1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Moja Europa. W stronę nowego języka

Strassburger Stanisław
17 kwietnia 2017

Stare podręczniki do historii Hiszpanii i współczesne muzea andaluzyjskiej Granady pomagają szukać nowego języka politycznego zjednoczonej Europy. Jak taki język miałby wyglądać? Pisze Stanisław Strasburger

Stanislaw Strasburger
Zdjęcie: Mathias Bothor

Podczas jednej z podróży do Hiszpanii trafiłem na targ staroci. W ręce wpadł mi antykwaryczny podręcznik historii kraju. Niewielka książeczka przedstawiała go jako „przedmurze chrześcijaństwa”. Autor pisał, że Hiszpanie wywarli ogromny wpływ na historię świata, bo „swoją ofiarną piersią osłaniali serce Europy przed mieczem Arabów”.

Podręcznik zainteresował mnie również dlatego, że żywo przypomniał mi kraj, z którego pochodzę - Polskę.

Częścią przesyconego nostalgią, mainstreamowego języka politycznego we współczesnej Polsce jest utrwalanie narodowego mitu „oblężonej twierdzy”. Ten mit trywializuje rzeczywistość przedstawiając świat zewnętrzny jako zagrożenie. Racja zawsze jest po „naszej” stronie (naszego narodu), a każdy „inny” to wróg siejący postrach i zniszczenie.

Zdjęcie: Simone Falk

Światło Granady

Współczesna Hiszpania, a w szczególności Andaluzja i miasto Granada, stanowią dla mnie inspirację do poszukiwania odmiennego języka politycznego. O ile bowiem w Polsce mit „oblężonej twierdzy” ma się dobrze, podobnie zresztą jak w wielu innych krajach Europy, mieszkańcy Hiszpanii wykonali imponującą pracę. Podręcznik, który miałem w ręku, jest dziś wyłącznie ciekawostką wartą kilku eurocentów na pchlim targu.

Niniejszy tekst piszę będąc właśnie w Granadzie. Mój dwumiesięczny pobyt tu nie jest przypadkowy. Zajmując się EU-topią (z greckiego „dobre miejsce”), czyli projektem europejskiej republiki regionów opartej na zasadach sprawiedliwości społecznej, różnorodności kulturowej i równości wszystkich obywateli [np. mój tekst w DW z dn. 28.10.2016], patrzę na Granadę jako na jej stolicę. Dlaczego?

Historia Granady jest imponująca. Centralnym elementem pamięci zbiorowej miasta jest udana koegzystencja wieloreligijnej społeczności w średniowieczu i u progu renesansu (żydów, chrześcijan i muzułmanów). Sięgająca tamtych czasów malownicza starówka i górujący nad nią do dziś spektakularny pałac Nazrydów z jego filigranową architekturą, to świadectwa owej przeszłości.

Jednak współczesna Granada to nie żaden skansen. Jej dynamiczna przestrzeń miejska niejako predestynowana jest do tego, aby demaskować trywializujące uproszczenia. Tym bardziej, że wielka popularność wśród turystów owej czasami wręcz cukierkowej różnorodności Granady przypomina mieszkańcom, że jakikolwiek podział na „my” i „oni” podkopałby również komercyjny sukces miasta.

"Współczesna Granada to nie żaden skansen" Zdjęcie: Simone Falk

Przeszłość jako opowieść otwarta

Spektakularnym przykładem skutecznego negocjowania teraźniejszości i kształtowania pamięci zbiorowej miasta jest Centro Cultural Caja GRANADA, Memoria de Andalucia.

Zaprojektowane przez Alberto Campo Baeza centrum powstało w 2009 roku. Ekspozycja stała podzielona jest na cztery obszary tematyczne: różnorodność krajobrazu, przestrzeń miejska i wiejska, formy życia oraz sztuka i kultura. Centralnym elementem prezentacji są interaktywne obiekty. Można je nie tylko obejrzeć, ale i dotknąć, posłuchać oraz sprawdzić, jak działają.

Spacerując po Centrum wirtualnie spotykamy ludzi, którzy w różnych okresach zamieszkiwali Andaluzję. Na ekranach pojawiają się realnej wielkości władcy arabscy, chłopi nowożytni, starożytni mieszkańcy miast, mnisi czy rzemieślnicy. Każdy ma swoją historię i po prostu ją opowiada.

Wystawa zachęca do swoistej archeologii pamięci. Interaktywność ekspozycji nie jest bowiem tylko nowinką techniczną. W czasie kolejnych wizyty można za każdym razem inaczej uporządkować przeszłość, w oparciu o nowe potrzeby, a nawet nastrój zwiedzającego. W ten sposób jest miejsce na wielogłosową opowieść. Niczym osobiste wspomnienia każdego z nas, pamięć zbiorowa staje się swoistym dziełem otwartym.

Ekspozycja w Fundacion Caja GranadaZdjęcie: Simone Falk

Program na dziś

Eksponowanie pozytywnych doświadczeń wielokulturowej przeszłości wiarygodnie i nienachalnie uczy otwartości na innego i wrażliwości na wykluczenie. Co więcej, w dobie, kiedy język jest narzędziem manipulacji politycznej, zachęca do szukania nowego. Przecież „naród” i „tożsamość” to pojęcia wyrosłe w XIX wieku, w zupełnie innym kontekście politycznym i społecznym.

Rozmawiając z mieszkańcami Granady, ale też z wieloma berlinczykami czy warszawiakami mam wrażenie, że przysparzają one więcej kłopotów niż pożytków. Bo czy ojczyzną jest państwo, w którym się urodziłem? Miasto? Region? A może okolica, z której pochodzą rodzice? A co, jeśli rodzina nie jest z jednego miejsca?

Czego w tym kontekście uczy mnie Granada? Najeżony pojęciami z pchlego targu język nie pozwala trafnie opisać rzeczywistości, w której żyjemy. Warto wspólnie poszukać nowego. Z perspektywy Granady jest szansa na sukces.

Stanisław Strasburger

Stanisław Strasburger urodził się w Warszawie, jest pisarzem i menadżerem kultury. Zajmuje się wielokulturowością, migracją, pamięcią zbiorową oraz EU-topią. Jest autorem książek „Opętanie. Liban“ (Warszawa 2015; Zürich 2016) oraz „Handlarz wspomnień” (Warszawa 2009, Beirut 2014, (planowane) Zürich 2017). Mieszka na przemian w Berlinie, Warszawie i Bejrucie.