Order zobowiązuje?
8 czerwca 2011Angelę Merkel przyjęto w Waszyngtonie z honorami, jakie dotąd były udziałem Helmuta Kohla 16 lat temu. Ale świat wygląda dziś inaczej; i USA i Niemcy w wielu sprawach mają różne zdanie. Dotyczy to zarówno dróg wyjścia z kryzysu finansowego, jak i polityki wobec Libii i nagłej zmiany stanowiska Berlina w kwestii energetyki atomowej. Z kolei Obamie zarzuca się, że przestał on uważać za główny filar polityki zagranicznej sojusz transatlantycki. Ale prezydent USA zapewniał, że „Niemcy, w sercu Europy, należą do naszych najpotężniejszych sojuszników, a kanclerz Merkel do moich najbliższych partnerów”.
Wiara i nadzieja
Kanclerz Merkel odbierając odznaczenie, podkreśliła na konferencji prasowej, że obie strony - mimo tego, co łączy – mogą wyrażać odmienne poglądy. Merkel nawiązała tu do wstrzymania się przez Niemcy od głosu podczas uchwalania rezolucji w sprawie Libii na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ: „nie każdy może brać udział we wszystkim”. Ale Amerykanie nadal oczekują od Niemiec wsparcia, irytując się odmową. I tak (zdaniem Roberta Geralda Livingstona, wybitnego amerykańskiego dyplomaty, który zauważył zmianę polityki Berlina wobec Niemiec po zjednoczeniu) Medal Wolności dla Merkel stanowi zachętę na przyszłość.
Order i obietnice
Obie strony starają się też przejść do porządku dziennego nad zgrzytem wokół polityki libijskiej Berlina. Obama oświadczył, że panuje zgoda co do tego, że pozbawienie władzy libijskiego dyktatora, Muammara Kaddafiego, jest tylko kwestią czasu. A wówczas – kontynuował prezydent USA – będzie wiele do zrobienia dla pomocy narodowi libijskiemu: „Liczę na to, że wówczas, tak jak dawniej, w wielu dziedzinach, Niemcy okażą pełne poparcie, zakrojone na szeroką skalę” – dodał Obama, a Merkel dała do zrozumienia, że Berlin pomoże w odbudowie Libii.
Christana Bergmann / Andrzej Paprzyca
red. odp.:Bartosz Dudek