1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Lekarzom wolno brać prezenty od koncernów farmaceutycznych

Malgorzata Matzke22 czerwca 2012

Federalny Trybunał Sprawiedliwości (BGH) wydał sensacyjne orzeczenie: lekarzom wolno bez konsekwencji prawnych przyjmować prezenty od firm farmaceutycznych.

Ein Arzt hält ein Stethoskop sowie etliche 100-Euro-Scheine in der Hand. Gestellte Aufnahme vom 04.03.2005. Foto: Jürgen Effner +++(c) dpa - Report+++
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Prezenty dla lekarzy mogą mieć różną formę: sutych czeków, drogich upominków, atrakcyjnych podróży - ich przyjęcie, które zawsze miało lekkie odium łapówkarstwa, teraz jest dopuszczalne.

Lekarze rozliczający się z kasami chorych, przyjmujący takie prezenty za przepisywanie określonych leków określonych firm, nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności karnej za przekupność. W orzeczeniu Trybunał Sprawiedliwości stwierdza, że lekarz "nie sprawuje żadnego urzędu, ani nie jest pełnomocnikiem kas chorych, tylko wykonuje wolny zawód."

Podróże to mile widziana premiaZdjęcie: picture-alliance / dpa

Także pracownicy firm farmaceutycznych, którzy obdarowują lekarzy w ten sposób, nie mogą zostać oskarżeni o korupcję, orzekł trybunał. Na orzeczenie to niemiecka służba zdrowia od miesięcy oczekiwała w napięciu.

Wolny zawód

Od lat bowiem kontrowersyjna jest kwestia, czy w takich przypadkach można było zastosować paragraf 299 kk, mówiący o tym, że przekupić można "pracownika lub pełnomocnika podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą”. Takiego statusu lekarze nie mają, nawet jeżeli swe usługi rozliczają z kasami chorych, ponieważ wykonują wolny zawód.

Czy to przez 5 proc. premii niektóre leki cieszą się większym wzięciem?Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Pomimo tego sądy już kilkakrotnie dochodziły do wniosku, że lekarze ordynujący określone leki działają niejako "z pełnomocnictwem" kas chorych. Sędziowie argumentowali, że osoby ubezpieczone w kasach chorych mają prawo do określonego świadczenia rzeczowego. Aby świadczenie to otrzymać, pacjenci muszą mieć zalecenie lekarskie. Wypisując receptę - jak twierdził Wyższy Sąd Krajowy w Brunszwiku - lekarz niejako pośredniczy w umowie zakupu i sprzedaży pomiędzy kasą chorych a apteką. Trybunał Federalny natomiast był w tej kwestii innego zdania.

Lekarze czasami myślą też o własnej kieszeniZdjęcie: dpa/pa

Lukratywna premia

W konkretnym przypadku, rozpatrywanym przez trybunał, chodziło o przedstawicielkę firmy farmaceutycznej, która przekazała lekarzowi czeki na ogólną sumę 18 tys. euro. Została ona skazana za "łapownictwo w obrocie biznesowym" na karę pieniężną. Jej firma płaciła lekarzom określone sumy na podstawie tzw. "menedżmentu zaleceń lekarskich", czyli systemu premii dla lekarzy wystawiających recepty na określone lekarstwa. Premia ta wynosiła 5 proc. detalicznej ceny leku. Zgodnie z orzeczeniem BGH takiego postępowania nie można określić jako korupcję.

Federalna Izba Lekarska przyjęła to orzeczenie z zadowoleniem, ponieważ jak zaznaczono „Trybunał podkreślił raz jeszcze, że lekarze wykonujący wolny zawód nie są ani etatowymi pracownikami, ani urzędnikami publicznych instytucji”.

Natomiast w kręgach polityków rozległy się głosy krytyczne. Rzeczniczka ds. praw pacjentów partii Zielonych zaapelowała do ustawodawcy, by zbadał, czy obowiązujące ustawy są wystarczające dla zapobieżenia korupcji wśród lekarzy. "Niedopuszczalne jest, by niektórzy lekarze, kierując się własnym interesem, ordynowali pacjentom określone świadczenia, które nie są właściwe z medycznego punktu widzenia".

dpa / Małgorzata Matzke

red.odp.:Martyna Ziemba

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej