1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Interwencja ludzi Trumpa w UE ws. wyborów w Polsce

28 maja 2025

Republikanie z USA napisali list do Komisji Europejskiej ws. domniemanego nielegalnego finansowania reklam promujących Rafała Trzaskowskiego. Poparcie obozu Trumpa w wyborach prezydenckich w Polsce dostał Karol Nawrocki.

Bildkombo Rafal Trzaskowski und Karol Nawrocki
Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki walczą o prezydenturę w PolsceZdjęcie: Kacper Pempel/Lukasz Glowala/REUTERS

„Obama, Soros i Globalna Lewica usiłują sfałszować wybory w Polsce. UE nie powinna siedzieć cicho tylko dlatego, że skorzysta na tej ingerencji” – tak Komisja Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów USA komentuje w serwisie X swój list do Ursuli von der Leyen ws. wyborów prezydenckich w Polsce. Druga ich tura odbędzie się w niedzielę, 1 czerwca. 

Republikańscy politycy cytują w liście doniesienia polskich mediów dotyczące kontrowersji otaczających serię reklam wyborczych popierających Rafała Trzaskowskiego, a uderzających w konserwatywnych kandydatów opozycji – Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Reklamy były publikowane na profilach „Wiesz Jak Nie Jest” i „Stół Dorosłych” na Facebooku. Ich administrator nie ujawnił, kim jest, a wydał na ich promocję więcej niż którykolwiek z komitetów wyborczych kandydatów.

Pierwsza strona listu Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów do Komisji Europejskiej ws. wyborów w PolsceZdjęcie: US House Committee on Foreign Affairs

Reklamy wspierające Trzaskowskiego

Jak ujawnił portal Wirtualna Polska, za kampanią stoi austriacka spółka zarządzana przez Węgrów – Estratos. Tu do gry wchodzą USA. Bo 80 proc. udziałów w Estratosie mają Amerykanie powiązani z Partią Demokratyczną, czyli przeciwnicy obecnej administracji Donalda Trumpa.

Węgierski komponent Estratosa to ludzie powiązani z lewicowym rządem węgierskim sprzed ery Viktora Orbana. Polski wątek to fundacja Akcja Demokracja (AD). Jej wolontariusze wystąpili w filmach sfinansowanych przez Estratosa, jeden z pracowników AD współpracował też – według WP – przy całej sprawie. Fundacja twierdzi, że była to „uprzejmość wobec firmy, z którą stale współpracują” i nic więcej.

Sztab Rafała Trzaskowskiego i on sam odcięli się od całej akcji i od kontrowersyjnych płatnych materiałów rozpowszechnianych w mediach społecznościowych. Trzaskowski twierdzi, że reklam w ogóle nie widział i przypominał, że to podczas rządów jego politycznych przeciwników zmieniono prawo tak, że „można wydawać pieniądze na kampanie wyborcze, nie pytając się sztabu kandydata”.

Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski Zdjęcie: Aleksander Kalka/AP Photo/picture alliance

Republikanie żądają odpowiedzi 

Amerykanie chcą, by Komisja Europejska zorganizowała konferencję, na której wyjaśni:

- jakie podmioty dostarczyły fundusze (420 tysięcy zł) na reklamy na Facebooku promujące Trzaskowskiego i czy pochodziły one z zagranicznych źródeł - co jest sprzeczne z polskim prawem, bo agitację wyborczą prowadzić mogą tylko komitety wyborcze i wyborcy.

- Jaką rolę w koordynacji bądź finansowaniu tych reklam odegrał właściciel Estratosa, Higher Ground Labs i w jakim stopniu w ich stworzenie i dystrybucję zaangażowani byli działacze Partii Demokratycznej, o których wiadomo, że doradzali m.in. przy kampaniach Baracka Obamy i Kamali Harris.

Republikanie z Komisji Spraw Zagranicznych dopytują też, czy w całą sprawę nie są zaangażowane finansowo fundusze George'a Sorosa, a także – co pokrywa się z narracją obecnej polskiej opozycji – podnoszą kwestię niewypłacenia partii Prawo i Sprawiedliwość części funduszy z budżetu państwa, mimo, iż nakazała to rządowi Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych polskiego Sądu Najwyższego (IKNiSP).

Amerykanie nie wspominają jednak, że PiS utraciło część finansowania ze względu na nieprawidłowości w wydatkach w kampanii wyborczej w 2023 r. – co stwierdziła Państwowa Komisja Wyborcza, która po decyzji IKNiSP zmieniła zdanie – ani o tym, że istnieje szereg orzeczeń TSUE kwestionujących legalność samej IKNiSP ze względu na jej skład, wyłoniony w wyniku reform polskiego sądownictwa przeprowadzonych przez Prawo i Sprawiedliwość. To właśnie te reformy Komisja Europejska kwestionowała w ramach kontroli praworządności.

Amerykanie pytają o praworządność w Polsce

Przedstawiciele Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów zarzucają Komisji Europejskiej stosowanie „podwójnych standardów”, jeśli chodzi o pilnowanie praworządności w Polsce, pisząc o „domniemanym” jej łamaniu przez poprzedni rząd (Prawa i Sprawiedliwości) oraz „jasnych dowodach” jej łamania przez obecny rząd Donalda Tuska.

Po reformach sądownictwa za rządów Prawa i Sprawiedliwości Komisja Europejska wszczęła procedury kontroli praworządności w Polsce, m.in. z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej, natomiast po cząstkowym odwróceniu tych reform (część została zablokowana przez wywodzącego się z PiS prezydenta Andrzeja Dudę) procedury te zatrzymała i uwolniła zablokowane wcześniej właśnie z powodu sporów o praworządność fundusze dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy.

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der LeyenZdjęcie: Nicolas Tucat/AFP

Ludzie Trumpa popierają Karola Nawrockiego

W tle całej sprawy jest CPAC – jedna z najważniejszych konferencji środowisk konserwatywnych na świecie. W tym roku odbyła się w Jasionce pod Rzeszowem – miejscu symbolicznym dla polsko-amerykańskiej współpracy wojskowej.

Jedną z gwiazd CPAC była m.in. sekretarz (minister) ds. bezpieczeństwa krajowego Stanów Zjednoczonych Kristi Noem, która otwarcie udzieliła poparcia Karolowi Nawrockiemu. Niedawno polskie media obiegło też zdjęcie Nawrockiego z Donaldem Trumpem w Białym Domu.

Spotkanie Donalda Trumpa z Karolem NawrockimZdjęcie: White House/ZUMA Press Wire/IMAGO

Według Republikanów z Komisji Spraw Zagranicznych cytowane przez nich w liście wydarzenia "stawiają pod znakiem zapytania integralność polskich instytucji demokratycznych i rolę UE w zapewnianiu uczciwości wyborów".

Wirtualna Polska, ujawniając, kto stoi za podejrzanymi reklamami wyborczymi, napisała też, że NASK – polska instytucja, której zadaniem jest m.in. zapewnienie bezpieczeństwa wyborów – informowała w komunikacie o próbie ingerencji w nie. Dyrektor NASK alarmował, że mogło to być działanie państw wrogich Polsce.

Unia Europejska a wybory w Polsce

Kilka miesięcy temu w wywiadzie dla DW wiceprzewodnicząca wykonawcza Komisji Europejskiej ds. suwerenności technologicznej Henna Virkkunenzapowiadała tak zwany „okrągły stół” – dobrowolną procedurę sprawdzającą odporność na dezinformację, w której uczestniczą władze państwa członkowskiego, wielkie platformy internetowe i przedstawiciele KE. W tej procedurze bada się “realistyczne symulacje możliwych naruszeń” oraz sprawdza procedury i mechanizmy raportowania wielkich platform.

Dopytywane o słowa Virkkunen polskie Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało jednak DW, że „okrągły stół” nie jest planowany, „największe doświadczenie w badaniu i reagowaniu na zjawisko dezinformacji ma Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa – Państwowy Instytut Badawczy” – czyli właśnie wspomniany NASK. Resort napisał wówczas DW, że ma „ustalone zasady współpracy z platformami internetowymi, przy współudziale NASK-PIB oraz MSZ, w celu wymiany informacji oraz reagowania na incydenty związane z przebiegiem procesu wyborczego”.

Jak słyszymy nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do Komisji, nie należy się spodziewać rozbudowanej reakcji na amerykańskie pismo, ponieważ Bruksela konsekwentnie trzyma się unijnych traktatów, a te traktują wybory krajowe jako obszar wyłącznej kompetencji państw członkowskich – i starannie unika komentarzy na ten temat.

Niemiecka prasa: "Sygnał ostrzegawczy dla KO"

01:26

This browser does not support the video element.