1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PanoramaNiemcy

Lęk przed zmianami klimatu. Lekarstwem wspólne działanie

Barbara Niemczyk
23 października 2023

Świadomość skutków jakie czekają świat w związku ze zmianami klimatycznymi budzi wiele emocji. Dobrym sposobem na radzenie sobie z nimi jest zaangażowanie się w działanie - mówią aktywiści klimatyczni.

Protesty aktywistów na terenie odkrywki węgla brunatnego w Gazweiler w Nadrenii- Północnej Westfalii
Protesty aktywistów na terenie odkrywki węgla brunatnego w Gazweiler w Nadrenii- Północnej WestfaliiZdjęcie: Federico Gambarini/dpa/picture alliance

– Kluczowym momentem była moja wyprawa do Lützerath. Czułam po niej ogromną wściekłość, byłam zdesperowana i bezradna. I to sprawiło, że postanowiłam stać się aktywistką. Ponieważ musimy walczyć o naszą przyszłość – opowiada Hedwig Riedel, należąca do grupy klimatycznej Extinction Rebellion z Osnabrück.

Z Lützerath, wsi, o której mówi aktywistka, wysiedlono mieszkańców, aby mogła powstać tam odkrywka węgla brunatnego. Mieszanka silnych emocji, którą Hedwig czuła po wizycie w tym miejscu, jest tym co kryje się za określeniem „lęk przed zmianami klimatu”.

Opuszczona przez mieszkańców wieś LützerathZdjęcie: Isabella Escobedo/DW

– Jest to lęk związany z doświadczeniem lub świadomością zmian klimatycznych – mówi psycholożka prof. dr Myriam Bechtoldt z prywatnego Universytetu EBS w Wiesbaden. – Kiedy mówimy o lęku, możemy rozróżnić objawy poznawcze i bardziej fizyczne. Poznawcze objawy lęku zwykle odnoszą się do zmartwień. Na przykład martwię się tym, jak żyć w świecie, który przekroczył limit ocieplenia o 1,5 stopnia. Jest to więc aspekt poznawczy. Aspekt fizyczny to poczucie zdenerwowania i stresu, kiedy o tym myślę – wyjaśnia Bechtoldt. Zauważyła też w swoim projekcie badawczym na temat lęku przed zmianami klimatu, że badanym trudno było rozróżnić te dwa komponenty. Dodaje, że objawy fizyczne nie są typowe dla lęku klimatycznego. – Wydaje się, że najsilniejszym jego składnikiem jest martwienie się o przyszłość – twierdzi.

To właśnie czarne wizje na temat przyszłości ludzi spotkanych podczas jej podróży, sprawiły, że Merle, aktywistka ruchu  Fridays for Future (FFF) w Tybindze, zdała sobie sprawę ze skali problemu. Oprócz lęku poczuła wtedy także żal.  Ostatecznie dołączyła do FFF po tym jak uświadomiła sobie, że nie chce lecieć z Niemiec do Singapuru samolotem.Świadomość konsekwencji, długiego lotu dla klimatu, sprawiły, że wolała wybrać podróż pociągiem. Uświadomiła sobie również, że czas zrobić coś z negatywnymi emocjami i zaangażować się w działanie, we wspólne akcje i stać się częścią grupy.

– Najtrudniejsze jest uczucie, że robię wszystko, co w mojej mocy, a nie widzę żadnych postępów i czuję się osamotniona w działaniu. Warto więc dotrzeć do innych i spróbować być częścią grupy – mówi psycholożka Myriam Bechtoldt. Sama jest członkinią Psy4F (Psychologists and Psychotherapists for Future), organizacji psychologów i psychoterapeutów, którzy swoją wiedzą i doświadczeniem pomagają sprostać wyzwaniom związanym z katastrofami ekologicznymi.

Siła we wspólnym działaniu

Aktywistki klimatyczne Hedwig i Merle, są świadome potrzeby wspólnego działania. Mówią, że znajdują siłę w akcjach, rozmowach z innymi osobami z ich organizacji i we wsparciu przyjaciół i rodziny.

Jedną ze wspólnych akcji, organizowanych przez grupę Extinction Rebellion, do której należy Hedwig, była Küfa (Kuchnia dla wszystkich) zorganizowana przy przy Schlesisches Tor w Berlinie. Akcja miała zwrócić uwagę na kryzys bioróżnorodności na świecie. Drugim celem było zwrócenie uwagi na ludzi, którzy doświadczają klęski nieurodzaju i cierpią z powodu zniszczonych ekosystemów.

Mieszkańcy Berlina zostali więc zaproszeni do wymiany darmowego jedzenia, przygotowanego z składników przeznaczonych do wyrzucenia. Była też muzyka, kostiumy i stanowisko informacyjne. – Darmowe jedzenie, taniec, rozmowy i dążenie do pozytywnej przyszłości – podsumowuje akcję Hedwig. – To elementy naszej decyzji o potrzebie zmiany, której jesteśmy częścią – dodaje.

Akcja Küfa (Kuchnia dla wszystkich) przy Schlesisches Tor, BerlinZdjęcie: Eike Scheerhorn

Szczęśliwe momenty

Także Merle czerpie z działania duża moc. – Myślę, że dużo już mówiłam o negatywnych rzeczach i jak bardzo mnie dotykają. Ale muszę też powiedzieć, że jest to naprawdę budujące, gdy organizujemy strajki. Gdy mamy 2000 osób w Tybindze, domagających się jednym głosem  sprawiedliwości klimatycznej, i w tle leci dobra muzyka. I słuchanie przemówień, które tłumaczą, że możemy coś osiągnąć – opowiada z uśmiechem. – Z jednej strony jest ten lęk związany z klimatem, ale z drugiej są też naprawdę szczęśliwe momenty – mówi. 

Jednym z takich momentów była wrześniowa akcja w Tybindze. Wraz z innymi z FFF, Merle zdołała wstrzymać ruch na jednej z głównych ulic miasta. Na drodze, zazwyczaj pełnej samochodów i autobusów, aktywiści stworzyli kawiarnię. – Ludzie przynosili kawę, postawiliśmy krzesełka, stoliki i rośliny – mówi Merle. Akcja miała zwrócić uwagę na potrzebę lepszego zorganizowania ruchu w tej części Tybingii. Dzięki temu w centrum miasta mogłoby powstać więcej zieleni, a pojazdy zużywałyby mniej paliwa.

Akcja ruchu Fridays for Future na jednej z głównych ulic Tybingi Zdjęcie: Johannes Langosch

Uświadamianie innych

Kolejnym sposobem na radzenie sobie z emocjami związanymi ze zmianami klimatu jest dzielenie się wiedzą na ten temat. Profesor Niko Froitzheim z Uniwersytetu w Bonn prowadzi serię publicznych wykładów. – Chcę udostępnić szerszą wiedzę uczniom i społeczeństwu – tłumaczy wykładowca. Jego zajęcia poruszają zarówne polityczne i techniczne aspekty kryzysu klimatycznego jak i naukowe. Profesor Froitzheim przyznaje, że dobrym pomysłem byłoby też uwzględnienie aspektu psychologicznego.

– Najbardziej odczuwam lęk przed zmianami klimatu, gdy widzę małe dzieci. To bardzo smutne wiedzieć, że ich życie prawdopodobnie nie będzie aż tak dobre jak nasze – mówi Froitzheim. Wykładowca sam jest ojcem i dziadkiem. Jak dodaje, ze smutkiem radzi sobie poprzez bycie aktywnym – zarówno na uczelni jak i jako aktywista w Extinction Rebellion w Bonn.

Zrozumienie, że trudne emocje to część tego kryzysu

– Może z jednej strony strach jest dobry do podejmowania działań. Ale z drugiej, nie jest dobrze bać się czegoś, co dewastuje twoje życie... To brzmi ekstremalnie, ale czasami tak właśnie się czuję – zamyśla się Merle. Dodaje, że odczuwa złość wobec starszego pokolenia. Uważa, że nie zrobili wystarczająco dużo. – Gdy w przyszłości moje dzieci, zapytają mnie: „dlaczego nie zrobiłaś więcej?” chcę móc im powiedzieć, że starałam się zrobić jak najwięcej – mówi Merle o swoich działaniach. Podejmuje je, pomimo tego, że często wiążą się z trudnymi emocjami.

Według psycholożki Bechtoldt kryzys ekologiczny dotyka zdrowia psychicznego ludzi.– Ponieważ kryzys klimatyczny jest wynikiem działania ludzi. Dlatego musimy ze sobą współpracować , aby go przezwyciężyć. To jest wiedza, którą my z organizacji Psy4F dostarczamy. Chcemy podnieść świadomość tego, że kryzys klimatyczny jest kryzysem psychologicznym. A jeśli wiemy, że jest to zbyt duże wyzwanie, aby sobie z nim indywidualnie poradzić, musimy pomyśleć o tym, jak wspierać ludzi, aby byli dalej zmotywowani. Oraz o tym co jest konieczne na poziomie społecznym, aby naprawdę coś zmienić. Jej zdaniem trzeba wydostać się z pułapki indywidualizacji, w której każdy ma wrażenie, że „nie wolno mi już latać” i „nie powinienem już używać plastikowych toreb”. – To nie jest rozwiązanie. Zamiast tego potrzebujemy zmian strukturalnych i potrzebujemy zachęt, które zachęcają do zachowań proekologicznych – mówi. Apeluje też do aktywistów:  – To jest maraton. Nie wyczerpuj się. Zwracaj uwagę na własne zasoby, dbaj o siebie i docieraj do innych. Ponieważ wsparcie społeczne jest najsilniejszym źródłem motywacji.

Niemcy: nie takie ekologiczne, jak się wydaje

00:41

This browser does not support the video element.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>