1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mamy nowe zadania

rozmawiała Róża Romaniec11 stycznia 2008

Fundacja "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość" zajmowała się dotąd wypłatą odszkodowań dla robotników przymusowych. Teraz realizuje inne zadania. Z jej szefem, Martinem Salmem, rozmawia Róża Romaniec.

Karta obozowa jednego z więźniów Buchenwaldu
Karta obozowa jednego z więźniów BuchenwalduZdjęcie: AP
DW: W Polsce zmienił się rząd i najwyrażniej zmieniają się też osoby na kluczowych stanowiskach organizacji, których zadaniem jest polsko-niemiecka współpraca. Jakich zmian oczekujecie Państwo w najbliższym czasie?
Martin Salm: Nie sądzę, by miało to większy wpływ na naszą współpracę. Chcę przypomnieć, że ta układała się bardzo dobrze w okresie, kiedy wypłacaliśmy odszkodowania byłym przymusowym robotnikom oraz innym ofiariom hitlerowskiego reżimu. Oprócz tego współpracowaliśmy również z wieloma innymi partnerami, wspieraliśmy programy stypendialne, odnawialiśmy wspólnie zapomniane skarby kultury, stare budynki, kościoły ewangelickie i inne miejsca. Pomimo trudności na płaszczyżnie rządowej muszę przyznać, że w ostatnich latach, współpraca z naszymi partnerami układała się dobrze.
DW: Nie brakowało jednak również zgrzytów i kontrowersji, choćby ostatnio, kiedy pojawił się w Berlinie pozew z polskiej strony o niewłaściwym wykorzystaniu środków. Także obecne zarzuty byłego prezesa polskiej fundacji, pana Mariusza Muszyńskiego, jakoby doszło do utajenia pieniędzy przed ofiarami, dowodzą, że nie jest to łatwa współpraca. Jak ma ona wyglądać w najbliższym czasie?
MS: Myślę, że dla współpracy w przyszłości jest bardzo ważne, by teraz skoncentrować się na projektach związanych z przyszłością. Pierwsze i najważniejsze zadanie - czyli wypłaty odszkodowań dla ofiar jest wykonane - teraz stoimy przed nowymi wyzwaniami. Moim zdaniem musimy jednak więcej uwagi przywiązywać do pojednania i budowania wspólnoty, oczywiście nie zapominając o przeszłości. Dlatego zachowanie byłego prezesa fundacji Pojednanie, pana Muszyńskiego, nie było konstruktywne. Przed paroma dniami, zaraz po jego odwołaniu z tej funkcji, twierdził on, że nasza fundacja utajniła część środków przed polskimi ofiarami. To jest zupełna nieprawda. Około jednej czwartej wszystkich środków powędrowało do polskich ofiar. Projekty, których finansowanie pan Muszyński nam zarzucił, były opłacane z zupełnie innych źródeł. Chodziło o przygotowanie wystawy poświęconej pamięci o byłych ofiar pracy niewolniczej, która ma być częścią dużej ekspozycji z okazji 70-lecia wybuchu drugiej wojny światowej w przyszłym roku. Tę wystawę sfinansowaliśmy z niewykorzystanych pieniędzy naszej administracji. Ten projekt został zatwierdzony przez kuratorium.
Przyjęcie prezydenta RFN dla byłych robotników przymusowych 12.06.2007 kończące wypłaty symbolicznych odszkodowańZdjęcie: AP

DW: Czego więc oczekują Państwo od nowego polskiego rządu, który wkrótce wyznaczy nowego szefa fundacji Pojednanie?


MS: Jestem pewien, że nowy polski rząd będzie się starał o jak najlepszą atmosferę naszej współpracy. Chcę również podkreślić, że przy pomocy tej polskiej fundacji udało nam się wypłacić indywidualne odszkodowania za pracę przymusową. Prawie pół miliona ludzi w Polsce otrzymało łącznie prawie miliard euro. Teraz mamy przed sobą nowe zadania, jak wspieranie projektów, których celem jest pojednanie, projektów humanitarnych, jak również inicjatyw obywatelskich w Polsce, których celem jest np. umacnianie praw człowieka. Oznacza to, że grono naszych partnerów się powiększy.
DW: Wypłaty zostały wprawdzie zakończone, jednak nadal pojawiają się dalsze żądania oo ofiar. Jak państwo reagują na takie żądania?
MS: Wiemy naturalnie, że wiele wcześniejszych ofiar żyje dziś w bardzo trudnych warunkach. Jednak my jako Fundacja "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość" nie możemy nic zrobić, bo nasze środki na odszkodowania zostały już wydane. Mamy programy humanitarne, w ramach których, poprzez naszego polskiego partnera, udzielamy dalszej pomocy osobom potrzebującym. W tym kontekście liczymy na lepszą współpracę, niż w ciągu ostatnich miesięcy. DW: Jakie konkretne projekty humanitarne istnieją?
MS: Łącznie pozostało po realizacji wypłat około 40 milionów euro, z czego jedna czwarta przeznaczona jest dla ofiar w Polsce. Z tych środków finansujemy m.in. operacje medyczne ofiar. Jesteśmy jednak świadomi tego, że żadna pomoc nie uleczy cierpień, jakich ci ludzie naprawdę doznali. Wszystkie te programy ma symboliczny charakter.
Fundacja "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość" finansuje m.in. spotkania byłych robotników przymusowych z niemiecką młodzieżą. Na zdj. grupa polskich gości w Kolonii, maj 2007Zdjęcie: DW


DW: Pojawiły się również niedawno żądania, by uwzględnić ofiary pracy przymusowej przy wypłacaniu dodatków pielęgnacyjnych, jakie są wypłacane w razie potrzeby w Niemczech. Jak realne są takie pomysły?
MS: Jeżeli chodzi o dyskusję wokół rent, to myślę, że ten temat musi być dyskutowany również w Polsce. Jako przykład podam Izrael, gdzie też żyje wiele ofiar wojennych w bardzo złych warunkach. Społeczeństwo Izraela traktuje dziś kwestie wsparcia dla tych ofiar również jako własny problem. Wydaje mi się, że w przypadku polskich ofiar także taka dyskusja wewnątrz kraju powinna mieć miejsce. Naszym zadaniem dzisiaj jest europejska współpraca i wspieranie procesu pojednania.
DW: W przyszłości chcecie Państwo skoncentrować się na projektach służących pojednaniu i skierowanych ku przyszłości. Jakie konkretne projekty są realizowane obecnie we współpracy z polskimi partnerami?
MS: Przykładem jest współpraca z Fundacją Sferana Barotego. Jej celem jest odbudowa zapomnianych pomników kultury, jak cmentarze czy kościoły. Młodzi ludzie z różnych krajów doświadczają w ten sposób, co się wydarzyło, poznają się i wyciągają z tego wnioski. Jest to współpraca, która przynosi pozytywne owoce dla przyszłości i na niej chcemy się teraz skoncentrować.
DW: Działalność Fundacji "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość" kojarzona była do tej pory głównie z wypłatami odszkodowań. O tej dalszej działalności mało kto zagranicą i w NIemczech wie. Przeszkadza to Panu?
MS: Owszem, przeszkadza mi to, jednak wiem, dlaczego tak się stało. Do tej pory mieliśmy ważniejsze zadania do załatwienia. W najbliższym czasie chcemy jednak poświęcić więcej uwagi właśnie na to, by w krajach Europy środkowej i wschodniej więcej wiedziano o naszej współpracy oraz o projektach, jakie w jej ramach są realizowane.