Legalny trik na wyłudzanie niemieckich zasiłków?
4 września 2008„Jak bezrobotni Polacy stają się odbiorcami zasiłku Hartz-IV!” - takim tytułem bulwarowa gazeta BILD-ZEITUNG opatrzyła artykuł z cyklu, który jest poświęcony przypadkom świadomego nadużywania pomocy socjalnej w Niemczech. Autor pisze o firmie rezydującej w zgorzeleckim zameczku. Nosi ona wdzięczną nazwę „Eurokonsulat”. W jednym z pomieszczeń, czytamy, stoi biurko, na którym piętrzą się niebieskie segregatory, które „kosztują państwo niemieckie dużo pieniędzy – a Hansowi-Bernhardowi Lahme, lat 66, przynoszą dużo pieniędzy. Ponieważ to on pomaga bezrobotnym Polakom w otrzymaniu zasiłku Hartz-IV” .
Bohater tego artykułu jest oburzony taką interpretacją.
- „To kompletna bzdura i nie to było przedmiotem mojej rozmowy z dziennikarzem. Po pierwsze nie wszyscy moi klienci są na bezrobociu, a poza tym zasiłek Hartz-IV po to wymyślono, żeby wesprzeć tych, którzy od razu nie znaleźli zatrudnienia” – broni się Hans-Bernhard Lahme. Przez wiele lat pracował jako adwokat w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie odebrano mu licencję, ponieważ popadł w prywatne długi. Teraz pracuje w Zgorzelcu, na polsko-niemieckiej granicy. To, co napisał o nim autor artykułu uważa za insynuację.
Pomaga Niemcom w uzyskaniu obywatelstwa
Hans-Bernhard Lahme podkreśla, że jedynie pomaga osobom niemieckiego pochodzenia w otrzymaniu niemieckiego obywatelstwa. - "Wszyscy ci ludzie są Niemcami, tyle że po wojnie nie przenieśli się do Niemiec, tylko zostali w Polsce” – mówi.
Z pomocy Hansa-Bernharda Lahme w odnalezieniu dokumentów potwierdzające niemieckie pochodzenie skorzystało już tysiąc osób. Po otrzymaniu niemieckich dokumentów nabrały one praw do świadczeń socjalnych. To nie jest tak jak twierdzi BILD-Zeitung, że "Polacy wyłudzają niemiecką pomoc socjalną", bo w świetle niemieckiego prawa nie są oni Polakami - podkreśla adwokat.
– „Pomagałem tym ludziom dochodzić tego, co im się należy" - dodaje. Adwokat przyznaje jednak, że wielu z jego klientów nie mówi po niemiecku, dlatego w powszechnym odczuciu w Niemczech odbiera ich się jako Polaków.
Klienci Hansa-Bernharda Lahme mają przeciętnie 40 lat. W artykule w BILD-ZEITUNG cytowany jest Marek K., z zawodu rzeźnik, żonaty, z dwójką dzieci. Niemieckie pochodzenie ma po dziadku. Marek K. był w Polsce bezrobotny i otrzymywał 120 Euro zasiłku. Kiedy dostał niemieckie dokumenty ma dziesięć razy więcej. -„Marek K. jest Niemcem, ma niemieckie dokumenty. Polak nie dostałby przecież w Niemczech nawet centa zasiłku, bo nie ma do tego prawa”- komentuje Hans-Bernhard Lahme.
Zarzut działania z premedytacją
Autor artykułu w BILD-ZEITUNG zarzuca niemieckiemu adwokatowi, że pomaga Polakom dobrze urządzić się w życiu bez ruszania się z miejsca: mieszkać i żyć po polskiej stronie granicy, a kasować pieniądze na niemieckim pograniczu. Rzeczywiście, w Görlitz od dwóch lat odnotowuje się wzrost liczby osób pobierający zasiłek Hartz IV, które osiedlają się w tym mieście. Tłumaczy się to niskimi kosztami utrzymania i niskimi czynszami.
Autor artykułu w BILD-ZEITUNG podkreśla, że Agencji Pracy w Görlitz trudno jest stwierdzić, czy niemiecki odbiorca zasiłku Hartz-IV polskiego pochodzenia przebywa po niemieckiej czy polskiej stronie granicy, czy pracuje na czarno czy nie.
– „Nam nie wolno przeprowadzać kontroli w innym kraju. Kto jest odbiorcą zasiłku Hartz-IV , ten musi mieszkać w Niemczech.”- informuje Angela Raabin i Agencji Pracy. Na uwagę, czy Agencja wie o przypadkach sfingowanych umów wynajmu mieszkań w Görlitz - Angela Raabin odpowiada, że tak pisze o tym prasa, ale do urzędu nie trafiła jeszcze żadna podejrzana sprawa tego typu.