1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy a Bliski Wschód. Uczciwy mediator u kresu możliwości?

Christoph Hasselbach | Kersten Knipp
12 stycznia 2024

Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock ponownie odwiedziła Bliski Wschód w celach mediacyjnych. Od czasu jej poprzedniej podróży sytuacja wyraźnie się zaostrzyła.

Prezydent Izraela Icchak Herzog i szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock
Prezydent Icchak Herzog słyszy od minister Baerbock słowa poparcia, ale również krytykiZdjęcie: Dominik Butzmann/AA/photothek.de/picture alliance

Po ataku terrorystycznym Hamasu na Izrael 7 października ubiegłego roku, w którym zginęło ok. 1200 osób, Annalena Baerbock odbyła w krótkich odstępach czasu trzy podróże na Bliski Wschód. Celem było wspieranie Izraela, walczącego z Hamasem w Strefie Gazy, ale jednocześnie wezwanie go do zachowania umiaru i do ochrony palestyńskiej ludności cywilnej. Rozmowy z sąsiednimi państwami arabskimi miały zaś zapobiec rozszerzeniu się konfliktu na cały region.

Minister Baerbock wybrała się tam teraz ponownie – podobnie jak jej amerykański kolega, sekretarz stanu Antony Blinken. Napięcia się jednak wyraźnie zaostrzyły. Nasila się międzynarodowa krytyka Izraela, któremu zarzuca się, że realizując cel wyeliminowania Hamasu, posuwa się za daleko.

Zniszczenia w Gazie po izraelskich nalotachZdjęcie: AFP

Jednocześnie konflikt uległ rozszerzeniu. Zwłaszcza od czasu zabicia przez Izrael jednego z dowódców Hezbollahu w Libanie ta sterowana przez Iran milicja coraz częściej atakuje północną część Izraela.

Ataki na statki

Rebelianci Huti w Jemenie, również wspierani przez Teheran, atakują z kolei na Morzu Czerwonym zagraniczne statki, korzystające z najkrótszego morskiego połączenia między Azją a Europą przez Kanał Sueski. Wielu armatorów zaczęło już unikać tego szlaku i kierować statki wokół Afryki.

Hans-Jakob Schindler, ekspert ds. Bliskiego Wschodu z międzynarodowej organizacji Counter Extremism Project, przewiduje w razie trwania tej sytuacji „poważny problem dla gospodarki światowej”. – Nie możemy przez cały rok rezygnować z Kanału Sueskiego – mówi w rozmowie z DW. Rząd w Berlinie jest świadomy powagi sytuacji. Niemcy przypuszczalnie przyłączą się niebawem do kierowanej przez Stany Zjednoczone misji marynarki wojennej na Morzu Czerwonym, której celem jest obrona przed atakami rebeliantów Huti.

Atak śmigłowca Hutich na statek Galaxy Leader – zdjęcie rozpowszechniane przez rebeliantówZdjęcie: Houthi Military Media Center/picture alliance/dpa

Szefowa niemieckiej dyplomacji dała do zrozumienia, że jej rząd nie będzie się już sprzeciwiał sprzedaży brytyjskich myśliwców Eurofighter do Arabii Saudyjskiej. Taka zgoda jest potrzebna ze względu na to, że Eurofighter jest produkowany wspólnie przez kilka krajów, w tym Niemcy. Berlin chce ponadto dostarczyć Saudyjczykom kierowane pociski rakietowe typu Iris-T.

W umowie koalicyjnej rządzących w Niemczech partii SPD, Zielonych i FDP uzgodniono właściwie, że sprzęt wojskowy nie będzie eksportowany do krajów uczestniczących w wojnie w Jemenie, w tym Arabii Saudyjskiej. Rijad krytykowano też za problemy z przestrzeganiem praw człowieka. Ponieważ jednak Saudyjczycy przechwytują również rakiety Hutich wystrzeliwane w kierunku Izraela, zastrzeżenia niemieckiego rządu schodzą na dalszy plan.

Niemiecka krytyka Izraela

W odniesieniu do głównego konfliktu między Izraelem a Hamasem niemiecka minister trzyma się dotychczasowej linii. Z jednej strony zapewnia rząd w Jerozolimie, że może „być pewny naszej solidarności w walce ze ślepym terrorem, który chce wymazać Izrael z mapy świata”. Z drugiej zaś przypomina o licznych ofiarach wśród palestyńskiej ludności cywilnej w Strefie Gazy i wzywa do zmniejszenia intensywności izraelskiej operacji wojskowej.

Annalena Baerbock ponownie skrytykowała również akty przemocy izraelskich osadników przeciwko Palestyńczykom na Zachodnim Brzegu Jordanu, a składając tam wizytę, określiła budowę izraelskich osiedli jako „nielegalną”.

Kto ma zarządzać Strefą Gazy?

Mówiąc o przyszłości Strefy Gazy, Annalena Baerbock zdecydowanie sprzeciwiła się pomysłom niektórych ultraprawicowych izraelskich ministrów, którzy najchętniej wypędziliby stamtąd ludność palestyńską. – Gaza należy do Palestyńczyków – powiedziała szefowa niemieckiej dyplomacji w Izraelu. Taki sam pogląd wyraża jej amerykański kolega Antony Blinken.

Baerbock apeluje do rządu Izraela

00:41

This browser does not support the video element.

– Izraelski rząd nie ma niestety w tej sprawie jednolitego stanowiska, do którego można się ustosunkować – mówi Hans-Jakob Schindler. Jego zdaniem krystalizuje się tam jednak zasadniczy konsensus, przewidujący w średniej, a nawet dłuższej perspektywie „dalsze istnienie jakiejś struktury bezpieczeństwa Izraelczyków” w Strefie Gazy.

Z państw arabskich „nikt się jeszcze dobrowolnie nie zgłosił do zarządzania Gazą” – podkreśla Hans-Jakob Schindler. 

Hans-Jakob SchindlerZdjęcie: DW

Nasuwa to jego zdaniem pytanie: – Kto ma potem właściwie rządzić Gazą? Nie ma żadnych ochotników. Narody Zjednoczone, które mogłyby się tym zająć, utraciły zaufanie Izraela, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Wszystkie państwa arabskie zrobiły wielki krok wstecz. Kto inny miałby to zrobić? Europejczycy z pewnością też nie. Nie ma żadnego dobrego pomysłu – mówi niemiecki ekspert.

W jego opinii akcją wojskową w Strefie Gazy Izrael tylko „wywalczył sobie czas, by zorganizować Gazę na nowo”, może na dziesięć lat. Jeśli jednak Izraelczycy nie znajdą lepszego rozwiązania, to staną przed podobnym problemem w sferze bezpieczeństwa, co wcześniej – czy przeciwnik będzie się nazywał Hamas, czy inaczej.

Ograniczone pole manewru 

Jakie pole manewru ma jednak w ogóle niemiecka, europejska czy amerykańska polityka bliskowschodnia? Hans-Jakob Schindler podkreśla, że główną rolę odgrywają tu Stany Zjednoczone, nie zaś Niemcy bądź Unia Europejska.

Zwraca jednak uwagę na kontakty Niemiec z bardzo różnymi regionalnymi aktorami, w tym zwłaszcza z państwami arabskimi. Wskazuje też na ograniczone pole manewru rządu Bidena z powodu rozpoczynającej się kampanii wyborczej w USA. – Zajęcie jasnego stanowiska przez amerykańskie władze wiąże się z kosztami politycznymi. Waszyngton nie chce irytować ani arabskich, ani żydowskich wyborców – mówi Schindler.

Reakcje w świecie arabskim

W mediach arabskich wizyta Annaleny Baerbock znalazła się w cieniu odbywającej się równocześnie podróży amerykańskiego sekretarza stanu na Bliski Wschód. Finansowana przez Saudyjczyków telewizja informacyjna Al-Arabiya wspomniała jednak o przemówieniu szefowej niemieckiej dyplomacji na Zachodnim Brzegu Jordanu, podczas którego oświadczyła ona, że Izrael ma obowiązek ochrony Palestyńczyków na tym terytorium.

Annalena Baerbock na Zachodnim Brzegu Jordanu Zdjęcie: Michael Kappeler/dpa/picture alliance

Ukazująca się w Londynie gazeta „Al-Quds Al-Arabi”, finansowana przez inwestorów palestyńskich, zapatruje się krytycznie na niemiecką politykę bliskowschodnią, a więc również na podróż Annaleny Baerbock. Dziennik pisze, że na konferencji prasowej w Kairze szefowa niemieckiej dyplomacji „wyrażała poparcie dla izraelskich okupantów w ich agresji na Strefę Gazy”.

W świecie arabskim stanowisko Niemiec wobec wojny Izraela z Hamasem jest ogólnie rzecz biorąc krytykowane. Niemiecka elita polityczna usprawiedliwia swoje poparcie dla Izraela „rzekomym poczuciem winy” za Holokaust oraz koniecznością zadośćuczynienia w ten sposób Izraelowi – głosi na przykład komentarz, zamieszczony na angielskojęzycznej stronie internetowej telewizji Al-Dżazira.

Katarska stacja zarzuca rządowi Niemiec normalizację antyarabskiego i antymuzułmańskiego rasizmu i usprawiedliwianie jeszcze bardziej drakońskiej polityki antyimigracyjnej. Stanowisko Berlina jest generalnie opisywane jako jednostronne, a Niemcy są postrzegane głównie negatywnie jako jedno z najważniejszych państw wspierających Izrael.

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!