1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mistrzyni Polski z Wuppertalu

26 lipca 2010

Oliwia Łuczak jest aktualną mistrzynią Polski w wadze lekkopółśredniej, wicemistrzynią Europy i wielokrotną mistrzynią Niemiec. Jej serce bije dla Polski i Niemiec, dla fizyki i dla boksu.

Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Poza ringiem Oliwia jest uosobieniem spokoju. Kiedy mówi, waży każde słowo. Trochę też dlatego, że chociaż mówi po polsku bardzo dobrze i od czasu jak regularnie jeździ do Polski, coraz lepiej, nie jest jeszcze w stanie wyrazić każdego niuansu. Wtedy przechodzi na niemiecki.

Pasje

Oliwia Łuczak urodziła się w Schwelm w Zagłębiu Ruhry, w polskiej rodzinie. Ma polskie i niemieckie obywatelstwo. Jej pasją jest fizyka i boks. W Niemczech boksuje dla swojego rodzimego klubu: Boxing-Sportunion Wuppertal (BSU). Na arenie międzynarodowej walczy dla Polski, w barwach Wdy Świecie, gdzie trenerem jest Leszek Piotrowski, zarazem trener narodowej kadry Polski. W marcu Oliwia po raz kolejny wywalczyła mistrzostwo Polski w wadze lekkopółśredniej. Zaczęła przy tym boksować dla Polski z czysto pragmatycznych względów: „Po pierwsze w Niemczech boks kobiet nie jest tak dobrze zorganizowany, jak w Polsce, a dla mnie było ważne, żebym mogła pogodzić plan zawodów z nauką, a teraz z pracą. W Polsce było to możliwe. A po drugie... wróciłam do korzeni. Bardzo się cieszę, że mogę walczyć dla Polski, cała moja rodzina jest szczęśliwa”.

Oliwia ŁuczakZdjęcie: DW

Drugą pasją Oliwii jest fizyka. Nie chciała jednak studiować teorii, zdecydowała się więc na jej praktyczne zastosowanie, na wydziale inżynierii Uniwersytetu w Wuppertalu. Dyplom zdała z najwyższą możliwą oceną, dzisiaj jest na uczelni pracownikiem naukowym i przygotowuje się do pisania pracy doktorskiej na temat bezpieczeństwa transportu drogowego: „Bez treningów chyba bym nie skończyła studiów. Potrzebuję wysiłku fizycznego dla pracy umysłowej i zachowania równowagi wewnętrznej” - mówi.

Olimpijskie marzenie

Przygodę z boksem Oliwia zaczęła niespełna siedem lat temu, jako 21-latka. Właściwie wbrew swojej woli, przyznaje trener, Monsif Gammodi: „Przyszła do klubu, żeby popracować trochę nad kondycją i ją odkryłem. Wcale nie chciała boksować, ale dała się namówić do pierwszej walki. Oliwia ma bardzo silną wolę, to jeszcze ważniejsze niż talent”.

Pierwszą walkę Oliwia wygrała, drugą przegrała. I dopiero przegrana zmotywowała ją do dalszych treningów. Została. Dziś oprócz tego, że jest zawodniczką, jest w zarządzie klubu w Wuppertalu i trenuje młodsze dziewczyny. Jej partnerami sparingowymi są chłopacy, wśród dziewczyn nie ma konkurentek. „Oliwia jest świetną zawodniczką. Jest naprawdę dobra. Boję się z nią walczyć, bo mnie znokautuje” – z respektem mówi klubowy kolega.

Oliwia z partnerami sparingowymi, kolegami z klubu, BSU WuppertalZdjęcie: DW

Szczupła, niebieskooka blondynka znakomicie odnalazła się w tym „męskim” świecie. Bo też jako taki ciągle jeszcze widzą boks funkcjonariusze związku bokserskiego w Niemczech, denerwuje się Monsif Gammodi: „Większość, zwłaszcza starszych, uważa, że na ringu nie ma miejsca dla kobiet. Istnieje co prawda narodowa reprezentacja kobiet, ale to tylko alibi. Jeżeli dziewczyny dostają jakiekolwiek wsparcie finansowe, to najwyżej resztki tego, co zostaje po męskim boksie. W porównaniu z boksem kobiet w Polsce, czy w ogóle na świecie, w Niemczech kuleje on daleko, daleko z tyłu”.

Decyzją MKOI podjętą w sierpniu ub. roku w Berlinie, na igrzyskach w Londynie w 2012 r. boks kobiet, dotąd jedyna dyscyplina olimpijska, do której nie dopuszczano kobiet, po raz pierwszy znajdzie się w programie igrzysk. Ale tylko w trzech kategoriach wagowych: muszej (48-51 kg), lekkiej (56-60 kg) i średniej (69-75 kg). Oliwia walczy w wadze lekkopółśredniej: „Zawsze walczyłam w kategorii 64 kg, co znaczy, że muszę schudnąć do 60 kg. Robię dietę... ciężko mi. Ale ja tak bardzo chcę startować na olimpiadzie!”.

Złamany nos dopiero po 60 walkach

Do boksu przekonał Oliwię trener, Monsif GammodiZdjęcie: DW

Monsif Gammodi, tak jak rodzice Oliwii, przyjechał do Niemiec w latach 80-tych i „utknął”, dowcipkuje. Skończył studia, w 1997 r. założył z grupą zapaleńców klub BSU, trenuje boks, kickboxing i thaiboxing, jest też trenerem narodowej reprezentacji Palestyny i od początku z pasją wspiera boks kobiet: „Dziewczyny trenuje się bardzo łatwo i bardzo trudno. Trudno, bo są czasami nadzwyczaj wrażliwe i trzeba uważać, co się mówi. Uchodzę za ostrego trenera i muszę się hamować, chociaż dziewczyny już się przyzwyczaiły. Ale jednocześnie są uparte i mają silną wolę. Mam też wrażenie, że są odważniejsze niż mężczyźni i lepiej radzą sobie z porażkami”.

Monsif Gammodi wie, co mówi. Sam, jako Tuareg z duszą wojownika, rozumie swoje podopieczne: „Jeżeli kobiety już są na ringu, walczą ze stuprocentowym zaangażowaniem. Na chłopakach się już zawiodłem, na dziewczynach rzadko. Oliwia też taka jest, ma waleczną duszę i co jeszcze ważniejsze niż talent - wolę. Jest bardzo zdyscyplinowana i dokładnie wie, czego chce”.

A co z siniakami i szramami po walce? Mimo ochraniaczy na głowę, obowiązkowych w amatorskim boksie, twarz zostaje odsłonięta: „Boks wcale nie jest tak niebezpieczny, za jaki uchodzi” – zapewnia trener – „Na ringu zawodnik jest przygotowany na uderzenie, w przeciwieństwie do niespodziewanych ataków w piłce nożnej, siatkówce, czy innych sportach”.

„Na ringu się o tym nie myśli” – potwierdza Oliwia – „Pewnie, że kiedy zaczynałam, pierwsze, o czym pomyślałam przed walką, to było ‘złamię sobie nos i co zrobię?’. Ale nos złamałam dopiero po 60. walce... Można się przyzwyczaić, ale w boksie trzeba zapomnieć o próżności”.

Elżbieta Stasik

Red. odp.: Bartosz Dudek