1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Morawiecki w Brukseli. Dofinansowanie dla Baltic Pipe

15 kwietnia 2019

Premier Mateusz Morawiecki uczestniczył dziś w podpisaniu umowy o dofinansowaniu gazociągu Baltic Pipe z budżetu UE. Jednak na froncie nowych dopłat do krów i tuczników w Polsce na razie nie ma postępów.

Mateusz Morawiecki uczestniczył w podpisaniu umowy o dofinansowaniu gazociągu Baltic Pipe z budżetu UE
Mateusz Morawiecki uczestniczył w podpisaniu umowy o dofinansowaniu gazociągu Baltic Pipe z budżetu UEZdjęcie: Reuters/F. Lenoir

Gaz-System podpisał dziś (15.04.2019) w Brukseli umowę na warte do 215 mln euro dofinansowanie prac budowlanych dla Korytarza Bałtyckiego (Baltic Pipe) z budżetu UE. To projekt uznany przez UE za priorytetową inwestycję w infrastrukturę energetyczną, a jego celem jest stworzenie systemu połączeń przez Morze Północne, Danię i Morze Bałtyckie, którym docelowo będzie dostarczane do Polski co roku 10 mld metrów sześciennych gazu, pochodzącego ze złóż w Norwegii. Wartość całej inwestycji w gazociąg, która ma być ukończona w 2022 r., to 1,6 mld euro, z czego mniej więcej połowę ma ponieść strona polska.

– To będzie przełom pod względem strategicznym. Nasze bezpieczeństwo energetyczne będzie wyglądać zupełnie inaczej. Baltic Pipe to jest odwrotność Nord Stream 2, bo zwiększa dywersyfikację dostaw energii dla Polski i UE – powiedział premier Mateusz Morawiecki. Umowa, w której podpisaniu asystował polski premier w Brukseli, to efekt decyzji krajów Unii w Radzie UE o dofinansowaniu Baltic Pipe, którą podjęto i ogłoszono już w styczniu tego roku.

Zażegnany spór z Kopenhagą

Trwające od kilku lat przygotowania do budowy Baltic Pipe już doprowadziły do usunięcia zadawnionych sporów Warszawy z Kopenhagą. Oba kraje podpisały jesienią 2018 r. umowę w sprawie rozgraniczenia akwenów na południe od wyspy Bornholm, o które Polska i Dania spierały się ponad 40 lat. Właśnie na tych wodach ma być ułożony Baltic Pipe. Pierwsze granty z budżetu UE na prace studyjne nad gazociągiem przyznano już w 2015 r., a szefowie polskich i duńskich firm gazociągowych wymienili się decyzjami zatwierdzającymi inwestycję w gazociąg jesienią 2018 r.

Także dzisiaj kraje członkowskie w Radzie UE ostatecznie zatwierdziły nowelizację dyrektywy gazowej, która skomplikuje i zapewne opóźni budowę Nord Stream 2, ale – wbrew początkowym nadziejom przeciwników tego gazociągu – nie zablokuje tej inwestycji. Z tego powodu reforma była krytykowana przez europosłów PiS, którzy w jej sprawie wstrzymali się od głosu w Parlamencie Europejskim. Jednak w Radzie UE tylko Bułgaria wstrzymała się od głosu, a pozostałe kraje – łącznie z Polską – głosowały za nowelizacją. – Powiedziałem w Komisji Europejskiej, że będziemy patrzeć jej na ręce co do egzekwowania dyrektywy w sprawie Nord Stream 2 – powiedział Mateusz Morawiecki.

Morawiecki bez Junckera

Dość pospiesznie organizowana wizyta premiera Polski w Brukseli miała program typowy dla ministra, lecz nie szefa rządu – nie spotkał się bowiem ani z szefem Komisji Europejskiej Jeanem-Claude’em Junckerem, ani z Donaldem Tuskiem, lecz tylko z kilkoma komisarzami UE. Pomimo to Morawiecki deklarował zadowolenie z wizyty, a nawet opowiadał o poufnych rozmowach z Komisją Europejską o budżecie wieloletnim 2021-27, które już miały doprowadzić do zmian korzystnych dla Polski. Ten projekt był istotnie przedmiotem politycznego lobbingu wielu krajów UE, ale przed rokiem. Komisja Europejska ogłosiła bowiem swój projekt wiosną 2018 r. (z cięciami na poziomie minus 23 proc. w polityce spójności dla Polski). A teraz jest przedmiotem negocjacji przede wszystkim pomiędzy krajami Unii.

– W ogóle na ten temat nie ma rozmowy – tak Morawiecki, który spotkał się w Brukseli także z komisarzem UE ds. budżetu, Guentherem Oettingerem, odpowiedział na pytanie o projekt rozporządzenia „pieniądze za praworządność”. Plan zawieszania, w skrajnych wypadkach odbierania funduszy unijnych za łamania praworządności (po 2020 r.) jest firmowany przez Oettingera i został ogłoszony w maju 2018 r. Dotąd w Radzie UE dyskutowano o nim co najmniej dwa razy.

Co z tucznikami

Morawiecki już w niedzielę wieczorem spotkał się z komisarzem UE ds. rolnictwa, Philem Hoganem. Prezes PiS Jarosław Kaczyński obiecał niedawno dopłaty po 100 zł do świni i 500 zł do krowy. W Polsce już teraz dopłaca się do bydła (po blisko 400 zł w stadach do 50 sztuk), kóz i owiec z unijnych funduszy na dopłaty bezpośrednie, czyli z I filara wspólnej polityki rolnej. Ale po deklaracji Kaczyńskiego polska administracja – jak wynika z naszych informacji – gorączkowo sprawdza, czy jeszcze w ramach obecnego budżetu unijnego (2014-2020) da się w Polsce dorzucić subsydia za hodowlę zwierząt w polepszonych warunkach życiowych („świnie na ściółce, krowy na pastwiskach”) z II filara wspólnej polityki rolnej, czyli z funduszy na rozwój obszarów wiejskich.

– Nie jest wykluczone, że jeszcze przed przyszłą wieloletnią perspektywą budżetową uda się uzyskać pieniądze na te tematy – powiedział Morawiecki w Brukseli.

Program rozwoju obszarów wiejskich (PROW), który określa szczegółowe sposoby wydawania pieniędzy z II filara, jest podpisywany na siedem lat (2014-2020), ale można go co roku doraźnie korygować. Tyle, że wszystkie płatności muszą mieścić się w kopercie dla Polski wynegocjowanej w 2013 r. Polski rząd sonduje, czy obecny PROW można przeprogramować i w rezultacie na dopłaty „krowa plus” i „tucznik plus” przesterować pieniądze z innych obecnych programów rolnych dla Polski – zwłaszcza tych, w których polska administracja ma kłopot z poprawnym wydatkowaniem funduszy.

Mimo krytyki budowa gazociągu Nord Stream 2 idzie do przodu

01:11

This browser does not support the video element.