1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Merkel: strach jest złym doradcą

20 września 2017

Wtedy, gdy świat współpracuje, jest w stanie przenosić góry. Trzeba negocjować, rozmawiać, szukać rozwiązań - mówi w wywiadzie z DW Angela Merkel.

Deutschland wählt DW Interview mit Angela Merkel
Zdjęcie: DW

Merkel: Sankcje tak, groźby nie

00:36

This browser does not support the video element.

DW: Niemal cały świat zna Pani twarz i nazwisko. W tych niepewnych czasach nacechowanych terrorem, wojną, rozpadającymi się sojuszami, wielu ludzi boi się przyszłości i jednocześnie ma wielkie oczekiwania pod Pani adresem. A czego właściwie boi się pani Merkel?

Angela Merkel*: Uważam, że strach jest złym doradcą. Musimy zmierzyć się z wyzwaniami, a pod tym względem mamy naprawdę wiele do zrobienia. Musimy zastanowić się nad tym, co możemy zrobić. Z mojego doświadczenia wynika, że wtedy, gdy świat współpracuje, jest w stanie przenosić góry. Jeśli wszyscy mają różne zdania, znalezienie rozwiązania może trwać bardzo długo, ale trzeba negocjować, rozmawiać, szukać rozwiązań.

DW: Czy jest coś, co spędza Pani sen z oczu?

AM: Są sytuacje, które zmuszają mnie do głębokiej refleksji, np. sprawa relacji Ukrainy i Rosji, syryjska wojna domowa, która odebrała milionom ludzi ich ojczyznę, sprawa testów nuklearnych w Korei Północnej, to też mnie oczywiście niepokoi, ale nie w tym sensie, że boję się, ale zastanawiam się, jak mogę rozwiązać ten problem.

DW: Jest Pani kanclerzem już od 12 lat. Czy nieograniczona liczba kadencji nie szkodzi pluralizmowi w społeczeństwie i w efekcie także demokracji?

AM: Nie sądzę. Istnieją różne systemy, np. wyboru bezpośredniego jak w przypadku prezydentów Francji czy USA. Tam istnieje ograniczenie liczby kadencji. W Niemczech wybiera się partie. A nie można przecież ograniczyć liczby kadencji danej partii u władzy. A ponieważ to partie wybierają swoich kandydatów na urząd kanclerza, stąd nie ma tutaj ograniczenia kadencji. Takie ograniczenie istnieje w przypadku prezydenta federalnego, głowy państwa, ale nie w przypadku kanclerza federalnego.

Merkel w rozmowie z redaktor naczelną DW Ines Pohl i reporterem DW Jaafarem Abdulem KarimemZdjęcie: DW

DW: W ciągu tych 12 lat urzędowania przeżyła Pani wiele debat na Forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Jak zareagowała Pani w momencie, kiedy prezydent USA Donald Trump zagroził Korei Północnej w przypadku ataku totalnym zniszczeniem?

AM: Jestem przeciwna takim groźbom. Mówię to w moim imieniu i w imieniu niemieckiego rządu: każdą formę rozwiązywania problemów na drodze militarnej uważamy za absolutnie niedopuszczalną i stawiamy na zabiegi dyplomatyczne. Trzeba je kontynuować z całą stanowczością. Są to z mojego punktu widzenia także sankcje i ich wdrażanie. To właściwa odpowiedź. Ale wszystko inne w odniesieniu do Korei Północnej jest złe. Stąd pod tym względem różnimy się zdecydowanie od amerykańskiego prezydenta.

DW: Czy udało się Pani porozmawiać z nim po jego przemówieniu?

AM: Nie rozmawiałam z nim po jego wystąpieniu. Ale przedtem, kilka dni temu, rozmawiałem z nim telefonicznie i podkreśliłam, że należy znaleźć rozwiązanie tego problemu na drodze dyplomatycznej.

DW: Byłaby gotowa podjąć się Pani mediacji?

AM: Zadeklarowałam, że Niemcy są gotowe przejąć tutaj odpowiedzialność albo też jako część Unii Europejskiej.

Nawet, jeśli wydaje się to bardzo odległe od Niemiec, to jednak jest to konflikt, który dotyczy także nas. Dlatego zarówno ja, jak i minister spraw zagranicznych, jesteśmy gotowi, by przejąć tę odpowiedzialność. Uczestniczyliśmy przecież także w wynegocjowaniu porozumienia z Iranem, które uważam za właściwe i które jest lepsze niż brak jakiegokolwiek porozumienia. Trwało to wiele lat, zanim w końcu udało się ograniczyć możliwości rozwijania irańskiego programu nuklearnego. I taką lub podobną drogę trzeba obrać, oczywiście wraz z Rosją, Chinami i Stanami Zjednoczonymi, w przypadku Korei Północnej.

Prezydent Donald Trump w trakcie przemówienia w ONZ (Nowy Jork, 19.09.17)Zdjęcie: Getty Images/AFP/T.A. Clary

DW: Jak miałoby to konkretnie wyglądać? Zadzwoniłaby Pani do Kim Dzong Una?

AM: Obecnie nie ma takich planów i nie zamierzam podejmować kroków nieuzgodnionych z innymi, ponieważ to osłabiłoby tylko wspólnotę międzynarodową. Ale nie możemy uchylać się tutaj od tej odpowiedzialności.

DW: Jednym z centralnych tematów interesujących publiczność Deutsche Welle jest temat polityki uchodźczej. Jak długo uchodźcy pozostaną właściwie w Niemczech? Jak wygląda Pani plan?

DW: Uchodźcy mają różny status. Z jednej strony mamy uchodźców, którzy mają wszystkie prawa zagwarantowane przez Konwencję Genewską. Oznacza to zezwolenie na pobyt na trzy lata. Jeśli po tych trzech latach sytuacja w ich kraju nie polepszy się, mogą oni osiedlić się na stałe. Oprócz tego jest status subsydiarny. W tym przypadku co roku dokonuje się przeglądu sytuacji i podejmuje decyzje. A więc wszystko zależy od statusu. W przypadku Iraku mamy już osoby dobrowolnie powracające do miast wyzwolonych spod władzy Państwa Islamskiego. I te dobrowolne powroty wspieramy po to, żeby umożliwić tym ludziom na miejscu nowy początek.

DW: Ale co w przypadku, jeśli wojna w Syrii potrwa 20 lat?

AM: To tak jak mówiłam, jest Konwencja Genewska, która nakazuje takiej osobie przyznanie stałego pobytu. Przede wszystkim jednak mamy nadzieję, że konflikt syryjski nie będzie trwał 20 lat. Ale ludzie, którzy obecnie są tutaj u nas, nie mają się czego obawiać.

DW: W niedzielę odbędą się w Niemczech wybory powszechne. Według ostatnich sondaży partia AfD może stać się trzecią siłą polityczną w Bundestagu. Dlaczego nie udało się Pani temu zapobiec?

AM: Nie chcę spekulować na temat wyników wyborów, to zrozumiałe, ale chcę namawiać do tego, by możliwie wielu ludzi głosowało na ofertę CDU i CSU. Mamy pewne konflikty i różne zdania na temat euro i jego stabilności, ale także w kwestii polityki uchodźczej. Uważam, że te zasadnicze decyzje dotyczące Europy, wspólnej waluty, ale i naszych humanitarnych zobowiązań, w naturalny proces sposób prowadzą do sporów a przynajmniej dyskusji w społeczeństwie. Ale uważam te decyzje za właściwe i konieczne. Dlatego musimy spróbować znaleźć dobre rozwiązanie związanych z tym problemów, aby zyskać zaufanie wyborców, ale te zasadnicza decyzję trzeba w niektórych sytuacjach po prostu podejmować.

DW: Wielu naszych odbiorców pyta – ale przecież Niemcom powodzi się tak dobrze, mają dobre szkoły, dobrą służbę zdrowia, dobre emerytury a pomimo to AfD, partia prawicowo-populistyczna, odnosi takie sukcesy. Czy może Pani to wyjaśnić naszej międzynarodowej publiczności?

AM: Nie chcę tego wyjaśniać, ponieważ nigdy nie będę współpracować z AfD, ale chciałam podkreślić, że oczywiście także w Niemczech są ludzie, którzy mają problemy. To nie usprawiedliwia konkretnych politycznych postaw ani ich wykluczania. Ale musimy ciężko pracować nad tym, by stworzyć równy poziom życia. Mamy obszary wiejskie, które są zapóźnione jeśli chodzi o internet, gdzie są też problemy z lekarzami. Mamy ludzi, którzy przez wiele lat pracowali, a pomimo to mają bardzo niską emeryturę. W porównaniu z innymi krajami jesteśmy w dobrej kondycji, ale także i tutaj wielu ludzi musi żyć bardzo oszczędnie.

DW: Jak w takim razie chciałaby Pani odzyskać wyborców AfD?

AM: Nie jesteśmy jedyni, którzy mają tego typu kłopoty, ale moja odpowiedź jest jasna – trzeba rozwiązywać problemy ludzi. Chodzi tu o takie problemy jak zatrudnienie, ale i porządne szkoły, służba zdrowia. Trzeba naprawdę zatroszczyć się o te sprawy. Ale z drugiej strony musi być jasne, że przeciwstawiamy się nienawiści i przemocy.

DW: A gdyby miała Pani spędzić miesiąc na bezludnej wyspie - kogo z liderów innych partii zabrałaby Pani ze sobą?

AM: Wzięłabym ze sobą Joachima Hermana z CSU. Porozmawiałabym z nim, jak można polepszyć bezpieczeństwo wewnętrzne w Niemczech, ale może i on by mnie popytał o parę kwestii, z którymi nie jest zbyt obeznany.

DW: Dziękujemy za rozmowę.

rozmawiali Ines Pohl i Jaafar Abdul Karim (DW)