1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nauka: prywatne loty w kosmos muszą poczekać

Magdalena Jagla4 marca 2012

W kosmos zamiast plaży? Wielu spodziewa się milionowego biznesu w przestrzeni kosmicznej. Urlop na stacji międzyplanetarnej musi trochę poczekać. Brakuje jeszcze rozwiązań technicznych dla turystyki w kosmos.

Zdjęcie: AP

Komu nie wystarcza tradycyjny urlop nad Morzem Śródziemnym, w Alpach czy też na Karaibach, mógłby szukać ciekawych doznań w kosmosie. Taką nadzieję żywią firmy, które zajmują się planowaniem prywatnych podróży w przestrzeń kosmiczną.

Niebieska planeta poniżej, a kruczoczarne niebo powyżej – te doznania kuszą wielu chętnych do odbycia lotu w kapsule kosmicznej, w której nie odziaływuje siła grawitacji.

Aby wybrać się w podróż po przestrzeni kosmicznej, trzeba dość słono zapłacić. Z reguły firmy specjalizujące się w lotach w kosmos żądają za przelot 100 tys. do 200 tys. dolarów. W stosunku do ceny przyjemność trwa dosyć krótko: kosmiczni turyści znajdują się zaledwie kilka minut na krawędzi wszechświata. Prywatne firmy nie mają jeszcze w swojej ofercie podróży dookoła kuli ziemskiej, możliwy jest tylko bardzo wysoki „skok” do granicy atmosfery.

Zaledwie trzy razy

Realia podróży prywatnych osób w przestrzeń kosmiczną znacznie różnią się od profesjonalnych lotów, na które wyruszają rakiety Sojuz lub amerykańskie statki kosmiczne. Do tej pory tylko statek kosmiczny SpaceShipOne przewoził turystów po orbicie. W 2004 roku samolot rakietowy tego przedsiębiorstwa trzykrotnie osiągnął wysokość ponad 100 kilometrów - w tym miejscu zaczyna się przestrzeń kosmiczna. Stosunkowo mały samolot rakietowy przed startem umieszcza się z boku ogromnej platformy startowej, która wznosi się do granicy stratosfery. Na dużej wysokości statek SpaceShipOne odłącza się od platformy i odpalając swój silnik rakietowy wznosi się w kosmos. Już po pół godzinie SpaceShipOne ląduje na ziemi.m Także spółka EADS Atrium pracuje obecnie nad nowym statkiem kosmicznym.

Statek kosmiczny firmy EADS AstriumZdjęcie: AP
Za wygodne fotele trzeba słono zapłacićZdjęcie: AP

Opóźniona technika

Pierwsza maszyna testowa została zbudowana dosyć szybko. Jej profesjonalny następca do rutynowych lotów na orbitę sprawia inżynierom jeszcze wiele trudności. Według planów, statek SpaceShipTwo, już od lat powinien obsługiwać turystów – dwóch pilotów miałoby przewozić po sześciu pasażerów. Do tej pory nowa maszyna niestety nie przeszła pomyślnie wszystkich testów. Nie do końca jest jasne, czy w tym roku uda się rozpocząć komercyjne przewozy. Mimo finansowego wsparcia od miliardera, który jest założycielem i właścicielem firmy, Sir Richarda Bransona, loty uniemożliwiają nadal problemy techniczne.

Wizjonerzy? Fantaści?

Także małe prywatne przedsiębiorstwa robią pierwsze kroki w tej branży. Pewna grupa duńskich entuzjastów zbudowała smuklą rakietę ze szkła akrylowego i kory korkowej. Mają oni zamiar z platformy umieszczonej na Morzu Bałtyckim w swojej rakiecie wysyłać ochotników na orbitę. Turysta spadnie następnie ze spadochronem do morza. Do budowy tej tzw. dyskontowej rakiety wystarczy zaledwie 40 tys. euro. Lot testowy jeszcze się nie odbył.

Czarne niebo i nieważkość

W rzeczywistości trzeba odczekać, czy klienci będą zadowoleni z warunków, jakie zostaną im zaoferowane. Organizm podczas takiej podróży jest podobnie obciążony jak w czasie bezustannej jazdy kolejką wysokogórską. Widok z okien na orbicie w stanie nieważkości jest na pewno zniewalający: horyzont jest skrzywiony a na czarnym niebie można podziwiać słońce i księżyc jednocześnie.

Tego wszystkiego nie można jednak porównać z prawdziwym lotem kosmicznym. W czasie turystycznych lotów w kosmos nie widać całej kuli ziemskiej. Można tylko dostrzec połać ziemi o wielkości niedużo większej od Polski. Przede wszystkim jednak lot trwa bardzo krótko. Po pięciu minutach kapsuła spada na ziemię.

Prawdziwy kosmos za 30 milionów dolarów

Dotychczas tylko siedem razy turyści mogli odbyć podróż na orbitę ziemi. W poprzednim dziesięcioleciu Rosjanie sprzedawali wolne miejsca w rakietach Sojuz. Pasażerów zabierano także na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Za dwa tygodnie pobytu w kosmosie trzeba było zapłacić 30 milionów dolarów.

Kowalski na orbicie

04:08

This browser does not support the video element.

Kto ma ochotę na podobne przeżycia i wystarczająco dużo pieniędzy odsyłany na razie z kwitkiem. Po pierwszych próbach Amerykanów z transportem prywatnym na orbitę, możliwości przewozów turystycznych zostały znacząco ograniczone. Wszystkie wolne miejsca zajmowane są przez profesjonalnych astronautów z krajów odpowiedzialnych za ISS. Na bilety dla turystów trzeba jeszcze poczekać.

Dirk Lorenzem / Magdalena Jagła

red. odp.:Barbara Cöllen