1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mury w głowach: zatrzymać pozytywne wspomnienia

8 listopada 2009

20 lat po obaleniu muru wzajemne zainteresowanie Niemców z obu części kraju nie jest jeszcze szczególnie silne. Joachim Gauck, były szef urzędu ds. akt Stasi mówi o istnieniu dwóch kultur w Niemczech: Wschodu i Zachodu.

Joachim Gauck
Joachim GauckZdjęcie: DW/Coellen

Joachim Gauck, pastor, opozycjonista, były szef urzędu ds. akt enerdowskiej bezpieki jest obecnie prezesem stowarzyszenia „Przeciw zapomnieniu – na rzecz demokracji”. W NRD odmawiał posłuszeństwa reżimowi, ale miał w zapleczu kościół, który dawał mu schronienie i był przestrzenią, w której mógł żyć, tak jak chciał. To tam nauczył się, czym jest wolność. Dzisiaj wolność jest główną wartością, jaką wyznaje: "Dlatego czuję się często nieswojo w tym wielkim kraju, trochę jak członek pewnej mniejszości narodowej, która hołduje idei wolności w życiu społecznym. Wydaje mi się też, że art. I naszej konstytucji głosi: własność jest nienaruszalna. A przecież tam jest mowa o godności, a godne życie to życie w wolności, to także możliwość korzystania z praw podstawowych, których gwarantem jest właśnie wolność.”

Nauczyciel wolności i demokracji

Christine Hansen kuratorka wystawy: "Olle DDR" pokazuje przedmioty z enerdowskiej szkoły.Zdjęcie: picture-alliance / dpa

Joachim Gauck opowiada, że jeździ po kraju jak wędrujący kiedyś misjonarze i stara się uzmysławiać ludziom, że „dyktatura jest gorsza od demokracji”, ale nie wszyscy to rozumieją: "Ostatnio temat ten znów zyskał na aktualności. Wystarczy zapoznać się z wynikami wyborów w moim rodzinnym Rostoku. Po raz pierwszy od 20 lat rządzi tam PDS. Coś takiego było kiedyś nie do pomyślenia. Z tego powodu jestem nie tylko nieszczęśliwy, ale wszystko się we mnie gotuje."

Obserwacje ostatniego dwudziestolecia utwierdziły Joachima Gauck w przekonaniu, jak bardzo kształtują nas najwcześniejsze doświadczenia życiowe, a szczególnie wychowanie w bezwarunkowym posłuszeństwie: "To jest najtrwalszy skutek panowania dyktatur. Ustrój i struktury administracyjne szybko można zmienić. Nie uda się to ze skrzywioną mentalnością i postawami, które raz komuś wpojono. Nie da się z nich ukształtować postaw obywatelskich, nie jest łatwo wpoić komuś takiemu odwagę, a przede wszystkim przekonać do przejęcia za siebie odpowiedzialności"- przekonuje Joachim Gauck i dodaje "To jest problem, przed jakim obecnie stoimy, także powód istnienia w Niemczech dwóch kultur: Zachodniej i Wschodniej. To nie ma nic wspólnego z cechami charakteru, lecz z kontekstem, w jakim wyrośli Niemcy na zachodzie i wschodzie."

Mury na wschodzie Niemiec

Pokój w hotelu "Ostel" w Berlinie. Wszystko tu przypomina NRDZdjęcie: AP

W mentalności Niemców na wschodzie Joachim Gauck obserwuje głębsze linie podziału niż między Niemcami na wschodzie i zachodzie. Procesy przystosowawcze w społeczeństwie wschodnioniemieckim przebiegały po upadku muru różnymi torami:" Dlatego dzisiaj mamy większe napięcia między ludźmi z Niemiec wschodnich niż między kulturami Wschodu i Zachodu. Takich ludzi, jak Angela Merkel, Marcus Merkel, czy ja i wielu innych, którzy zasiedli w parlamentach czy w rządach krajowych, lub piastują jakiekolwiek stanowiska w administracji i brali bezpośredni udział w transformacji, dzielą światy od Niemców ze wschodu, którzy wybierają PDS. Podziały w społeczeństwie w Niemczech wschodnich nie istnieją na przykład wśród młodych ludzi, którzy wzięli swój los we własne ręce i uciekli do Niemiec zachodnich, lecz między ich rodzicami i nauczycielami rodziców."

Joachim Gauck uważa, że najwcześniej za 20-30 lat, a za 40 na pewno znikną wszelkie różnice w sferze mentalności między Niemcami.

Dwa rodzaje ostalgii

Cud gospodarczy, który przyczynił się po wojnie do wzrostu dobrobytu Niemców w RFN byłby na pewno pomocny mieszkańcom Niemiec wschodnich w adaptacji w nowej politycznej rzeczywistości. Wtedy demokracja staje się bardziej atrakcyjna – tłumaczy Joachim Gauck:

Joachim Gauck w 1992 roku z szefem MSW Rudolfem z Seitersem przy regałach z aktami StasiZdjęcie: dpa

"Jestem głęboko przekonany, że nawet, jeśli po upadku muru otrzymaliby oni taką mieszankę: trochę Szwecji, trochę Szwajcarii, to by to nie wystarczyło. Niedawno spotkałem po 20 latach moją znajomą ze studiów. Powiedziała mi, że w ostatnich wyborach głosowała na PDS. Kiedy zapytałem ją o powody, powiedziała: czułam się bezdomna. Byłem wściekły na nią, ale zrozumiałem, że ona opowiada mi o swoich uczuciach."

Nie był to wybór między lewicą i prawicą, między dobrem a złem. Okazuje się, PDS wybierają ludzie albo kierując się przekonaniami politycznymi, albo z powodów bardzo ludzkich. Oni chcą zatrzymać wspomnienia, z którymi łączą pozytywne emocje:"Zastanawiałem się, jaki wybór miała moja znajoma i doszedłem do wniosku, że głosując, wybierała między tym, co jest jej bliskie i obce. To, co wybrała, jest jej bardziej znane, ma pozytywne konotacje. To jest tak, jak z rodziną, o której się nic nie chce wiedzieć na co dzień, ale odwiedza ją na Wigilię, mówiąc sobie, to są moi ludzie."

Joachim Gauck szacuje, że około 15 procent Niemców na wschodzie z takich powodów głosuje na PDS.

Autor: Barbara Cöllen

red.odp.:Monika Sędzierska

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej