Majowe święto Europy
9 maja 2008Kiedy Francuzi odrzucili w referendum projekt unijnej konstytucji zagroziło to paraliżem Unii Europejskiej. Dlatego Niemcy z ulgą przyjęli przyjęcie władzy Pałacu Elizejskim przez Nicolasa Sarkozy’ego. Już bowiem w toku wyborów prezydenckich zaproponował on partnerom unijnym uproszczony traktat instytucjonalny i od tego czasu prześciga się w inicjatywach europejskich. Francuska polityka unijna uległa wielkiemu przeobrażeniu w porównaniu z polityką rządów Jacques'a Chiraca, uważa Alfred Grosser, znany francuski politolog.
– Nikolas Sarkozy powiedział w związku przejęciem w drugim półroczu przez Francję przewodnictwa w Unii Europejskiej, że nie będzie w tym czasie prezydentem Francji, lecz przywódcą Europy. To znaczy, że podobnie jak Angela Merkel będzie neutralny realizując swoje zadania, przysłuchując się innym państwom i koordynując prace w Unii. Sprzyjać mu będzie na pewno ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego we Francji i w Polsce. I miejmy nadzieję, że również w Niemczech, jeśli nie wpłyną skargi do Trybunału Konstytucyjnego, co może wstrzymać pełną ratyfikację - mówi Grosser.
Motor bez mocy
Po zwycięstwie Nikolasa Sarkozy' ego zaczął na nowo pracować także przysłowiowy francusko-niemiecki motor integracji europejskiej. Stało się to z chwilą, gdy Francja poparła Traktat Lizboński – tłumaczy niemiecki eurodeputowany, Klaus Hänsch. – Traktat otrzymał duże poparcie w obu izbach parlamentu i francusko-niemiecki motor zaczął działać na nowo. Zamilkł na dwa i pół roku z dwóch powodów francuskiego „nie” w referendum i spadku autorytetu Chiraca. Myślę, że współpraca Francji i Niemiec odzyskuje wpływ, jaki zawsze wywierała na pogłębianie integracji Europy - ocenia Hänsch.
Stosunki francusko-niemieckie wyszły wprawdzie z fazy stagnacji, ale muszą nabrać rozpędu, uważa Alfred Grosser. – W tym francusko-niemieckim motorze brakuje siły stymulującej integrację europejską. Pchnąć do przodu mogłaby ją wspólna polityka gospodarcza i finansowa, co jest na razie niemożliwe, bo Sarkozy musiałby zmienić swoją politykę gospodarczą, a tego nie chce - uważa ekspert i wskazuje, że bez zakłóceń funkcjonują stosunki francusko-niemieckie sferze społecznej. – Nie znam dwóch państw na świecie, które mają tak silne powiązania jak Niemcy i Francja w wielu dziedzinach: w sferze społecznej, w wymianie naukowej, kulturalnej, komunalnej, współpracy młodzieży czy prawników itd. A w sferze politycznej trudno jest ocenić, co jest prawdziwe, a co jest polityczną hipokryzją - mówi Grosser.
Zaproszenie dla Polski
Francja i Niemcy zapowiedziały, że chcą reaktywować Trójkąt Weimarski, platformę współdziałania z Polską. Klaus Hänsch uważa, że jest to dobry pomysł.
– Jest to przede wszystkim dobry sposób na to, aby uplasować Polskę na stałe w grupie dużych państw członkowskich. Byłby to sygnał dla innych, że Polska jest dużym krajem. Byłaby to też pożyteczna platforma współpracy, jeśli nikt nie ulegnie iluzji, że Trójkąt Weimarski może posterować Unią Europejską. Sądzę, że byłaby to też pożyteczna platforma służąca wypracowywaniu kompromisów - twierdzi Hänsch.
Umowy o partnerstwach strategicznych z krajami w Europie środkowo-wschodniej są wyrazem tego, że „Nikolas Sarkozy nie chce zostawić całego potencjału tych państw Niemcom i krajom skandynawskim” – tak ocenił niedawno sympatie wschodnioeuropejskie francuskiego prezydenta dziennik Le Monde. Jego starania zacieśnienia współpracy z krajami na wschodzie Europy Alfred Grosser tłumaczy porażką planów utworzenia Unii Śródziemnomorskiej. – Pierwotny projekt Unii Śródziemnomorskiej upadł. Wschodnioeuropejskie inicjatywy Sarkozy'ego, które pochwalam, oznaczają nic innego, że francuski prezydent planuje bardziej interesować się tym, co dzieje się w krajach nadbałtyckich, na Węgrzech czy w Polsce - ocenia Grosser.
Także Klaus Hänsch wróży dobrą przyszłość stosunkom niemiecko-francusko-polskim. Jego zdaniem współpraca między Francją, Niemcami a Polską odgrywać będzie w przyszłości fundamentalną rolę Unii Europejskiej.