1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„NIE“ w referendum. Gmina turecka przeciwko planom Erdogana

Katarzyna Domagała
24 lutego 2017

Mieszkający w Niemczech Turcy to ważny dla Erdogana elektorat, ale turecka gmina w Niemczech mobilizuje swoich członków do sprzeciwnienia się planom żądnego władzy prezydenta Turcji.

Türkei Erdogan Rede in Aksaray
Zdjęcie: picture-alliance/AP Images/Presidential Press Service/K. Ozer

Mieszkający w Niemczech Turcy to ważny dla Erdogana elektorat. Już premier Turcji osobiście zabiegał o ich głosy i „TAK” w referendum. Przyjazd do Niemiec planuje także prezydent Erdogan. 1,4  mln mieszkających w Niemczech Turków może wziąć udział w głosowaniu 16 kwietnia ws. zmiany systemu politycznego w Turcji na system prezydencki.

Gökay Sofuoglu: „Oponenci są stawiani na równi ze zdrajcami kraju i terrorystami"Zdjęcie: picture-alliance/dpa/T. Rückeis

Plany Ankary podzieliły tureckich mieszkańców Niemiec. Nie brakuje szykan. Przewodniczący gminy tureckiej w Niemczech Gökay Sofuoglu zauważa, że „oponenci są stawiani na równi ze zdrajcami kraju i terrorystami”. Emocjonalny nacisk jest wywierany systematycznie przez zwolenników rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) na wielotysięcznych imprezach. Sofuoglu sam doświadcza tego na własnej skórze niemal codziennie. – Na przykład ktoś poinformował mnie anonimowo, że wszystkie moje wypowiedzi zostaną przekazane tureckim tajnym służbom lub AKP – mówi Sofuoglu.

Gmina za „NIE"

Turecka gmina nawołuje do „NIE" w referendum. Argumentuje, że poprzez planowaną zmianę konstytucji Turcja oddali się od „wszelkich demokratycznych zasad". „Gmina turecka odrzuca wszelkie starania, które prowadzą kraj w stronę jednoosobowego reżimu” – głosi decyzja gminy, o której poinformowały lokalne dzienniki „Heilbronner Stimme” i „Mannheimer Morgen”. W całych Niemczech gmina planuje ok. 400 imprez, na których będzie zabiegała o „NIE” w kwietniowym referendum.

Niemiecko-turecki dziennikarz Hüseyin Topel tak opisuje obecną sytuację: - Wewnętrzny turecki konflikt jest we wszystkich swoich aspektach rozgrywany wśród społeczności tureckiej w Niemczech. Centralną rolę odgrywa przy tym Unia Europejsko-Tureckich Demokratów, należąca do „głównego narzędzia propagandy Erdogana w Europie”. Unia – przedłużone ramię AKP – organizuje wiece z udziałem tureckich polityków i aktywnie reklamuje Erdogana. – Wzywa do wierności ojczyźnie i poprawności religijnej, tworząc klimat przyjazny Erdoganowi – mówi Topel.

„Jesteście za wielką Turcją? Za stabilnością, spokojem i pokojem? - wołał premier Turcji Binali Yildirim na wiecu w Oberhausen (18.02.2017)Zdjęcie: Reuters/W. Rattay

Zarzuty te odpiera sekretarz generalny Unii Europejsko-Tureckich Demokratów, Bülent Bilgi. – To niedorzeczne – mówi. – Nie ingerujemy, dziesiątki tysięcy ludzi przychodzą dobrowolnie na organizowane przez nas spotkania – wyjaśnia Bilgi.

Szykany i donosy

Topel donosi jednak o szykanach, pogróżkach i nacisku na tych, którzy nie są po stronie prezydenta Turcji. – Wielu ludzi obawia się inwigilacji i tego, że trafi na listy urzędu ochrony państwa – mówi dziennikarz Topel. I on został – choć bez powodzenia – oskarżony. Zaznacza, że nie obawia się o swoje bezpieczeństwo dopóty, dopóki pracuje w Niemczech. – Ale wyjazd do Turcji byłby samobójstwem – mówi. – Byłbym skazany na pastwę systemu, który właśnie znosi prawo – dodaje.

Niepokój budzą także nowe zarzuty wobec tureckich konsulatów generalnych. Konsulaty w Nadrenii Północnej-Westfalii mają zachęcać tureckich nauczycieli i rodziców do donoszenia na krytyków Erdogana. O spotkaniach takich informuje związek zawodowy nauczycieli GEW. Uczestnicy takich spotkań mówili o tym tylko anonimowo, z obawy przed możliwymi konsekwencjami. Konsulaty w Duesseldorfie i Essen bronią się przez takimi zarzutami, nazywając je „celowym zakłócaniem” ich pracy.

Na celowniku imamów

Krytycy systemu ucichli – uważa Serap Güler, posłanka do regionalnego parlamentu. – Potrzeba dużo odwagi, by wypowiedzieć się publicznie w krytycznym tonie – mówi. Niektórzy obawiają się o swoich krewnych w Turcji. Nie wiadomo też, na jaką skalę szpiegowali imamowie. Jak poinformował krajowy urząd ochrony konstytucji w Nadrenii Północnej-Westfalii, 13 imamów Turecko-Islamskiej Unii Instytucji Religijnych (DITIB) miało przekazać tureckim konsulatom informacje na temat 33 osób i 11 instytucji – rzekomo zwolenników ruchu Fethullaha Gülena. Inwigilację miał zlecić turecki Urząd ds. Wyznań Diyanet. Podobne doniesienia mogą pojawić się z innych krajów związkowych Niemiec.

Dlaczego Turcy zamieszkali w Niemczech są tak ważni dla Erdogana? – Liczba krytyków i oponentów w Turcji rośnie. Zagraża to planom zmiany konstytucji – mówi przewodniczący gminy tureckiej w Niemczech, Gökay Sofuoglu. Dlatego dla żądnego władzy prezydenta Turcji liczy się każdy głos.

dpa/Katarzyna Domagała

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej