To m.in. udekorowane drzewko, szopki – niemal obowiązkowe w każdym domu, dorsz na wigilijnej kolacji, królewskie ciasto w kształcie korony z karmelizowanymi owocami czy Pai Natal, czyli Święty Mikołaj, który przynosi prezenty. Ale, uwaga, prezentów nie ma po wigilijnej kolacji, tylko dopiero po północy. A dla dzieci następnego ranka – 25 grudnia.

Są też tradycje typowe dla niektórych regionów Portugalii. Tak jest w przypadku celebrowanego na północnym-wschodzie (szczególnie w miejscowości Varge) zwyczaju „Caretos de Varge”, związanego z przesileniem zimowym. Nieżonaci mężczyźni zbierają się 24 grudnia i przygotowują plany na święta, a 25 grudnia biegają po miejscowości przebrani za „Caretos” – w pogańskich strojach i maskach. Krzyki i chaos symbolizują przesilenie zimowe i czas dobrej zabawy.

Tak wyglądają CaretosZdjęcie: Henrique Casinhas/SOPA Images via ZUMA Press Wire/picture alliance

Również na północy, ale tym razem bardziej na zachodzie – w Bradze – nie ma świąt bez „bananeiro”. To stosunkowo młoda, bo zaledwie czterdziestoletnia, tradycja. Zaczęło się od tego, że sklepikarze z ulicy Rua do Souto postanowili zebrać się późnym popołudniem 24 grudnia przed gospodą Casa das Bananas, aby życzyć sobie i przechodniom „wesołych świąt” przy lampce wina moscatel i bananie. Zwyczaj szybko rozpowszechnił się w całej Bradze i teraz w Wigilię po południu na ulicę wychodzą tysiące ludzi, aby wypić szklankę trunku, zagryzając bananem.

Na północy, ale i w centrum Portugalii, panuje jeszcze inny niecodzienny zwyczaj bożonarodzeniowy – to wielkie ogniska w Wigilię (zwane Madeiros de Natal lub Fogueiras do Galo). Rozpalane zwykle około północy mają palić się całą noc.

Najdziwniejszy jednak zwyczaj (przynajmniej z nazwy) przetrwał na Azorach – należącym do Portugalii archipelagu wysp na Oceanie Atlantyckim. Między 24 grudnia a świętem Trzech Króli 6 stycznia odwiedza się rodzinę i przyjaciół, degustując przy okazji tradycyjne słodycze i likiery. Przed wejściem niemal obowiązkowo pada pytanie: „O menino mija?”, co dosłownie znaczy: „Czy chłopiec sika?”.

Francja: pocztówki od Świętego Mikołaja

W 1962 roku Francja wprowadziła prawo, zgodnie z którym wszystkie listy pisane przed dzieci do Świętego Mikołaja muszą otrzymać odpowiedź. Zwykle dziecko otrzymuje pocztówkę z życzeniami od Mikołaja i potwierdzeniem, że list z prośbą o prezenty został dostarczony.

Ozdobiony świątecznie ParyżZdjęcie: Benoit Tessier/REUTERS

Francuskie dzieci otwierają prezenty 25 grudnia rano. Noc wcześniej ustawiają pod choinką lub przed kominkiem buty, w których rano znajdują prezenty. Paczki nie są podpisywane, umieszcza się na nich ewentualnie inicjały, a każdy obdarowywany rozpoznaje swój upominek po butach, w które został włożony. Obok butów dzieci zostawiają też dla Mikołaja poczęstunek w postaci mandarynek i bakalii.

Potrawy bożonarodzeniowe we Francji nie są postne. Na stołach królują głównie ostrygi, langusty i krewetki, a ponadto foie gras, czyli pasztet z gęsich wątróbek i indyk nadziewany kasztanami. Tradycyjnie na stole pojawia się trzynaście deserów symbolizujących dwunastu apostołów i Jezusa. Jednym z obowiązkowych ciast jest przypominający kształtem drewniane polano Bûche de Noël. Jest to odwołanie do dawnego wigilijnego zwyczaju, kiedy do domu przynosiło się duże polano, które przez wiele godzin paliło się w kominku.

Austria: obić mamę i tatę, by rześcy i zdrowi byli!

Nie wszyscy wiedzą, że najsłynniejsza kolęda wszechczasów – „Cicha noc” (w oryginale „Stille Nacht, heilige Nacht”) powstała właśnie w Austrii. Początkowo był to tylko wiersz, który w 1816 roku napisał ksiądz Joseph Mohr z Salzburga. Dopiero dwa lata później nauczyciel i organista Franz Xaver Gruber dopisał muzykę i tak powstała kolęda, której tekst przetłumaczono na 320 języków i dialektów świata i która znalazła się na liście światowego dziedzictwa niematerialnego.

Są tam już także niektóre bożonarodzeniowe zwyczaje – jak tradycja budowania szopek z miasteczka Wenns w Tyrolu, gdzie działa najstarsze na świecie stowarzyszenie ich twórców. Już wcześniej zostały wpisane takie zwyczaje jak „Ankloepfeln”, czyli „pukanie do drzwi” w tyrolskiej dolinie Dolnego Innu, oraz „Sternsingen”, czyli „śpiewanie z gwiazdą” w dolinie Villgratenu, w zachodniej części Tyrolu. W obu wypadkach chodzi o kolędowanie.

Austria: tradycyjne kolędowanieZdjęcie: Imago Images

Austria to kraj alpejski, gdzie przez wieki ludzie mieli trudności, zwłaszcza zimą, z odwiedzaniem sąsiadów żyjącej po drugiej stronie otaczających ich gór. Dlatego dziś wystarczy przejechać najwyżej kilkadziesiąt kilometrów, by usłyszeć inny dialekt i spotkać się z innymi zwyczajami ludowymi. Zapewne nie wszystkie kwalifikują się do wpisania na listy dziedzictwa niematerialnego, ale są interesujące, a niekiedy nawet egzotyczne.

Także w Tyrolu znany jest adwentowy zwyczaj zwany „Herbergsuche”, lub „Frauentragen”, czyli „poszukiwaniem schronienia”, lub „noszeniem pani”. Panią jest oczywiście Matka Boska, której obraz lub figura wędruje po wsi czy miasteczku wraz z kolędnikami do kolejnych gospodarzy.

Ale bożonarodzeniowy czas to nie tylko kolędy. Równie ważne są prezenty, które rozdawane są już 6 grudnia, w dzień Świętego Mikołaja, nazywanego w najbardziej oddalonym na zachód austriackim landzie Voralberg Klosem. Tam 6 grudnia to „dzień Klosa”.

W dolinie płynącej przez Karyntię rzeki Goertschitz znany jest zwyczaj „Roatelns”, zwany też „Tag der Scherenschleifer", „dniem szlifierzy nożyczek”. Przed Wigilią ostrzy się tam nie tylko nożyczki, ale wszystko, co ma ostrze, i w Wigilię układa się to pod stolikiem nakrytym białym obrusem. Na nim kładzie się zaś ciasto zwane Reindling i wodę święconą. I tak ma to zostać do Nowego Roku, by do następnych świąt chronić domowników przed nieszczęściem i zapewnić im dobre żniwa.

Natomiast już chyba tylko w Styrii znany jest dość niecodzienny zwyczaj „Frisch und g'sund Schlagen”, czyli „bicie, by rześcy i zdrowi byli”. Raz w roku, 28 grudnia, dzieci mają prawo obudzić rano rodziców i obić ich rózgami. W zamian za to dostają słodycze, a nawet pieniądze! Bo w ten dzień obicie mamy i taty przynosi im siłę i zdrowie na cały przyszły rok.

"Cicha Noc" w piętnastu językach

01:41

This browser does not support the video element.