1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
SztukaNiemcy

Marian Ruzamski. Obrazy, które nie dają spokoju

1 września 2025

Sztuka przeciwdziała zapomnieniu – ta myśl towarzyszy wystawie Mariana Ruzamskiego w Solingen. Po raz pierwszy pokazano całość jego dorobku; to hołd dla polskiego malarza i świadka Zagłady. Trafi też do Polski.

Dwa obrazy: jeden przedstawia głowę starszego mężczyzny, drugi - mężczyznę malującego przy sztaludze
"Teka oświęcimska": jeden z ołówkowych portretów Xawerego Dunikowskiego (po lewej) oraz akwarelowy autoportret Mariana Ruzamskiego "Przy sztaludze"Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Marian Ruzamski (1889-1945) nie jest malarzem osadzonym w powszechnej świadomości tak mocno jak jego nauczyciele Jacek Malczewski lub Leon Wyczółkowski. O artyście, który popadł w niepamięć, trudno znaleźć informacje nawet w podręcznikach historii sztuki, a na pewno – w książkach popularyzujących polskie malarstwo. Teraz jednak zostaje przywrócony światu – dzięki wystawie w Centrum Sztuki Prześladowanej w Solingen.

„Marian Ruzamski. Sztuka pamięci” jest pierwszą kompletną retrospektywą twórczości tego znakomitego akwarelisty, ale przede wszystkim – wspaniałego portrecisty. Jego „Teka oświęcimska” to przejmujące świadectwo śmierci w obozie koncentracyjnym Auschwitz – „polska 'Guernica'”, jak nazwał ją Jürgen Joseph Kaumkötter, dyrektor muzeum i współkurator ekspozycji.

Ale to także pogodne prace sprzed wywózki; łącznie ponad 130 dzieł, z kolekcji prywatnej, lecz przede wszystkim ze zbiorów Muzeum-Zamek Tarnowskich w Tarnobrzegu, które jest współorganizatorem wydarzenia.

Podczas wystawy wyświetlany jest film o życiu Mariana Ruzamskiego (na ekranie: autoportret artysty z "Teki oświęcimskiej")Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Marian Turski: pomysłodawca i patron

– Pomysłodawcą i patronem wystawy jest Marian Turski, jego udział jest nieoceniony – podkreśla w rozmowie z DW Jürgen Joseph Kaumkötter, dyrektor muzeum Centrum Sztuki Prześladowanej w Solingen.

– Marian Turski, jako ocalały z Holokaustu i uznany na arenie międzynarodowej głos kultury pamięci, nadaje projektowi nie tylko autorytet moralny, ale także głębię historyczną. Stanowi pomost między doświadczeniem a pamięcią. Oraz przekonaniem, że sztuka jest kluczowym środkiem przeciwdziałającym zapomnieniu – dodaje.

Marian Turski, który w roku 2022 napisał wstęp do monografii Mariana Ruzamskiego „Mistrz drugiego planu” autorstwa Tadeusza Zycha, napisał również przedmowę do katalogu towarzyszącego wystawie. Ukończył ją kilka dni przed śmiercią, która nadeszła 18 lutego 2025 roku. Autorzy wydawnictwa – dr Jürgen Joseph Kaumkötter oraz prof. Tadeusz Zych – zaznaczają więc, że ekspozycja jemu właśnie jest dedykowana.

„Wystawa poświęcona Marianowi Ruzamskiemu, artyście, który sam był ofiarą Zagłady, jest zatem nie tylko aktem czci, ale także wkładem do działań przeciwko zapomnieniu. Marian Turski był w stanie ukończyć przedmowę do tej publikacji na krótko przed swoją śmiercią; jest to spuścizna jego zaangażowania na rzecz pamięci oraz przeciwko odradzaniu się nienawiści i marginalizacji” – piszą.

Przypominają ponadto jego słowa z przemówienia „Jedenaste przykazanie: 'Nie bądź obojętny'”, wygłoszonego w 75. rocznicę wyzwolenia obozu: „Auschwitz nie spadł z nieba. Zaczęło się od małych przejawów nietolerancji i antysemityzmu, od rasizmu. O tym trzeba pamiętać: nie zaczęło się od komór gazowych”; słowa, które do dziś pozostają przestrogą.

Obrazy olejne Mariana Ruzamskiego sprzed "Teki oświęcimskiej"Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Bunt przeciwko dehumanizacji

Jürgen Joseph Kaumkötter opowiada, że wystawa pokazuje nieustanną walkę o człowieczeństwo. – W Centrum Sztuki Prześladowanej chcemy pokazać dzieła, które powstały w czasie prześladowań; nie tylko jako dokumenty cierpienia, ale jako wyraz wewnętrznego buntu przeciwko dehumanizacji. Obrazy Mariana Ruzamskiego opowiadają o godności, wrażliwości i nadziei. Nawet tam, gdzie atakowano człowieczeństwo.

Kurator zaznacza, że celem wystawy jednak nie jest sprowadzenie twórczości malarza wyłącznie do jego pobytu w Auschwitz. – Zwiedzający mogą zapoznać się z różnorodnością polskiej historii sztuki okresu międzywojennego. Mogą doświadczyć, jak pomysłowo, nowocześnie i świadomie pracowali artyści w młodym państwie polskim, w czasach kulturowych przemian i narodowego samookreślenia. Marian Ruzamski był tego częścią i ta wystawa to pokazuje.

Dyrektor Centrum Sztuk Prześladowanych podkreśla w rozmowie z DW, że ekspozycja ma znaczenie historyczne: odbywa się 80 lat po zakończeniu II wojny światowej, 80 lat po śmierci Mariana Ruzamskiego i około 100 lat po jego ostatniej indywidualnej wystawie.

Akwarela i rysunki węglem z lat dwudziestych. W środku - dom rodzinny Mariana RuzamskiegoZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Obrazy, które nie dawały spokoju

– Po raz pierwszy zetknąłem się z obrazami Mariana Ruzamskiego 25 lat temu w Państwowym Muzeum Auschwitz, i od tamtej pory nie dają mi one spokoju – Jürgen Joseph Kaumkötter wspomina, jak doszło do wystawy. 

Dodaje, że dzieła malarza są przechowywane w prywatnej kolekcji oraz w Muzeum-Zamek Tarnowskich w Tarnobrzegu. Jego dyrektor, prof. Tadeusz Zych, od dziesięcioleci intensywnie zajmuje się życiem i twórczością tego niezwykłego artysty.

– Wydawało się niemal oczywiste, że wspólnie zrealizujemy dużą wystawę poświęconą Marianowi Ruzamskiemu, ale właściwy pomysł wyszedł od Mariana Turskiego. Gdy spotkaliśmy się podczas otwarcia pawilonu Gerharda Richtera w Oświęcimiu, nie minęły nawet dwie minuty, zanim podjęliśmy decyzję: wystawa odbędzie się w Centrum Sztuki Prześladowanej w Solingen. – Marian Turski spontanicznie objął patronat nad wystawą i zgodził się ją osobiście otworzyć. Już po trzech minutach rozmawialiśmy telefonicznie z Tadeuszem Zychem; jego entuzjazm był równie spontaniczny, co serdeczny.

– Dzieła tego zapomnianego przez XX wiek artysty powracają do świadomości publicznej dzięki obszernej retrospektywie; po raz pierwszy pokazano całość jego dorobku i po raz pierwszy poza Polską. To projekt pamięci, sztuki i długo oczekiwanego uznania.

Marian Ruzamski był znakomitym portrecistąZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Artysta: Marian Ruzamski

Marian Ruzamski urodził się 2 lutego 1889 w Lipniku koło Bielska-Białej. Ojciec, Antoni Mazur, był notariuszem, matka zaś miała korzenie francusko-żydowskie. Ciekawostką jest, że ojciec dwa lata później zmienił nazwisko na Ruzamski, czyli anagram nazwiska Mazur, z dodaną końcówką „-ski”, aby „nazwisko brzmiało mniej plebejsko i szlachetniej dla polskich uszu”. W roku 1903 Ruzamscy przenieśli się do Tarnobrzega.

„Choć otrzymywał entuzjastyczne recenzje i miał wystawy w najważniejszych salonach II Rzeczypospolitej, to jednak nigdy nie przebił się do elity polskich malarzy XX wieku. Również po II wojnie światowej nie udało się przywrócić go zbiorowej pamięci. Dopiero pamiętna wystawa zatytułowana 'Kunst in Auschwitz', którą zorganizowano w berlińskiej synagodze w 2005 roku, przypomniała nazwisko Mariana Ruzamskiego, jednak jedynie w kontekście jego obozowej twórczości” – pisze Tadeusz Zych w katalogu.

Jak dodaje: „Jest czymś symbolicznym, iż pierwszą osobą od czasów międzywojnia, która dostrzegła niezwykły talent tego artysty, był niemiecki historyk sztuki Jürgen Joseph Kaumkötter”.

Dwa szkice Mariana Ruzamskiego z czasów studiów oraz zdjęcie artysty (w prawym dolnym rogu) wśród innych studentów w pracowni Jacka MalczewskiegoZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Artysta był uważnym i wrażliwym obserwatorem. Jego obrazy przedstawiają portrety, pejzaże, sceny z życia codziennego, jak podkreślają kuratorzy, „zawsze przepełnione głębokim humanizmem”. On sam o swojej technice akwareli pisał: „Kiedy rysuję twarze w odbiciach zachodzącego słońca, nie przejmuję się podobieństwem, to produkt uboczny”. Jego prace znany krytyk sztuki Jan Kleczyński określił w latach 30. jako „subtelne i delikatne”.

W monografii artysty współkurator wystawy Tadeusz Zych zauważa: „Trudno jest dziś ocenić twórczość Ruzamskiego, pod kątem jej wymiaru artystycznego. Była w latach 20. XX wieku przedmiotem, w większości pozytywnej oceny ze strony krytyków, jednak dziś nie funkcjonuje w tak artystycznym jak też antykwarycznym obiegu. Jedno wszak nie ulega wątpliwości, pomimo świadomego odrzucenia ówczesnych mód i awangardy, pozyskawszy od najlepszych nauczycieli znakomity warsztat, zdołał wyrobić swój własny, rozpoznawalny styl, szczególnie widoczny w operowaniu akwarelą”.

Seria autoportretów Mariana RuzamskiegoZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Dziecko epoki w trybach historii

W kwietniu 1943 Ruzamski został aresztowany przez gestapo, wskutek zadenuncjowania go przez folksdojcza, którego nie chciał sportretować. Ten, w akcie zemsty, oskarżył artystę o bycie „Żydem i homoseksualistą”. Malarz kilka tygodni spędził w tarnowskim więzieniu, a następnie deportowano go do Auschwitz, skąd po dwóch latach wyruszył w marszu śmierci do Bergen-Belsen, gdzie zmarł z głodu i krańcowego wyczerpania niecały miesiąc przed wyzwoleniem obozu: „Jego dzieła powstałe w Auschwitz są cichym sprzeciwem wobec zapomnienia; wyrazem nadziei w czasach największej ciemności”.

„Był dzieckiem epoki, wrzuconym przez los w tryby wielkiej historii. Najpierw, jako tzw. jeniec cywilny, przeżył w Rosji rewolucję bolszewicką, a następnie ćwierć wieku później dostał się w ręce gestapo i trafił do KL Auschwitz. Przeżył jedno i drugie, a tym, co go ocalało, była sztuka. Pamiątką po tych przeżyciach są obrazy i rysunki z okolic Charkowa oraz tzw. 'Teka oświęcimska'” – pisze Tadeusz Zych w monografii Mariana Ruzamskiego „Mistrz drugiego planu”.

Portrety z "Teki oświęcimskiej", na pierwszym planie: portret Xawerego DunikowskiegoZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Dzieła sztuki a dowody terroru

W Auschwitz dostał numer 122843 i przydział do biura rysunkowego, w czym pomogły mu talent plastyczny, doświadczenie z pracy na Politechnice Lwowskiej i znajomość niemieckiego. W obozowej izbie chorych wiosną 1944 roku spotkał Xawerego Dunikowskiego, którego niegdyś poznał w Krakowie. Zawiązała się między nimi przyjaźń, która miała ogromny wpływ na obu artystów. To wówczas powstała „Teka oświęcimska”, czyli zbiór 47 portretów współwięźniów, w tym Dunikowskiego i samego Ruzamskiego, oraz dwa rękopisy. 

Jak pisze w katalogu Jürgen Joseph Kaumkötter: „Ostatnie obrazy Ruzamskiego z Auschwitz są tragiczną kulminacją jego twórczości, jeśli nie kulminacją w sztuce katastrofy XX wieku – polską 'Guernicą'”.

"Teka oświęcimska": (drugi od lewej) autoportret Mariana RuzamskiegoZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

„Okoliczności powstania zbioru były nieludzkie. Brud, śmierć i choroby były na porządku dziennym. (...) Ich portrety są czymś więcej niż tylko przedstawieniami; są niezależną częścią rzeczywistości, w której ludzie wydają się bezpośrednio 'obecni'. Portrety konfrontują widza osobiście w swojej niepokojącej bezpośredniości. (...) W rysunkach ołówkiem i akwarelach Ruzamski koncentruje się na twarzach ludzi, niemal całkowicie rezygnuje z sugestii obozowego ubioru, jedyną zewnętrzną cechą niewoli jest zawsze ogolona głowa” – wskazuje kurator.

„W jego portretach nie ma metafory, nie ma odniesienia do niczego poza obrazem, tylko kontekst i nasza wiedza dopełniają obrazu. Jeśli spojrzymy na nie z perspektywy sprawców, dzieła sztuki stają się dowodami terroru; jeśli odejdziemy od sprawców, zobaczymy dzieła sztuki” – dodaje Jürgen Joseph Kaumkötter.

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!

Wystawa powstała we współpracy z Muzeum-Zamkiem Tarnowskich w Tarnobrzegu (muzeum-tarnobrzeg.pl) oraz Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau. Wsparli ją: Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej, Instytut Polski w Düsseldorfie oraz Fundacja Gerda Kaimera z Solingen.

Po premierowej prezentacji w Centrum Sztuki Prześladowanej w Solingen (do 14.09.2025) kolejnymi miejscami będą: Muzeum-Zamek Tarnowskich w Tarnobrzegu jesienią 2025, a wiosną 2026 roku – Pałac Sztuki w Krakowie, gdzie 100 lat wcześniej artysta miał swoją ostatnią indywidualną wystawę.

Wystawie towarzyszy 250-stronicowy, dwujęzyczny katalog, z reprodukcjami ponad 130 prac Mariana Ruzamskiego oraz tekstami kuratorów dr Jürgena Josepha Kaumköttera oraz prof. Tadeusza Zycha.