Merkel i Steinmeier: Start kampanii wyborczej
24 listopada 2010Rządząca koalicja CDU/CSU-FDP „bezgraniczne zmarnowała” zaufanie wyborców, od przejęcia steru rządów przed rokiem panuje „bezkresny chaos rządzenia”, a zapowiadana „jesień decyzji” stała się „tylko czasem odroczeń” - tymi słowami szef klubu parlamentarnego socjaldemokracji i lider opozycji, Frank-Walter Steinmeier, atakował rząd Angeli Merkel. Były szef MSZ zarzucił dziś (24.11) urzędującej pani kanclerz utrzymującą się inercję władzy i brak wizji na przyszłość. A okazja była idealna. Tzw. debata generalna jest kulminacyjną częścią dyskusji nad budżetem, bo daje okazję do politycznych rozrachunków i popisu oratorskich talentów.
Rząd zmarnowanych szans
Steinmeier powtórzył pod adresem rządzącej koalicji klasyczny już zarzut uprawiania polityki klientelizmu. Polityka zdrowotna i energetyczna doprowadziła do rozłamu społecznego - dodał. A - pomimo stabilnego wzrostu - budżet ma drugie w historii Republiki Federalnej nowe zadłużenie netto. Obywatele zadają sobie pytanie, „kiedy na własnej skórze odczują wzrost” i mają świadomość, że „na całej linii zostali oszukani”, powiedział lider opozycji, przypominając o przyszłorocznej podwyżce składek na ubezpieczenie zdrowotne. Kanclerz jest „zwolenniczką radykalnej prorynkowości”, powiedział Steinmeier.
Oliwy do ognia krytyki dolała szefowa postkomunistycznej Lewicy, Gesine Lötzsch. Rozliczając rząd za kampanię, w której kanclerz Angela Merkel zwróciła się w listach do obywateli, powiedziała: „To był najdroższy list, jaki kiedykolwiek wysłano. Kto przykleja znaczek pocztowy o wartości 2,8 mln euro, ten musi panicznie się bać”. Lötzsch zarzuciła pani kanclerz niespełnienie żadnych wyborczych obietnic.
Merkel i Hamburger w odwecie
Merkel ostro i stanowczo odpierała ataki. Pani kanclerz zauważyła, że SDP w opozycji w „małpim zrywie” pożegnała się z uprzednimi planami reformowania rynku pracy w ramach Agendy 2010 i podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat, A Zielonych Angela Merkel rugała jako partię, która zawsze „dla zasady jest przeciw wszystkiemu” - przywołując przykłady projektu nowego dworca w Stuttgarcie i polityki atomowej.
Kontraproduktywne bojkotowanie Angela Merkel zarzucała opozycji także w polityce europejskiej. Protesty SPD, Zielonych i Lewicy przeciwko parasolowi ochronnemu w obliczu kryzysu w strefie euro „rozliczy historia”, powiedziała. Tymczasem ona sama, "nie zważając na ostrzeżenia lidera opozycji Steinmeiera, a nawet samego prezydenta Niemiec Christiana Wulffa, by mniejsze europejskie państwa traktować jako równoprawnego partnera, stanowczo nalegała by przeforsować własne interesy”- inaczej niż np. Helmut Kohl- komentuje „spiegel-online”.
Budżet na rok 2011 jest świadectwem tego, „że oszczędzamy na przyszłość”, podkreśliła Angela Merkel, zwracając uwagę na dodatkowe środki na żłobki i przedszkola oraz zwiększenie inwestycji w innowacje.
Opozycję, a głównie Zielonych, ostro atakowała także szefowa klubu parlamentarnego liberałów, Birgit Homburger. Zielonym chodzi nie o kwestie merytoryczne, ale o "protest dla protestu". Wskazywała, że Zieloni kreują się na „moralną instancję”, a nie potrafią spełnić żadnych obietnic. „Kto zawsze jest przeciwko wszystkiemu, ten nie może współkształtować przyszłości”, powiedziała. „Podczas gdy Państwo chowacie się w krzakach, my przejmujemy odpowiedzialność”, spuentowała polityk FDP.
Zieloni: „Rząd nie ma planu na przyszłość”
Rządowy preliminarz budżetowy liderka Zielonych, Renate Künast, skrytykowała jako „społeczną i ekologiczną mrzonkę”, świadczącą o tym, że koalicja straciła „poczucie przyzwoitości”. Z jednej strony polityka zdrowotna świadczy o społecznym chłodzie rządu, z drugiej - koalicja uprawia „bezwzględnie politykę” służącą farmaceutycznemu lobby i innym grupom interesów.
Furtka na przyszłość
Odnowienie koalicji CDU/CSU z FDP po przyszłych wyborach „nie jest pewne”, wyrokuje „spiegel-online”. Pomimo werbalnych ataków na opozycję, kanclerz Merkel, a także bliscy jej federalni ministrowie, a zarazem progresywni reformiści w łonie chrześcijańskiej demokracji - Ursula von der Leyen i Norbert Röttgen - raczej będą unikać starcia z Zielonymi. Co najmniej do wyborów landowych w Badenii-Wirtembergii w marcu 2011 roku. Nie tylko ze względu na słabe wyniki sondażowe liberalnej FDP, ale i samej CDU. W ostatnim sondażu preferencji wyborczych instytutu Forsa (z 15-19.11), chrześcijańska demokracja uzyskałaby 34 procent głosów (+1 punkt), FDP ciągle oscyluje na granicy 5-procentowego progu wyborczego (bez zmian), a SPD i Zieloni uzyskaliby po równo 22-procent poparcia wyborców. Odcięcie się od współpracy z Zielonymi byłoby dla CDU politycznym harakiri. „Byłoby z gruntu błędem, aby dalszy rozwój CDU - w sensie i stylu, i treści - uzależniać od jednej tylko partii” – przyznał Norbert Röttgen w tygodniku „Stern”.
Magdalena Szaniawska-Schwabe (Rolf Breuch/dpa/Spiegel/rtrd)
red. odp: Barbara Coellen