Morderczy strzał w 1967. Początki demokracji i terroru
3 czerwca 2017Z pamięcią zbiorową w Niemczech nie jest tak prosto. Składa się na nią na pewno zjednoczenie Niemiec w 1990 roku, II wojna światowa, no i rok 1933 - początek ery nazistowskiej. Są to wydarzenia, które w podręcznikach do historii mają swoje konkretne daty i określony czas trwania. Inaczej sprawa ma się z ruchem studenckim w Niemczech. W tym kontekście najczęściej mówi się o pokoleniu ‘68. Związane z tym wydarzenia, które wywarły ogromny wpływ na całą epokę historii (Zachodnich) Niemiec sprawiają niemały problem.
To, że w niemieckich mediach dużo mówi się o wydarzeniach sprzed 50 lat, wiąże się ze szczególnie tragicznymi wydarzeniami. 2 czerwca 1967 został śmiertelnie postrzelony przez policjanta w cywilu 26-letni Benno Ohnesorg. Stało się to podczas manifestacji w Berlinie przeciwko wizycie szacha Iranu. Rządzącemu w Iranie tyranowi nadskakiwał Senat zachodniego sektora podzielonego Berlina, ówczesny prezydent Zachodnich Niemiec Heinrich Luebke i zachodnioniemieckie bulwarówki.
Protesty rozpoczęły się już wcześniej
Dla Beno Ohnesorga i jego kolegów z uczelni była to kolejna prowokacja. Studenci w Zachodnich Niemczech czuli się już od dawna prowokowani. Powodem było milczenie pokolenia rodziców i dziadków o ich roli w czasach nazistowskich. Oburzenie wywoływała wojna w Wietnamie oraz brak reformy na uczelniach. Już w 1966 roku w reakcji na wprowadzenie obowiązku immatrykulacji w określonym terminie studenci organizowali pierwsze blokady na siedząco. Przyjęto też rezolucję, w której mowa była o „urzeczywistnieniu demokratycznej wolności we wszystkich obszarach życia”. Studenckie ruchy kontestatorskie związane były więc nie tylko z zagadnieniami akademickimi. Był to pierwszy bunt powojennego pokolenia Niemców na Zachodzie.
Knut Nevermann był wtedy przewodniczącym Rady Samorządu Studenckiego (AStA) i uczestnikiem tamtych wydarzeń. Po śmierci Ohnesorga publicznie wygłosił mowę pogrzebową. Wtedy powiedział: „Został zabity jeden z nas, kiedy chcieliśmy wyrazić swoją opinię”.
„Ogromne zmiany w politycznym myśleniu”
W rozmowie z Deutsche Welle Nevermann mówi 50 lat później, że na skutek wydarzeń 2 czerwca 1967 r. „nastąpiła u niego i jego kolegów niebywała zmiana świadomości politycznej”. Przyczyniła się do tego reakcja berlińskiego Senatu. Obwiniał on studentów za śmierć ich kolegi. Urzędujący wtedy burmistrz Zachodniego Berlina, socjaldemokrata Heinrich Albertz, obwieścił w radiu: „Cierpliwość miasta się kończy”.
Także dominujący na rynku prasowym koncern Axel Springer podburzał przeciwko studentom wyzywając ich od „awanturników” i „burzycieli”.
Benno Ohnesorg został zastrzelony przez snajpera, policjanta Karla-Heinza Kurassa, o którym od 2009 roku wiadomo, że był agentem enerdowskiej bezpieki. Nie poniósł on za to - pomimo zeznań świadków - żadnych konsekwencji. Dzisiaj otwarcie mówi się, że było to zwykłe zabójstwo. - To skandal wymiaru sprawiedliwości – mówi Knut Nevermann.
Po 2 czerwca 1967 roku doszło do „prawdziwej radykalizacji” postaw młodego pokolenia w Zachodnich Niemczech. Nevermann, dzisiaj 73-latek, coraz częściej po śmierci Ohnesorga rzucał na studenckich protestach kamieniami w stronę policji.
1968: Zabity Rudi Dutschke
Kolejny etap eskalacji studenckich protestów nastąpił po zamachu w kwietniu 1968 r. w Berlinie na charyzmatycznego działacza niemieckiego ruchu studenckiego Rudiego Dutschkego. Po tym wydarzeniu protestująca młodzież poszła dwoma drogami: jedni zdecydowali się na skończenie studiów i karierę inni – o wiele mniejsza grupa – na przemoc i terror. Aktywiści tacy jak Nevermann piastowali funkcje w różnych instytucjach, a potem wysokie urzędy państwowe. Ci, którzy byli zaślepieni ideologicznie stworzyli po śmierci Ohnesorga na początku lat 70. tzw. ruch 2 czerwca. Później powstała terrorystyczna grupa Frakcja Czerwonej Armii (RAF). Dokonała ona wielu politycznych mordów, które miały na celu obalenie rządów kapitalistycznych. Jej terror był przez wiele lat niebywałym wyzwaniem dla państwa. Rząd zareagował zaostrzeniem prawa oraz izolacją więzionych liderów RAF. Trzech z nich - Andreas Baader, Gudrun Ensslin i Jan-Carl Raspe - popełnili samobójstwo.
Cykl wykładów „50 lat później” w Berlinie
Jeśli mówi się o pozytywnych skutkach ruchu młodego pokolenia '68 w Niemczech, to w pierwszej kolejności wymienia się ruch kobiecy i ekologiczny. Partię Zielonych, utworzoną w 1980 roku, Knut Nevermann nazywa „dzieckiem” studenckich ruchów kontestatorskich. On sam jest od 1965 roku członkiem SPD, jego ojciec był pierwszym burmistrzem Hamburga, a siostra Anke Fuchs, także socjaldemokratka, ministrem ds. młodzieży. Nevermann, z wykształcenia prawnik, zakończył swoją karierę zawodową w 2014 r. jako sekretarz stanu ds. nauki w Berlinie.
Z okazji 50. rocznicy śmierci Benno Ohnesorga Nevermann zorganizował na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie cykl wykładów. W semestrze letnim co wtorek odbywają się wykłady na dwa tematy: „Rewolty młodzieży i równość w edukacji” oraz „Trzeci świat. Moralny wymiar protestów”. Wśród referentów m.in. Hajo Funke, Gesine Schwan, Wolfgang Kraushaar.
Przypomina rok 1968
Współcześni studenci wydają się nie mieć pojęcia o kontestacyjnych ruchach studenckich sprzed 50 laty. Benno Ohnesorg niewiele im mówi i niewykluczone, że usłyszeli o nim w tych dniach po raz pierwszy na uniwersytecie i w mediach. Wnioskowanie z tego, że dzisiejsze pokolenie studiujących jest raczej apolityczne, byłoby błędem. Kiedy Knut Nevermann rozpoczął w kwietniu cykl wykładów nieoczekiwanie ogłoszono tego dnia okupację uczelni. Przed salą wykładową leżały ulotki głoszące: „Brakuje możliwości swobodnego rozwoju w mieście, w społeczeństwie, a nawet na uniwersytecie”. Przypomina to rok 1968.
Peter Hille / Barbara Cöllen