1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Lęk przed eskalacją konfliktu między Izraelem a Hezbollahem

Jennifer Holleis
12 października 2023

Nie tylko Hamas, ale także libański Hezbollah atakuje Izrael rakietami – jak dotąd na kontrolowaną skalę. Rozwój sytuacji może jednak szybko wymknąć się spod kontroli.

Po kilku atakach terrorystycznego ugrupowania Hezbollah Izrael zwiększył swoją obecność wojskową w pobliżu granicy z Libanem.
Po kilku atakach terrorystycznego ugrupowania Hezbollah Izrael zwiększył swoją obecność wojskową w pobliżu granicy z Libanem.Zdjęcie: JALAA MAREY/AFP

Autostrady prowadzące z południowego Libanu do stolicy, Bejrutu, były zakorkowane już przed środowym wybuchem walk w pobliżu granicy libańsko-izraelskiej pomiędzy izraelskimi siłami zbrojnymi a wspieraną przez Iran islamistyczną organizacją bojową Hezbollah.

– Tysiące wystraszonych ludzi z południa opuściło ten obszar – powiedziała DW we wtorek Lynn Zovighian, dyrektor zarządzająca The Zovighian Partnership, rodzinnej platformy inwestycji socjalnych w Bejrucie.

– W drodze do Bejrutu byliśmy zaskoczeni liczbą jadących tam aut – mówi DW Mariam Hoteit, gospodyni domowa i matka pięciorga dzieci z miasta Shakra, które znajduje się zaledwie 7 kilometrów od granicy z Izraelem. – Gdy widziałam kolejki przed stacjami benzynowymi przypomniały mi się sceny z zeszłorocznego kryzysu wywołanego brakiem benzyny – dodaje.

Liban pogrążył się w serii kryzysów, które doprowadziły do całkowitego załamania gospodarki, inflacji sięgającej 250 procent, rządu tymczasowego i wakatu na stanowisku prezydenta. Według organizacji pozarządowej Human Rights Watch (HRW), prawie 80 procent ludności Libanu żyje poniżej granicy ubóstwa.

Znaczenie Hezbollahu

Hezbollah jest podzielony na część polityczną i wojskową, z których ta druga została określona przez Unię Europejską, Francję, czy Kosowo za grupę terrorystyczną. Cały Hezbollah za organizację terrorystyczną uznały Stany Zjednoczone, Niemcy, Izrael oraz kilka innych państw.

Tysiące ludzi uciekły z graniczącego z Izraelem regionu Libanu. Ten prywatny dom został ostrzelany przez izraelskie wojska w poniedziałekZdjęcie: picture alliance / ASSOCIATED PRESS

Hezbollah jest głęboko powiązany z libańską polityką i życiem publicznym. Ma 13 ze 128 posłów w libańskim parlamencie i nawet po wypadnięciu z rządu po wyborach z 2022 roku utrzymuje bliskie więzi z rządzącymi partiami. Finansuje szpitale i prowadzi własne banki z dostępem do dolarów amerykańskich.

Biorąc pod uwagę polityczne i militarne znaczenie Hezbollahu w Libanie należy dodać, że jego przywódcy uważnie obserwują rozwój wydarzeń w Izraelu i Strefie Gazy po tym, jak Hamas – kolejna wspierana przez Iran organizacja, która została uznana za grupę terrorystyczną przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone, Niemcy i inne rządy – przeprowadziła w sobotę rozległy atak na Izrael.

„Ograniczone zaangażowanie”

W niedzielę Hezbollah przeprowadził niewielki atak na niezamieszkane farmy Shebaa po drugiej stronie granicy, do których zarówno Liban, jak i Izrael zgłaszają roszczenia.

– To był ich sposób zasygnalizowania tego, że tu są, bez wywoływania natychmiastowego odwetu ze strony Izraela – mówi DW Heiko Wimmen, dyrektor projektu Liban w pozarządowej organizacji International Crisis Group działającej na rzecz zapobiegania konfliktom. – Demonstrują w ten sposób jednoznacznie, że jeśli zechcą, będą w stanie uderzyć – podkreśla.

– Stanowisko Hezbollahu jest na razie jasne – kontynuuje Wimmen. – Nie są zainteresowani bezpośrednim zaangażowaniem w ten konflikt, o ile nie dojdzie do ataku ze strony Izraela lub czegoś, co mogłoby być postrzegane przez nich jako przekroczenie czerwonej linii – wyjaśnia. Jednocześnie dodaje, że taką czerwoną linią może być wypędzenie dużej liczby mieszkańców Strefy Gazy do Egiptu lub unicestwienie Hamasu.

Międzynarodowe zaangażowanie: żołnierze sił pokojowych ONZ w Libanie przy granicy z IzraelemZdjęcie: JOSEPH EID/AFP

Kelly Petillo, zajmująca się Libanem ekspertka Europejskiej Radzy Stosunków Zagranicznych, twierdzi zaś w rozmowie z DW, że „czerwoną linią dla Hezbollahu może być sytuacja, w której poziom (izraelskiej) przemocy w Strefie Gazy stanie się zbyt intensywny. – Niezależnie od tego jak tę intensywność będą definiować – dodaje.

– Ale myślę, że jak dotąd Hezbollah angażuje się w ograniczonym stopniu i nie dostrzega żadnych naruszeń tych czerwonych linii – uważa Petillo. Wynika to z ocen salwy rakiet odpalonych we wtorek przez Hezbollah w kierunku Izraela, artyleryjskiej odpowiedzi Izraelskich Sił Obronnych na ten atak, oraz rosnącego napięcia na granicy izraelsko-syryjskiej.

– Jedni i drudzy biorą odwet w stopniu proporcjonalnym do natężenia ataku przeciwnika, wydaje się więc, że obie strony nadal unikają eskalacji – tłumaczy Wimmen.

Eskalacja na Bliskim Wschodzie

Eskalacja konfliktu wobec Hezbollahu mogłaby zmusić do działania sojuszników tej grupy, czyli Iran, Rosję i Syrię, co z kolei mogłoby doprowadzić do konfliktu w całym regionie. Stany Zjednoczone już wysłały tam okręty wojenne, aby okazać wsparcie swojemu sojusznikowi Izraelowi.

– Jeśli mały braciszek Hamas jest w stanie przeprowadzić taki atak, Izraelczycy mogą być zmuszeni zastanowić się, do czego zdolny jest starszy brat Hezbollah – komentuje Wimmen. Według niego Hamas odpalił w weekend do pięciu tysięcy rakiet na Izrael. Ale Hezbollah „już pięć lat temu miał arsenał co najmniej 150 tysięcy rakiet”. – Kto wie, ile mają ich teraz? – pyta Wimmen retorycznie.

Bojownicy Hezbollahu na pogrzebie "towarzyszy" w LibanieZdjęcie: Hussein Malla/AP/picture alliance

W szczególności nieznana jest liczba pocisków precyzyjnego rażenia w arsenale Hezbollahu. Takie pociski są w stanie zmienić trajektorię na krótko przed uderzeniem w cel. – Ani system obrony, ani nikt inny nie jest w stanie powiedzieć, które pociski wystrzelone w jednym ataku są pociskami precyzyjnego rażenia, a które konwencjonalnymi – twierdzi Wimmen.

– Izrael nie rozpocznie działań wojennych, ale jeśli Hezbollah to zrobi, Izrael może odpowiedzieć bardzo mocno, żeby odstraszyć. Istnieje więc możliwość eskalacji – twierdzi w rozmowie z DW Nathan Brown, profesor nauk politycznych i spraw międzynarodowych na Uniwersytecie Jerzego Waszyngtona w Waszyngtonie, który obecnie wykłada na Hamburg Institute for Advanced Study (HIAS) w Niemczech.

– Ale istnieje również zagrożenie na dłuższą metę – dodaje. – Jeśli bowiem Izrael zacznie traktować Hezbollah, Hamas i Iran jako jedno strategiczne zagrożenie, perspektywa eskalacji również wzrośnie – ostrzega amerykański politolog.

Tymczasem wspierane przez Iran grupy i milicje przygotowały się właśnie na taką zmianę percepcji. – Dzięki wsparciu z Iranu Hezbollah, Hamas, Palestyński Islamski Dżihad i inne grupy stworzyły kilka lat temu Doktrynę Zjednoczonych Frontów – mówi DW Mohanad Hage Ali, wiodący pracownik naukowy w bejruckim instytucie badawczym Malcolm H. Kerr Carnegie Middle East Center. – Intencją było stworzenie doktryny odstraszania Izraela, a założenie jest takie, że ilekroć jedna strona jest egzystencjalnie zagrożona, dołączają do niej inne – wyjaśnia. Unijna lista organizacji terrorystycznych obejmuje między innymi Islamski Dżihad, Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny (PFLP) oraz bojowe ramię Hezbollahu.

Według Browna taki scenariusz pozostaje na razie w sferze spekulacji. – Działania Hamasu były bardzo odważne i niewiarygodnie skuteczne w sensie taktycznym, ale jak dotąd większość reakcji poza Strefą Gazy ograniczała się do emocji lub symbolicznych działań – wskazuje naukowiec.

– Walki jeszcze się nie rozprzestrzeniły, a najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest to, że Hamas i Hezbollah postrzegają siebie nawzajem jako sojuszników, ale każdy z nich dokonuje własnych kalkulacji – uważa Brown.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Netanjahu zapowiada odwet za atak terrorystyczny Hamasu

02:35

This browser does not support the video element.