Następca Steinbach w „Die Welt”: „Chcę odprężenia w stosunkach z Polską“
5 listopada 2014Po 16 latach na czele Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach zrezygnowała z kolejnego kandydowania. W najbliższy piątek (7.11.2014) pałeczkę ma przejąć po niej 49-letni, urodzony w Rumunii Bernd Fabritius.
W wywiadzie na łamach „Die Welt” mówi o swoim dzieciństwie w Rumunii, gdzie „przeżyłem wszystko, co musiała znieść w tamtych czasach niemiecka mniejszość”. Politykę reżimu Ceaușescu Fabritius nazywa „cichym wypędzeniem” mniejszości, co odnosiło się także do późnych przesiedleńców. Doświadczenia te sprawiły, że chociaż nie należy do pokolenia wypędzonych, czuje się takim.
Dla Fabritiusa, posła do Bundestagu z ramienia bawarskiej CSU jest, jak mówi, oczywistością, że będzie kontynuował politykę Eriki Steinbach. W rozmowie z berlińskim dziennikiem podkreśla zasługi byłej szefowej BdV, zwłaszcza ustanowienie w Niemczech Dnia Pamięci o Ofiarach Ucieczek i Wypędzeń (20 czerwca) i powołanie do życia reprezentującej interesy wypędzonych Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie.
Czas dojrzał
Fabritius zaznacza, że jeżeli zostanie przewodniczącym BdV nie ma zamiaru robić wszystkiego inaczej, ale to i owo chce zrobić dodatkowo. – Będę zabiegał o odprężenie w stosunkach naszego Związku z Polską. W nowoczesnej Europie nie potrzebujemy już wrogów – powiedział.
Na uwagę „Die Welt”, że będzie to kawał ciężkiej roboty, bo Erika Steinbach przez lata była w Polsce niechętnie widzianą osobą, polityk CSU mówi, iż niewykluczone, że częściowo może być trudno, ale „czas ku temu dojrzał”. Po wybraniu go przewodniczącym BdV zamierza doprowadzić do spotkania przedstawicieli polskiego rządu i Niemców żyjących na terenach należących dziś do Polski. Chodzi mu o „wyjaśnienie nareszcie otwartych kwestii z uwzględnieniem interesów obydwu stron”.
– Musimy jasno zasygnalizować Polsce: w XXI wieku priorytetowa jest nie rekompensata meterialna, tylko rehabilitacja moralna wypędzonych. Wielu wypędzonych ciągle jeszcze musi żyć z zarzutem, że sami są winni swojego losu. To nie do zniesienia! – powiedział Fabritius w „Die Welt”.
Desygnowany na szefa BdV polityk nie wyklucza zmiany nazwy związku. Nie miałoby to jednak nic wspólnego z wymieraniem pokolenia wypędzonych, tylko z nowymi zadaniami, z jakimi według Fabritiusa konfrontowany jest Związek Wypędzonych. Takim zadaniem byłoby m.in. przejęcie odpowiedzialności także za mniejszość niemiecką zagranicą. „Wypędzenia nie są już dłużej jedyną, łączącą nas klamrą”, stwierdził.
Bernd Fabritius, gej żyjący w zarejestrowanym związku partnerskim mówi w „Die Welt”, że jego orientacja seksualna nie była przeszkodą w jego nominacji. W BdV jest miejsce dla każdego, kto się identyfikuje z celami związku: „Może jesteśmy nawet bardziej tolerancyjni i otwarci, bo w przeszłości sami musieliśmy przeżyć czym jest wykluczenie”.
oprac. Elżbieta Stasik