Merz w USA. Jaka strategia na Trumpa?
4 czerwca 2025
Mają numery swoich prywatnych komórek i mówią do siebie „Donald” i „Friedrich”. Ale poza przelotnym spotkaniem kilka lat temu w Nowym Jorku nigdy więcej się nie spotkali. Do teraz: nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz z konserwatywnej CDU właśnie jedzie do Donalda Trumpa z inagururacyjną wizytą. Zatrzyma się w Blair House tuż obok Białego Domu, co uważa się za szczególny zaszczyt. Królowa Wielkiej Brytanii Elżbieta i prezydent Francji Charles de Gaulle też tam nocowali.
Jednak zaledwie kilka tygodni temu Merz ostro zareagował na działanie prezydenta USA. Donald Trump wraz z wiceprezydentem J.D. Vance'em upokorzyli prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego przed światową opinią publiczną i obwinili go o agresję Rosji na jego kraj.
Merz uznał również za napastliwe to, jak Vance i inni współpracownicy Trumpa okazali wsparcie ekstremistycznej AfD.
Trump powtarzał jedno słowo
Kanclerz niedawno mówił o swoich odczuciach przed wizytą w Waszyngtonie i opowiedział, jak przebiegała jego pierwsza rozmowa telefoniczna z Donaldem Trumpem. Na WDR Europaforum powiedział: „Zawsze ważne jest, aby nie mówić tak długo, ale mówić krótko i pozwolić także jemu mówić”. Jak relacjonował, co drugie-trzecie słowo wypowiedziane przez prezydenta USA to „great”.
„Trzeba się do niego dostosować i nawiązać z nim kontakt. A jednocześnie nie można prezentować się jako ktoś mniejszy niż naprawdę jesteśmuy” – stwierdził Merz. „Nie jesteśmy żebrakami”.
Carlo Masala, profesor ds. polityki międzynarodowej na Uniwersytecie Bundeswehry w Monachium, również radzi, aby podczas rozmów z Trumpem zachować pewność siebie. W rozmowie z NDR Info ekspert radził kanclerzowi: „Musi sprawiać wrażenie asertywnego, ale jednocześnie konsekwentnie dawać Trumpowi poczucie, że jest mężem stanu, który ma prawdziwą wizję. Wierzę, że takie pochlebstwa razem z europejską samoświadomością to właściwa strategia, ale nie ma gwarancji, że ostatecznie się powiedzie”.
Niemcy odrobiły pracę domową
Rozmowy w Waszyngtonie prawdopodobnie skupią się wokół trzech tematów: wojny w Ukrainie, sporu o cła i wkładu Europy w bezpieczeństwo.
W tym ostatnim obszarze Merz już działa. Trump wielokrotnie narzekał na niewystarczające wydatki na obronę niektórych europejskich partnerów z NATO, w tym Niemiec, i groził wycofaniem wsparcia USA. Teraz Merz może powiedzieć, że Niemcy zamierzają masowo się dozbroić: w przyszłości mają przeznaczyć na to 5 proc. PKB: 3,5 procent bezpośrednio na wojsko, a 1,5 procent na infrastrukturę związaną z obronnością.
Niemcy chcą również w tej kwestii przewodzić w Europie. Najlepszym dowodem na to była wspólna wizyta w Kijowie głów państw i rządów Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Polski, zainicjowana przez Merza. Spełnia to również amerykańskie wymagania, aby Europa sama zajęła się własną polityką bezpieczeństwa. W zamian Merz i inni europejscy szefowie rządów liczą na współpracę z USA w celu zwiększenia presji na Władimira Putina.
Merz nie jest negocjacyjny w sporze o cła, ponieważ polityka handlowa to obszar UE. Ale Niemcy jako kraj eksportowy są szczególnie dotknięte restrykcjami w handlu. Amerykańskie cła importowe na stal i aluminium podwoiły się właśnie do 50 procent. Kanclerz prawdopodobnie będzie lobbować zarówno u Trumpa, jak i w Brukseli, aby uniknąć eskalacji konfliktu handlowego, w którym wszyscy stracą.
USA porzucą Europę?
Friedrich Merz jest do szpiku kości zwolennikiem współpracy transatlantyckiej. Prawdopodobnie będzie próbował przekonać Donalda Trumpa, że w interesie Ameryki leży również to, aby USA nadal angażowały się w Europie. Jednak politolog Carlo Masala jest pesymistą: „Uważam, że długoterminowa strategia, którą można opracować, opiera się na założeniu, że Stany Zjednoczone wycofają się z negocjacji między Rosją a Ukrainą i już nie będą definiować siebie jako potega w Europie”.
Dlatego Europejczycy muszą rozważyć, co są skłonni zrobić, gdyby USA zniknęły jako najważniejszy sojusznik Ukrainy: „I wykazać się szybkością, jeśli chodzi o kwestię europejskiej zdolności obronnej i suwerenności. To długoterminowa strategia”.
Spory między Niemcami a USA są wielorakie, a Friedrich Merz i Donald Trump to zupełnie inne osobowości. Ale kanclerz jest zdeterminowany, aby otwarcie skonfrontować się z prezydentem. „Nie potrzebuję waleriany, aby zachować spokój i odbyć z amerykańskim prezydentem rozsądną rozmowę” – powiedział niedawno w ZDF. Jednak prawdopodobnie celowo będzie unikał trudnych tematów, takich jak sympatia administracji Trumpa dla AfD. Minister spraw zagranicznych Johann Wadephul również powstrzymał się od skomentowania tego w Waszyngtonie.
Trumpowie z Palatynatu
W Niemczech wraz z nowym rządem, złożonym z konserwatywnej CDU/CSU i socjaldemokratów, nowy styl wkroczył również do polityki zagranicznej. Była minister spraw zagranicznych Zielonych Annalena Baerbock była czasami krytykowana za swoje moralizatorskie, dydaktyczne wypowiedzi. Teraz rząd chce ponownie skupić się na wspólnych interesach i poszukiwaniu kompromisów, nawet z trudnymi partnerami. Administracja Trumpa niewątpliwie do nich należy.
Ale w przypadku Trumpa nie można wykluczyć niespodzianek, mówi Carlo Masala: „Friedrich Merz powiedział właściwą rzecz w noc wyborczą: nie można już polegać na USA. Więc jeśli Donald Trump powie dzisiaj jedno, nie ma gwarancji, że jutro nie powie i nie zrobi dokładnie odwrotnie”.
Jeszcze przed swoją inauguracyjną wizytą w Waszyngtonie Friedrich Merz zaprosił prezydenta USA do wizyty w ojczyznie jego przodków. Dziadek Trumpa Friedrich Trump pochodził z winiarskiego miasta Kallstadt w Palatynacie (land Nadrenia-Palatynat) i wyemigrował do USA. Nie wiadomo jeszcze, czy Trump przyjął zaproszenie. Być może woli poczekać i zobaczyć, jak potoczy się jego rozmowa z Merzem.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.