Interwencja ludzi Trumpa w UE ws. wyborów w Polsce
28 maja 2025
„Obama, Soros i Globalna Lewica usiłują sfałszować wybory w Polsce. UE nie powinna siedzieć cicho tylko dlatego, że skorzysta na tej ingerencji” – tak Komisja Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów USA komentuje w serwisie X swój list do Ursuli von der Leyen ws. wyborów prezydenckich w Polsce. Druga ich tura odbędzie się w niedzielę, 1 czerwca.
Republikańscy politycy cytują w liście doniesienia polskich mediów dotyczące kontrowersji otaczających serię reklam wyborczych popierających Rafała Trzaskowskiego, a uderzających w konserwatywnych kandydatów opozycji – Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Reklamy były publikowane na profilach „Wiesz Jak Nie Jest” i „Stół Dorosłych” na Facebooku. Ich administrator nie ujawnił, kim jest, a wydał na ich promocję więcej niż którykolwiek z komitetów wyborczych kandydatów.
Reklamy wspierające Trzaskowskiego
Jak ujawnił portal Wirtualna Polska, za kampanią stoi austriacka spółka zarządzana przez Węgrów – Estratos. Tu do gry wchodzą USA. Bo 80 proc. udziałów w Estratosie mają Amerykanie powiązani z Partią Demokratyczną, czyli przeciwnicy obecnej administracji Donalda Trumpa.
Węgierski komponent Estratosa to ludzie powiązani z lewicowym rządem węgierskim sprzed ery Viktora Orbana. Polski wątek to fundacja Akcja Demokracja (AD). Jej wolontariusze wystąpili w filmach sfinansowanych przez Estratosa, jeden z pracowników AD współpracował też – według WP – przy całej sprawie. Fundacja twierdzi, że była to „uprzejmość wobec firmy, z którą stale współpracują” i nic więcej.
Sztab Rafała Trzaskowskiego i on sam odcięli się od całej akcji i od kontrowersyjnych płatnych materiałów rozpowszechnianych w mediach społecznościowych. Trzaskowski twierdzi, że reklam w ogóle nie widział i przypominał, że to podczas rządów jego politycznych przeciwników zmieniono prawo tak, że „można wydawać pieniądze na kampanie wyborcze, nie pytając się sztabu kandydata”.
Republikanie żądają odpowiedzi
Amerykanie chcą, by Komisja Europejska zorganizowała konferencję, na której wyjaśni:
- jakie podmioty dostarczyły fundusze (420 tysięcy zł) na reklamy na Facebooku promujące Trzaskowskiego i czy pochodziły one z zagranicznych źródeł - co jest sprzeczne z polskim prawem, bo agitację wyborczą prowadzić mogą tylko komitety wyborcze i wyborcy.
- Jaką rolę w koordynacji bądź finansowaniu tych reklam odegrał właściciel Estratosa, Higher Ground Labs i w jakim stopniu w ich stworzenie i dystrybucję zaangażowani byli działacze Partii Demokratycznej, o których wiadomo, że doradzali m.in. przy kampaniach Baracka Obamy i Kamali Harris.
Republikanie z Komisji Spraw Zagranicznych dopytują też, czy w całą sprawę nie są zaangażowane finansowo fundusze George'a Sorosa, a także – co pokrywa się z narracją obecnej polskiej opozycji – podnoszą kwestię niewypłacenia partii Prawo i Sprawiedliwość części funduszy z budżetu państwa, mimo, iż nakazała to rządowi Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych polskiego Sądu Najwyższego (IKNiSP).
Amerykanie nie wspominają jednak, że PiS utraciło część finansowania ze względu na nieprawidłowości w wydatkach w kampanii wyborczej w 2023 r. – co stwierdziła Państwowa Komisja Wyborcza, która po decyzji IKNiSP zmieniła zdanie – ani o tym, że istnieje szereg orzeczeń TSUE kwestionujących legalność samej IKNiSP ze względu na jej skład, wyłoniony w wyniku reform polskiego sądownictwa przeprowadzonych przez Prawo i Sprawiedliwość. To właśnie te reformy Komisja Europejska kwestionowała w ramach kontroli praworządności.
Amerykanie pytają o praworządność w Polsce
Przedstawiciele Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów zarzucają Komisji Europejskiej stosowanie „podwójnych standardów”, jeśli chodzi o pilnowanie praworządności w Polsce, pisząc o „domniemanym” jej łamaniu przez poprzedni rząd (Prawa i Sprawiedliwości) oraz „jasnych dowodach” jej łamania przez obecny rząd Donalda Tuska.
Po reformach sądownictwa za rządów Prawa i Sprawiedliwości Komisja Europejska wszczęła procedury kontroli praworządności w Polsce, m.in. z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej, natomiast po cząstkowym odwróceniu tych reform (część została zablokowana przez wywodzącego się z PiS prezydenta Andrzeja Dudę) procedury te zatrzymała i uwolniła zablokowane wcześniej właśnie z powodu sporów o praworządność fundusze dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy.
Ludzie Trumpa popierają Karola Nawrockiego
W tle całej sprawy jest CPAC – jedna z najważniejszych konferencji środowisk konserwatywnych na świecie. W tym roku odbyła się w Jasionce pod Rzeszowem – miejscu symbolicznym dla polsko-amerykańskiej współpracy wojskowej.
Jedną z gwiazd CPAC była m.in. sekretarz (minister) ds. bezpieczeństwa krajowego Stanów Zjednoczonych Kristi Noem, która otwarcie udzieliła poparcia Karolowi Nawrockiemu. Niedawno polskie media obiegło też zdjęcie Nawrockiego z Donaldem Trumpem w Białym Domu.
Według Republikanów z Komisji Spraw Zagranicznych cytowane przez nich w liście wydarzenia "stawiają pod znakiem zapytania integralność polskich instytucji demokratycznych i rolę UE w zapewnianiu uczciwości wyborów".
Wirtualna Polska, ujawniając, kto stoi za podejrzanymi reklamami wyborczymi, napisała też, że NASK – polska instytucja, której zadaniem jest m.in. zapewnienie bezpieczeństwa wyborów – informowała w komunikacie o próbie ingerencji w nie. Dyrektor NASK alarmował, że mogło to być działanie państw wrogich Polsce.
Unia Europejska a wybory w Polsce
Kilka miesięcy temu w wywiadzie dla DW wiceprzewodnicząca wykonawcza Komisji Europejskiej ds. suwerenności technologicznej Henna Virkkunenzapowiadała tak zwany „okrągły stół” – dobrowolną procedurę sprawdzającą odporność na dezinformację, w której uczestniczą władze państwa członkowskiego, wielkie platformy internetowe i przedstawiciele KE. W tej procedurze bada się “realistyczne symulacje możliwych naruszeń” oraz sprawdza procedury i mechanizmy raportowania wielkich platform.
Dopytywane o słowa Virkkunen polskie Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało jednak DW, że „okrągły stół” nie jest planowany, „największe doświadczenie w badaniu i reagowaniu na zjawisko dezinformacji ma Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa – Państwowy Instytut Badawczy” – czyli właśnie wspomniany NASK. Resort napisał wówczas DW, że ma „ustalone zasady współpracy z platformami internetowymi, przy współudziale NASK-PIB oraz MSZ, w celu wymiany informacji oraz reagowania na incydenty związane z przebiegiem procesu wyborczego”.
Jak słyszymy nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do Komisji, nie należy się spodziewać rozbudowanej reakcji na amerykańskie pismo, ponieważ Bruksela konsekwentnie trzyma się unijnych traktatów, a te traktują wybory krajowe jako obszar wyłącznej kompetencji państw członkowskich – i starannie unika komentarzy na ten temat.