Missbrauch, Sauerland Erika F.
15 kwietnia 2010Pochodzi z Sauerlandu w Nadrenii Północnej-Westfalii. Gdy się urodziła, wioska liczyła 500 mieszkańców. Wszyscy się znali. Jej ojciec był z zawodu murarzem...i regularnie zaglądał do butelki.
Erika F., imię zmienione przez gazetę Die Welt, w której opublikowano jej historię, ma dwóch młodszych braci i młodszą siostrę. We wspólnym gospodarstwie żyła też jej babcia. Gdy rodzice się pobrali, matka miała już 28 lat: "Szara myszka, szczęśliwa, że udało jej się jeszcze kogoś znaleźć" - mówi Erika. "Szybko, jedno po drugim, na świat przyszła nasza czwórka". "Moja matka pochodziła z dużej, poskładanej do kupy rodziny, jak to bywało na wioskach, gdy owdowiali partnerzy z dziećmi decydowali się połączyć gospodarstwa domowe. "Po wszystkim, co słyszałam" - ciągnie dalej Erika - "mogę powiedzieć, że w tej rodzinie dzieci były wykorzystywane seksualnie i było w niej kilka samobójstw."
"Matka nigdy o tym nie wspominała. Była wrakiem człowieka. Dzieci zaczęły przejmować coraz większą odpowiedzialność w domu; również za nią. Starała się tylko, żeby jedzenie było gotowe. Poza tym dzień i noc była do dyspozycji ojca - tak w gospodarstwie jak i spełniając małżeńskie obowiązki. Wszystko widzieliśmy, ponieważ rodzice się przed nami nie kryli. Nawet w czasie posiłków dobierał się do niej. Matka rzeczywiście była czymś w rodzaju niewolnicy, wykorzystywanej w domu i w łóżku".
Siatka kazirodczo-pedofilna
W takiej atmosferze wychowywała się dziś 55-letnia Erika F. "Dla ojca ważna była fasada" - podkreśla - "W gminie liczono się z nim i szanowano go. Natomiast rodzina przeżywała w domu koszmar".
W pierwszych latach życia spała u babci. Gdy ukończyła osiem lat, musiała przenieść się do sypialni rodziców, gdzie spała razem z nimi w ich łóżku, "ponieważ moje łóżeczko było już za małe". Niezależnie od tego, dzieci były regularnie bite i wykorzystywane seksualne przez ojca a później również przez dorastających braci. "Z kolei moi bracia byli przeważnie molestowani seksualnie przez dobrych, uczynnych wujków, którzy stale nas odwiedzali. Można śmiało mówić o kazirodczo-pedofilnej siatce, o czym wiedziało wielu ludzi w gminie oraz moja matka, ale wszyscy jakby nabrali wody w usta".
"Nic mi nie podpadło"
Matka Eriki F. i dziś jeszcze mówi, że nigdy nic jej nie podpadło. Erika: "Dzisiaj wiem, że pokrzywdzeni, zwłaszcza w wieku dziecięcym, bardzo dużo wypierają z pamięci. Wszystko tłamszą w sobie. Co prawda dociera do nich, że są inni niż ich rówieśnicy - co zresztą im się też sygnalizuje - i że inaczej odczuwają, ale są przekonani, że to ich wina, że coś jest z nimi nie w porządku.Czują się brudni, wielu ulega obsesji czystości. W końcu zaczynają się poddawać i godzić na męki jak kiedyś. Może moja matka była w podobnej sytuacji, że teraz tego w ogóle nie czuje."
Dalsze losy Eriki F.
Erika F. była wykorzystywana seksualnie do chwili opuszczenia domu w wieku 17 lat. Ponieważ chciała zostać wychowawczynią dzieci, zaczęła uczęszczać do szkoły w mieście, oddalonym o 50 km od rodzinnej wioski.
"Właściwie nie odczuwałam potrzeby wyjścia z domu. Byłam bezwolna i niestabilna psychicznie. Poza tym brakowało mi siły przebicia".
Trochę spokoju i ciepła znalazła u sióstr zakonnych. Ponieważ zawsze czuła się odpowiedzialna za młodsze rodzeństwo, raz spróbowała nawet nawiązać kontakt z Urzędem ds. Młodzieży. Wtajemniczyła w to swoją nauczycielkę. "Powiedziała mi, że muszę wiedzieć, iż moje rodzeństwo ewentualnie trafi do domu dziecka, gdy się tym zajmiemy. Zrezygnowałam".
W 1976 roku Erika F. wyszła za mąż, w 1980 roku urodziła syna. Męża poznała w Domu Dziecka, w którym pracowała. Był 16 lat od niej starszy. Tak jakby miał zastąpić ojca, którego nigdy nie miała. "To wszystko przebiega dosyć schematycznie, człowiek nawet się nad tym nie zastanawia. Mój mąż zaczął pić. I tak znów zostałam skonfrontowana z moją przeszłością".
Złowrogi dom rodzinny
Oczywiście, że jest wstrząśnięta ujawnianiem mnóstwa przypadków molestowania seksualnego w Kościele katolickim, bo znów otworzyły się rany. Wstrząśnięta jest też dlatego, że akurat w jej przypadku wiara w Boga pozwoliła jej pogodzić się z przeszłością i odnaleźć jako taki spokój.
Niepokoi ją jednak zbyt jednostronne koncentrowanie się na przypadkach molestowania w placówkach kościelnych, ponieważ jak twierdzi wykorzystywanie seksualne odbywa się głównie w domu rodzinnym.
Die Welt / Iwona Metzner
red. odp.: Małgorzata Matzke