1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PanoramaNiemcy

Muzeum w Berlinie kpi z biurokracji. Niemcy mają problem

Julie Gregson
9 maja 2024

W stolicy Niemiec otwarto Muzeum Biurokracji. Wystawa ironicznie przestawia jedno z najpoważniejszych wyzwań dla Niemiec. Ale dlaczego kraj ten ma taki problem z biurokracją?

W niemieckich urzędach czas oczekiwania na załatwienie sprawy może ciągnąć się niemal w nieskończoność
W niemieckich urzędach czas oczekiwania na załatwienie sprawy może ciągnąć się niemal w nieskończonośćZdjęcie: Julie Gregson

Niemcy słyną z biurokracji. Jedną z głównych deklaracji centrolewicowego rządu Olafa Scholza było przycięcie tego gąszczu przepisów. Wielu uważa jednak, że zmiany w obszarze biurokracji, które Bundestag ma przyjąć pod koniec czerwca, są zdecydowanie niewystarczające.

By wywrzeć większy nacisk na rząd INSM, think tank zajmujący gospodarką rynkową, stworzył popmuzeum biurokracji.

„Biurokracja panuje we wszystkich krajach , ale dla Niemiec jako lokalizacji biznesowej stała się główną wadą, wyprzedzając podatki i ceny energii” – mówi Thorsten Alsleben, dyrektor zarządzający INSM. Jego zdaniem przepisy to wystarczający powód, aby 58 proc. firm nie zdecydowało się na inwestowanie w tym miejscu. Alsleben oskarża niemiecką politykę i biurokrację o zabijanie w biznesie innowacji i ducha przedsiębiorczości.

"Wchodzisz do sektora biurokracji" - takie ostrzeżenie mogłoby znajdować się na granicy RFNZdjęcie: Julie Gregson

Biurokracja w Niemczech: gra na przeczekanie

Niemiecka biurokracja jest czasochłonna – zarówno dla firm, jak i obywateli. Wiele usług, takich jak ubieganie się o prawo jazdy lub dowód osobisty, wymaga spotkań w urzędzie – a już samo zdobycie terminu spotkania może być trudne.

Według Muzeum Biurokracji takie wizyty trwają średnio 2 godziny i 21 minut. A małe i średnie firmy poświęcają średnio 13 godzin tygodniowo na swoją dokumentację.

Słowo papierologia pasuje tu delanie. Zwiedzający Muzeum wchodzą przez wystawę przypominającą wydrążone drzewo – co ma symbolizować 52 drzewa wycinane każdego dnia na papier zasilający machinę administracyjną rządu Niemiec.

Opóźnienia i przepaść cyfrowa

Niemcy pozostają w tyle pod względem cyfryzacji w porównaniu z innymi krajami europejskimi, a e-administracja jest jednym z ich obszarów z najgorszeymi wynikami. Symbolem tej porażki są nadal obecne w urzędach faksy.

Faks jest wciąż obecny w części urzędów, twierdzi Muzeum BiurokracjiZdjęcie: Julie Gregson

W odpowiedzi na orzeczenie UE w 2017 r. wprowadzono ustawę zobowiązującą władze do zapewnienia do końca 2022 r. cyfrowego dostępu do około 580 usług. Jednak na początku 2024 r. tylko 81 w pełni wprowadzono, a 96 częściowo. Dlaczego zrobiono tak mało i to tak późno?

Zdaniem Corinny Funke, ekspertki w agencji GFA Public, przyczyną nie jest jedynie federalizm. Inne kraje federalne, takie jak Kanada, osiągają w rankingach konkurencyjności cyfrowej wyniki lepsze niż Niemcy.

Jej zdaniem administracja w Niemczech została zbyt zdecentralizowana, co doprowadziło do zbyt wielkiej różnorodności w używanym oprogramowaniu i sprzęcie obsługującym podobne usługi w różnych miejscach i na konkurencyjnych platformach.

„W przestrzeni cyfrowej jakość zależy w dużej mierze od posiadania jednej, znanej wszystkim platformy, z tymi samymi szablonami, projektem, kompleksową obsługą i wspólnymi standardami” – zauważa Funke w rozmowie z DW.

Za zbyt wolne tempo cyfryzacji ekspertka obwinia także brak kultury usług publicznych, co wg niej ma to podłoże historyczne. O ile na terenach zarządzanych przez Prusy wcześnie wprowadzono rządy prawa i sprawne procesy administracyjne, o tyle w krajach anglojęzycznych, nordyckich czy w Holandii najpierw rozwinęła się demokracja.

Wniosek o budowę turbiny wiatrowej zajmuje wiele segregatorów, twierdzi MuzeumZdjęcie: Julie Gregson

„Stąd różne wizeruki urzędników: ludzi w służbie publicznej z jednej strony oraz biurokratów czy urzędników państwowych z drugiej. Najważniejszymi wartościami i normami w administracjach krajów biurokratycznych są nie tyle efektywność czy bycie przyjaznym obywatelom lub oszczędzanie pieniędzy podatników Bardzo często chodzi o wdrażanie prawa” – dodaje ekspertka, która pomaga w opracowywaniu rozwiązań IT dla organizacji sektora publicznego.

Urząd kontra urząd: komiczne sprzeczności

Czasami pojawiają się rażące sprzeczności, mówi dyrektor INSM Thorsten Alsleben. „Urząd ds. bezpieczeństwa i higieny pracy może powiedzieć piekarni, że należy ułożyć płytki z antypoślizgowymi krawędziami, a następnie sanepid stwierdzi, że ze względów higienicznych potrzebne są gładkie” – dodał.

Zdaniem Alslebena liczba przepisów i regulacji wymknęła się państwu spod kontroli. W Muzeum Biurokracji zwiedzający mogą wybrać te, które najbardziej im się nie podobają i wrzucić je do niszczarki.

Wg szefa INSM winna takiemu stanowi rzeczy jest niechęć do ryzyka i brak zaufania do ludzi biznesu: „To prowadzi do próby uwzględnienia w przepisach każdego możliwego przypadku”. Alsleben uważa, że ​​w parlamencie i administracji jest za dużo prawników i ekspertów prawnych, a za mało osób z doświadczeniem biznesowym.

INSM postuluje też organizację warsztatów, podczas których decydenci oraz małe i średnie przedsiębiorstwa testowałyby wykonalność planowanych zmian w prawie.

Rozrost biurokracji to też efekt działań biznesu

Ines Mergel, profesor administracji publicznej na Uniwersytecie w Konstancji, twierdzi, że i sam sektor prywatny jest częściowo odpowiedzialny za rozrost przepisów.

„Konfetti” przepisów w torbie: INSM chce, aby niepotrzebne przepisy skończyły właśnie takZdjęcie: Julie Gregson

„Dużo lobbingu angażuje się w kształtowanie polityki” – mówi. „Często urzędnicy służby cywilnej i decydenci stworzyli dość szeroką politykę, a potem za każdym razem, gdy coś pójdzie nie tak, potrzebujemy uzupełnienia tej polityki – aby uwzględnić również wszystkie wyjątki. Z biegiem czasu wiele przepisów ewoluowało, ale nigdy nie chodziło o to, by wszystko uregulować w jak największym stopniu. To proces społeczny, który zachodzi pomiędzy wszystkimi tymi różnymi podmiotami” – tłumaczy ekspertka.

Wg niej lepsza komunikacja i mniej ręcznego sterowania pomogłyby także w funkcjonowaniu sektorów publicznych: „Chciałabym więcej rozmów i współpracy na wszystkich poziomach władzy”.

Niemiecka biurokracja może doprowadzić człowieka do granic możliwości, ale zbyt łatwo jest robić z urzędników chłopca do bicia. Johanna Sieben, dyrektorka Festiwalu Kreatywnej Biurokracji, twierdzi, że szczególnie na szczeblu lokalnym przeszkodą dla zmian są również niedofinansowanie i niedobory kadrowe.

Festiwal to międzynarodowe wydarzenie odbywające się w Berlinie, którego celem jest zachęcanie do zmian wewnątrz samych rządów. Impreza promuje przykłady dobrych praktyk.

Koła niemieckiej biurokracji nadal mogą kręcić się powoli, ale samo Muzeum Biurokracji nie będzie istnieć długo. 25 czerwca kończy działalność, a czas pokaże, czy ta inwestycja o wartości 500 tys. euro się organizatorom opłaci.

Niemcy testują 4-dniowy tydzień pracy

02:18

This browser does not support the video element.